Strona główna Grupy pl.soc.rodzina niekochany [dosc dlugie] niekochany [dosc dlugie]

Grupy

Szukaj w grupach

 

niekochany [dosc dlugie]

następny post »
Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.internetia.pl!newsfeed.tpintern
et.pl!nemesis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "M." <n...@g...pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: niekochany [dosc dlugie]
Date: Mon, 25 Apr 2005 19:56:22 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 146
Message-ID: <d4jb92$98c$1@nemesis.news.tpi.pl>
Reply-To: ns_marcinf_ns@ns_post.pl_ns
NNTP-Posting-Host: host242-178.crowley.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8Bit
X-Trace: nemesis.news.tpi.pl 1114452066 9484 62.181.178.242 (25 Apr 2005 18:01:06
GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 25 Apr 2005 18:01:06 +0000 (UTC)
User-Agent: KNode/0.8.1
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:75434
Ukryj nagłówki

Witam
Wiem, że temat byl tu walkowany dziesiatki razy. Wiem ze nie tylko ja mam
taki problem i ze jest nas tysiace. Czytalem poprzednie posty i troche
sobie staralem to wszystko poukladac i nawet wcielac pewne porady dla
innych w zycie, ale ciagle jestem totalnie zagubiony.. i chyba nic nie
dziala...

No to moze w koncu napisze z grubsza o co chodzi..

Jestem z zona 2 lata po slubie.

Wyjechalismy z miasta rodzinnego (tzn ja wyjechalem wczesniej pracowac, a
ona potem dojechala na kolejny etap studiow). Wzielismy slub zeby nie zyc
na tzw. kocia łape (jej rodzice sa dosc konserwatywni), zreszta znamy sie
parenascie lat, przechodzilismy juz rozstania i powroty (poznalismy sie jako
dosc wczesni nastolatkowie) i od jakis 9 lat bylismy razem, wiec nasze
malzenstwo nie bylo to dla nikogo jakims specjalnym zaskoczeniem.

Mieszkalismy / mieszkamy w wynajetym mieszkaniu. Wszystko jakos sie ukladalo
- mamy dosc podobne podejscie do zycia, muzyki i znajomych wiec myslalem ze
jest ok. Jak zwykle w malzenstwach nie brakowalo klopotow (np brak srodkow
na zakup mieszkania, brak narazie dzieci co wiazalo sie z poprzednim
problemem itp)

Jakies pol roku temu sie zaczelo.

Okazalo sie, ze ona wysyla setki smsow do jednej z sieci. Oczywiscie jako
ulomny i zazdrosny facet podejrzalem jej odebrane wiadomosci. No i
zobaczylem szereg smsow od jej kolegi z uczelni o dosc poufalych tresciach
(delikatnie rzecz biorac).. Oczywiscie kto przezyl taki moment ten wie
jak to mniej wiecej wyglada - uderzenie fali goraca, drzenie rąk,
rozpaczliwe proby wyjasnienia sobie tego jakos racjonalnie.. Powiedzialem
jej o swoim odkryciu na drugi dzien (po nieprzespanej praktycznie nocy
rzecz jasna).
Zaklinala sie, mowiac ze to nic powaznego, ze to tylko rodzaj flirtu,
zabawy. Ze rzeczywiscie ostatnio troche poleciala z wyluzowaniem itp. Jakos
to przyjalem bo przeciez ja kocham i zakladalem, ze tak jest tez z jej
strony.
Potem bardziej sie pilnowala.
Smsy dalej chodzily - widzialem to. Zmienila rodzaj abonamentu i
operatora - glownie chodzilo o wzgledy finansowe, ale tez pewnie i o brak
mozliwosci kontroli billingu z mojej strony. Czesto tez (za co siebie
nienawidze, ale jestem po prostu slabym, zakochanym glupcem) zagladalem do
jej telefonu.
Smsy od goscia ciagle tam sie pojawialy - jak to mu ciezko, ze taka
sytuacja, jak to mu ciezko ze nie moze.. itd.. nie chce mi sie wdawac
szczegoly. Generalnie musze przyznac ze facet ma gadane dosc niezla..

