« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2000-07-24 14:36:16
Temat: nieuzasadniona obawaPowiedzcie mi, czy mój przypadek można zaliczyć do kategorii
"niewyjaśnionych", czy to zjawisko normalne, a może mam jakąś chorobę?
Sprawa wygląda tak:
1. Mam dużo przyjaciół
2. Mam dużo imprez, spotkań, balang, na których nie mam mowy o nudzie
3. Wyczuwam, że jeśli nie wszyscy, to większość darzy mnie sympatią, bo
robimy razem takie jaja, że łeb boli i palce u rąk
4. Od wakacji CODZIENNIE gdzieś jest wyjście, wyjazd, spend
Nasuwający się wniosek - jest bardzo dobrze. Ani chwili nudy, zawsze ktoś
obok.
Wniosek prawdziwy - wcale nie jest dobrze. Dlaczego? Bo siedzi we mnie
obawa, że zostanę sam i za jakiś czas skończą się wszystkie te miłe chwile,
a ja zdany tylko na siebie będę siedział w bujanym foteliku i słuchając
radia skupię wzrok na suficie, a moją głowę najdą refleksje na temat
samotności.
Obawa jest bardzo nieuzasadniona, bo tak jak wymieniłem w 1-4 życie moje od
wielu lat (żeby nie było, że tylko na wakacjach) wypełnione jest przeróżnym
towarzystwem, często bardzo oddanym i przyjacielskim.
Co jest grane? Czy to można wytłmaczyć?
Filip
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2000-07-24 18:35:13
Temat: Re: nieuzasadniona obawa "Ptaszek Filip" <w...@g...pl> napisał / wrote:
> Powiedzcie mi, czy mój przypadek można zaliczyć do kategorii
> "niewyjaśnionych", czy to zjawisko normalne, a może mam jakąś chorobę?
>
> Sprawa wygląda tak:
> 1. Mam dużo przyjaciół
> 2. Mam dużo imprez, spotkań, balang, na których nie mam mowy o nudzie
> 3. Wyczuwam, że jeśli nie wszyscy, to większość darzy mnie sympatią, bo
> robimy razem takie jaja, że łeb boli i palce u rąk
> 4. Od wakacji CODZIENNIE gdzieś jest wyjście, wyjazd, spend
>
> Nasuwający się wniosek - jest bardzo dobrze. Ani chwili nudy, zawsze ktoś
> obok.
> Wniosek prawdziwy - wcale nie jest dobrze. Dlaczego? Bo siedzi we mnie
> obawa, że zostanę sam i za jakiś czas skończą się wszystkie te miłe chwile,
> a ja zdany tylko na siebie będę siedział w bujanym foteliku i słuchając
> radia skupię wzrok na suficie, a moją głowę najdą refleksje na temat
> samotności.
> Obawa jest bardzo nieuzasadniona, bo tak jak wymieniłem w 1-4 życie moje od
> wielu lat (żeby nie było, że tylko na wakacjach) wypełnione jest przeróżnym
> towarzystwem, często bardzo oddanym i przyjacielskim.
>
> Co jest grane? Czy to można wytłmaczyć?
>
> Filip
>
>
Nie mysl o tym. Zbytnie rozstrzasanie nieistniejacych problemow tylko pogarsza sprawe
i niczego istotnego
nie wnosi do zycia.
Pozdrawiam.
GI
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-07-24 19:58:06
Temat: Re: nieuzasadniona obawa> Wniosek prawdziwy - wcale nie jest dobrze. Dlaczego? Bo siedzi we mnie
> obawa, że zostanę sam i za jakiś czas skończą się wszystkie te miłe
chwile,
> a ja zdany tylko na siebie będę siedział w bujanym foteliku i słuchając
> radia skupię wzrok na suficie, a moją głowę najdą refleksje na temat
> samotności.
> Obawa jest bardzo nieuzasadniona, bo tak jak wymieniłem w 1-4 życie moje
od
> wielu lat (żeby nie było, że tylko na wakacjach) wypełnione jest
przeróżnym
> towarzystwem, często bardzo oddanym i przyjacielskim.
>
> Co jest grane? Czy to można wytłmaczyć?