Czulem, ze ona ciagle oddala sie ode mnie. Powiedzialem jej o tym.
Stwierdzila, ze ma cos w rodzaju kryzysu i ze nie wie do konca do do mnie
czuje..

Az nagle trach.

Oznajmia mi pare dni temu, ze chce odejsc.. Ze juz tak nie moze. Ze
mnie nie kocha a samo lubienie to nie to.
Po paru dniach uscislila, ze po prostu sie zakochala dosc powaznie w tym
facecie. I to jest, jak sie okazalo, glowna przyczyna jej kryzysu.
Wiem, ze oni (a zwlaszcza on, bo rozmawialem z nim), starali sie robic
wiele, aby to jakos odkrecic - nie widywali sie czesto (sila rzeczy w
miejscu pracy), nie spotykali (chyba) poza praca.
Ona twierdzi ze z nim nie spala, i jak ja znam to raczej mowi prawde.

Poprosilem tego faceta w rozmowie tel., zeby mi wyjasnil, dlaczego
rozpieprza mi zycie. Dowiedzialem sie, ze czesto inicjatorka kontaktow byla
ona. On nie mial najmniejszego zamiaru uczestniczyc w trojkatach. I nie
chcal napewno niszczyc nikomu zycia.

Tego "trzeciego" zna od 2 lat - od kiedy jest ze mna tutaj, od kiedy zaczela
chodzic na uczelnie. Powaznie, jak teraz to widze, trwa to od pol roku.. To
chyba troche za dlugo jak na niewinny flirt, nie sadzicie?

Ona teraz twierdzi, ze chce sie wyprowadzic, chce zamieszkac sama, zeby
sobie to wszystko poukladac. Ze ciagle cos do mnie czuje, i nie wie
dlaczego jej tak sie poprzestawialo w glowce. Chce czegos w rodzaju
nieoficjalnej separacji.

Wiem, ze nie jestem bez winy..
Widze teraz, ze nie staralem sie wystarczajaco. Sami wiecie jak to jest
wpasc w rutyne zycia - przychodzi sie z roboty, troche wypompowanym bo
czasem jest niezly kociol, marzy sie tylko o walnieciu na wyrku z piwkiem
przed telewizorem.. Zakladasz, ze jak jest zona to jest i juz bedzie i ze
razem jakos sie to wszystko pouklada.. Nie ma sie czesto po prostu sily i
ochoty na przytulanie i inne takie.
Nie kupilismy tez jeszcze wlasnego mieszkania o ktorym marzyla. Nie mamy
dzieci. Nie mam takiego wyksztalcenia jak ona by oczekiwala po swoim
facecie (w moim zawodzie akurat narazie to co mam wystarcza).

Wiele z tych problemow bierze sie z braku wystarczajacych pieniedzy.. Nie
jest latwo wystartowac w tym miescie. Chcialem moze poczekac az ona skonczy
te studia i zacznie pracowac. Tak zebysmy nie musieli zarzynac sie
kompletnie splacajac kredyty i wykladajac na dziecko.. Nie chcialem tak
zyc. Lubie (ona zreszta tez) miec zawsze mozliwosc wyjscia gdzies i nie
przejmowania sie tym czy nam starczy.

Kochalem i kocham ja.. i to bardzo.. I teraz czuje, ze nie docenilem tego
moejgo uczucia. Jest tak silne, ze nie wiem kompletnie co sie ze mna
dzieje.
Troche mi zaczyna odbijac kiedy jestem sam w domu bo ona jak tylko moze nie
przebywa ze mna (a to jakies badania na uczelnie, czy tez, tak jak teraz,
pojechala do rodziny).

Sam siebie pytam, czy to juz koniec.. Ona nie jest idealna (a kto jest),
jest prawde mowiac dosc powazna histeryczka i choleryczka.. Potrafila
czasem nagadac mi takie rzeczy (jeszcze wczesniej, przed ta cala sytuacja),
ze zastanawialem sie, co ja z nia robie. Ale mimo wszystko, a moze przez
to, czuje ze bardzo jest mi potrzebna.. Czy to jakis rodzaj masochizmu?

Sam nie bylem swiety. Miewalem kobiety (w okresie rozstania), mialem tez
"pijacki" flirt pare lat temu - co gorsze praktycznie na oczach mojej
obecnie zony. Do niczego powaznego nie doszlo, i raczej nic sie nie dzialo
bo z tamta kobieta na trzezwo spotkalem sie tylko raz, zeby jej powiedziec
ze to kompletna pomylka.

Wlasnie mi przyszlo do glowy, ze moze cala ta jazda to jakas forma zemsty ze
strony zony za tamta sytuacja.. Czy kobiety potrafia byc az tak
perfidne???? Potrafia przeczekac nawet lata, zeby dobic? Hm.. czuje sie
wlasnie jakbym obudzil sie z matriksa...

Wiem, ze tak naprawde problemy kazdego z nas sa bardzo indywidualne i nie da
sie zastosowac zadnej uniwersalnej rady, bo nikt poza nami nie jest w
stanie objac wszystkich szczegolow i niuansow sytuacji, ale chcialem to z
siebie wyrzucic bo jeszcze z nikim o tym nie rozmawialem, a jak wiadomo
najlepiej uzewnetrzniac sie przy nieznajomych..

Nie rozmawiam z nikim moze dlatego, ze mi wstyd, ze moglem dopuscic do
takiej sytuacji. Ze nie jestem taki super i nasze malzenstwo tez nie jest
tak idealne jak to wygladalo z zewnatrz (a taka opinie mieli, i co
najgorsze - maja nasi znajomi).
A moze jednak licze na jakas opinie.. Sugestie.. Chociaz nie wiem czy
uslysze cos, czego bym sam nie wymyslil..

W kazdym razie prosze Was o potraktowanie mojej historii jako ostrzezenia -
nigdy nie badzcie do konca wszystkiego pewni, i jezeli tylko mozecie,
okazujcie swoim kochanym ze Wam na nich zalezy.. Nie wiem, czy w moim
przypadku to akurat bylo jedna z przyczyn, ale tak podswiadomie czuje..

W koncu podobno wiekszosc romansow pozamalzenskich zdarza sie w sytuacji
kryzysu uczuc malzonkow..

Dzieki tym, ktorzy dotrwali do tego momentu.

Pozdrawiam i zycze Wam weselszego wieczoru niz moj - dzisiaj i zapewne
przez najblizszy czas.
--
Niekochany M.

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
25.04 puchaty
25.04 TomaszB
25.04 Wielki Kot
25.04 Kasia
25.04 Alahatala
26.04 0bserwat0r
26.04 proxy
26.04 u...
26.04 Gabriel.G
26.04 Gabriel.G
26.04 Alahatala
26.04 Margola
26.04 u...
26.04 proxy
26.04 proxy
"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Analiza wyborcza
Deklaracja polityczna - Kukiz'15
Zbrodnie w majestacie prawa
Byle tylko do jesieni i wszystko się zmieni
Zjazd woJOWników
Re: Circuit Court PREDATOR Judge James J. Lombardi
Coś się komuś pomyliło.
Prymitywne Piractwo Prawne
Czy opiekunka dziecięca to dobry zawód?
Rusza rzadowy projekt "Heart" na swoim, wszystkim zostanie zabrane
Sztuka Edukacji wer. 6462
Próbna wiadomość
Jakie znacie działające serwery grup dyskusyjnych?
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Senet parts 1-3
Senet parts 1-3
Chess
Chess
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 1-6