>
> Filip
To zupelnie normalne, ludzie w podeszlym wieku maja obawy przed samotnoscia
;-). No, zartuje. Nawet nie wiem ile masz lat :-). Ja nie mam takich
problemow, na balangi zadne nie chodze, bo nie lubie, najwyzej mozna spotkac
mnie w knajpie pijaca alkohol :-). Mysle, ze Twoje obawy sa uzasadnione i
zupelnie normalne. Chyba kazdy boi sie samotnosci - jedni w mniejszym
stopniu, inni w wiekszym. Ja nie moglabym zyc sama, a z drugiej strony nie
lubie tloku, a przyjaciol moge policzyc na reku gdzie mam jeden palec
(zartuje) :-). Jesli nie masz kobiety, to nie sa dziwne Twoje uczucia. Skoro
wiele ludzi Cie lubi, masz przyjaciol to nie ma czym sie przejmowac, bo jak
to sie mowi: "stara przyjazn nie rdzewieje". Sama dobrze o tym wiem, bo moi
najlepsi kumplowie sa z najmlodszego dziecinstwa (chociaz juz nie utrzymuje
z nimi zbytnio kontaktu) ;-).
Mam nadzieje, ze juz niedlugo nie beda Cie meczyc takie obawy. Zycze Ci tego
z calego serca.
Ania
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-07-24 20:20:18
Temat: Re: nieuzasadniona obawaCześć,
Pomądrzę się, tzn. pozadaję pytania do odpowiedzenia Sobie, być może na
piśmie.
Być może kilka razy w pewnym odstępie czasu...
Ptaszek Filip napisał(a) w wiadomości: ...
>Powiedzcie mi, czy mój przypadek można zaliczyć do kategorii
>"niewyjaśnionych", czy to zjawisko normalne, a może mam jakąś chorobę?
>
>Sprawa wygląda tak:
>1. Mam dużo przyjaciół
>2. Mam dużo imprez, spotkań, balang, na których nie mam mowy o nudzie
>3. Wyczuwam, że jeśli nie wszyscy, to większość darzy mnie sympatią, bo
>robimy razem takie jaja, że łeb boli i palce u rąk
>4. Od wakacji CODZIENNIE gdzieś jest wyjście, wyjazd, spend
>
>Nasuwający się wniosek - jest bardzo dobrze. Ani chwili nudy, zawsze ktoś
>obok.
Pytanie czy to ten ktoś, ci ktosie, na których Ci zależy, czy pozostajesz z
nimi w dobrych relacjach wzajemnych, czy ten układ wzbogaca wszystkie
strony? (czyli jest "przepływ")
Jeśli nie, tzn. jest przepływ tylko w jedną stronę, to może trzeba zadbać o
wzajemność przepływu?
>Wniosek prawdziwy - wcale nie jest dobrze. Dlaczego? Bo siedzi we mnie
>obawa, że zostanę sam i za jakiś czas skończą się wszystkie te miłe
chwile,
>a ja zdany tylko na siebie będę siedział w bujanym foteliku i słuchając
>radia skupię wzrok na suficie, a moją głowę najdą refleksje na temat
>samotności.
Często kochamy przewidywać jakieś nieszczęście, gdy jest wspaniale. Sam to
robiłem, ale przestałem.
Czy nie chodzi tutaj o niską samoocenę? O niedawanie sobie prawa do
szczęścia, radości, trwałości związków?
>Obawa jest bardzo nieuzasadniona, bo tak jak wymieniłem w 1-4 życie moje
od
>wielu lat (żeby nie było, że tylko na wakacjach) wypełnione jest
przeróżnym
>towarzystwem, często bardzo oddanym i przyjacielskim.
Czy to jest raczej Towarzystwo czy raczej Osoby?
Czy budujesz związki z ludźmi czy tylko z grupą?
W jakiejś książce, bodajże Covey'a, ale może kogoś zupełnie innego, jest
taka metafora:
Przez całe życie wspinamy się po drabinie, szczebel po szczeblu, powoli i
wytrwale. Kiedyś jednak przychodzi chwila, gdy będąc już blisko szczytu
zauważamy, że drabina jest oparta nie o tę ścianę...
Metafora dotyczy budowania tradycyjnej kariery, ale mnie zadziwiająco
pasuje do moich własnych odkryć z "nie tą ścianą".
Jest sporo ważnych pytań, które warto sobie czasem postawić. Być może
nadszedł taki moment?...
Pozdrawiam,
TomeK
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-07-25 00:07:16
Temat: Odp: nieuzasadniona obawaUzasadnienie jest bardzo proste, ale trudne do przyjęcia. Uczestniczysz
ciągle w wielu rozrywkach i zajęciach - jak sam piszesz -, ponieważ jesteś
wewnętrznie osamotniony. Gdy jesteś w grupie i świetnie się bawisz, również
jesteś osamotniony. Wprawdzie ta chwila zabawy pozwala Ci o tym zapomnieć na
jakiś czas, ale wiesz dobrze, że gdy tylko pozostaniesz chwilę sam ze sobą,
to owe poczucie osamotnienia powróci z dużą siłą, czyż nie? Sama ta
nieuchronność tego mechanizmu przeraża Ciebie!
Cóż na to począć? To zależy od tego, co chcesz z tym zrobić, gdy zobaczyłeś
już ten fakt.
Jeśli np. chcesz nadal bawić się ze sobą samym w kotka i myszkę - nie rób
nic, a wszystko będzie po staremu. Nie na długo jednak, gdyż takie sprawy
zwykle się pogłębiają i mogą doprowadzić do poważniejszego kryzysu. Choć
niektórzy potrafią tak żyć całe życie. No, może przy końcu życia pojawia się
jakaś refleksja, a i to czasem nie.
Jeśli natomiast chciałbyś to rozwiązać, to pojawia się wielkie pytanie, na
ile chcesz to rozwiązać? Jaka jest Twoja granica i gdzie się zatrzymasz?
Niektórzy próbują to rozwiązać poprzez nagłe zastosowanie jakiegoś obuchu w
głowę, jak np. narkotyk, wódka, jakiś szaleńczy czyn czy inna desperacja,
silna identyfikacja z małą grupą.
Inni próbują środków "swiatłych" w rodzaju: praca społeczna, partia,
religia, identyfikacja z narodem, wzniosłą ideą itp.
Mówię o intelektualnym identyfikowaniu się z czymś, co jest ucieczką od
siebie, a nie byciu faktycznie czymś, co daje pełnię i energię, ale to
szerszy temat, więc zostawmy go.
Jednakże pustki, która jest w nas nie da się załatać w taki sposób. Chyba
jedynym rozsądnym "sposobem" jest zmierzenie się z tym. Czy można być ze
sobą i nie uciekać od siebie? Co jest takiego, gdy jesteś chwilę sam ze sobą
i zaczynasz siebie odczuwać? Zaczynasz odczuwać, kim naprawdę jesteś poza
maskami i udawaniami, czyż nie? Czy to, co wtedy widzisz, tak Cię przeraża?
Kiedy tak jesteś sam ze sobą, jakiego siebie wtedy widzisz? Czy to co
zobaczysz - jesteś w stanie przyjąć!!! Jeśli nie, będziesz nadal uciekać, a
jeśli tak - nastąpi transformacja, która zmieni na zawsze Twój obraz. Inni
nie dostrzegą od razu zmiany jaka się w Tobie dokonała, gdyż największe
zmiany w człowieku zachodzą najpierw wewnętrznie, poza wścibskim okiem
pozornych przyjaciół. Zwykle potrzeba czasu, aby zajaśniało to na zewnątrz.
Jednak niezależnie od sądów innych, którzy nadal będą w Tobie widzieć tego
samego dawnego kumpla, Ty będziesz wiedział, że jesteś już czymś innym.
Zdanie innych o Tobie nie będzie już miało takiego znaczenia jak kiedyś. To
niezwykłe uczucie, ale pojawia się wyłącznie wtedy, gdy nie uciekamy od
siebie samego.
Co możesz dalej z tym zrobić? To zależy od Ciebie. Nie ma tu żadnych wymogów
ani ograniczeń. Możesz nadal przebywać w gronie tych samych osób, jednakże z
pewnością zmieni się Twój sposób bycia i wyrażania siebie. W rzeczywistości,
nawet jeśli usilnie chciałbyś pozostać przy starym, to owo "stare" zauważy
że jesteś jakiś inny i odrzuci Cię, a zrobi to za Ciebie. Odbędzie się to w
sposób, który Cię zadziwi. Z chwilą, gdy nie będziesz przystawać -
zostaniesz odrzucony. Dziwna to rzecz, ale ma miejsce.
Możesz także rozpocząć nowy etap poznawania siebie i świata, z pewnym
poczuciem własnej wartości, którą sam odkryłeś i która jest faktem, a nie
czymś wymyślonym. Wtedy dopiero, dojmujące osamotnienie znika.
Artur Zgadzaj
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-07-25 09:45:49
Temat: Re: nieuzasadniona obawa
G I wrote in message <8li291$8tp$1@i26.cnt.pl>...
>Nie mysl o tym. Zbytnie rozstrzasanie nieistniejacych problemow tylko
pogarsza sprawe i niczego istotnego
>nie wnosi do zycia.
Jak rozpoznac problem istniejacy od nieistniejacego skoro obydwa moga
wydawac sie rownie realne? Poza tym problem opisany w poprzednim poscie nie
wydaje sie kompletnie nieuzasadniony. Problemem jest raczej poziom leku a
nie jego obecnosc.
YaANCeY
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-07-25 11:52:20
Temat: Odp: nieuzasadniona obawa
: Nie mysl o tym. Zbytnie rozstrzasanie nieistniejacych problemow tylko
pogarsza sprawe i niczego istotnego
: nie wnosi do zycia.
:
: Pozdrawiam.
: GI
:
:
Nie myśl o swoich lękach ... przecież to takie proste prawda ?
Kinga
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-07-25 12:46:45
Temat: Odp: nieuzasadniona obawa
Użytkownik Ania Lipek :
> To zupelnie normalne, ludzie w podeszlym wieku maja obawy przed
samotnoscia
> ;-). No, zartuje. Nawet nie wiem ile masz lat :-).
A powiedz, ile obstawiasz? :-)))
>Ja nie mam takich
> problemow, na balangi zadne nie chodze, bo nie lubie, najwyzej mozna
spotkac
> mnie w knajpie pijaca alkohol :-).
Czyli jednak coś nas łączy :-))
No popatrz, pierwsza wspólna cecha - na dobry poczatek :-))
>Mysle, ze Twoje obawy sa uzasadnione i
> zupelnie normalne. Chyba kazdy boi sie samotnosci - jedni w mniejszym
> stopniu, inni w wiekszym. Ja nie moglabym zyc sama, a z drugiej strony nie
> lubie tloku, a przyjaciol moge policzyc na reku gdzie mam jeden palec
> (zartuje) :-). Jesli nie masz kobiety, to nie sa dziwne Twoje uczucia.
Nie mam. Już nie mam, bo były dwie.
Ale takie, że teraz to cieszę się, że nie mam kobiety :-)
>Skoro
> wiele ludzi Cie lubi, masz przyjaciol to nie ma czym sie przejmowac, bo
jak
> to sie mowi: "stara przyjazn nie rdzewieje". Sama dobrze o tym wiem, bo
moi
> najlepsi kumplowie sa z najmlodszego dziecinstwa (chociaz juz nie
utrzymuje
> z nimi zbytnio kontaktu) ;-).
Taak...
Coś o tym wiem.
> Mam nadzieje, ze juz niedlugo nie beda Cie meczyc takie obawy. Zycze Ci
tego
> z calego serca.
Dzięki, Aniu.
Teraz widzę, że potrafisz być OK, a więc zmieniłem o Tobie zdanie
(tak na marginesie, jesli to dla Ciebie coś znaczy :-)) ).
Ptaszydło Filip
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-07-25 15:28:36
Temat: Re: nieuzasadniona obawa> > Nawet nie wiem ile masz lat :-).
>
> A powiedz, ile obstawiasz? :-)))
Mysle, ze stary nie jestes (u mnie starosc zaczyna sie od 70). Moze masz
ponad dwudziestke, sama nie wiem...
> >Mysle, ze Twoje obawy sa uzasadnione i
> > zupelnie normalne. Chyba kazdy boi sie samotnosci - jedni w mniejszym
> > stopniu, inni w wiekszym. Ja nie moglabym zyc sama, a z drugiej strony
nie
> > lubie tloku, a przyjaciol moge policzyc na reku gdzie mam jeden palec
> > (zartuje) :-). Jesli nie masz kobiety, to nie sa dziwne Twoje uczucia.
>
> Nie mam. Już nie mam, bo były dwie.
> Ale takie, że teraz to cieszę się, że nie mam kobiety :-)
No i to jest sedno wszystkiego. Ktoz niby boi sie samotnosci skoro zyje z
kobieta, ktora z calego serca kocha? Jak sie ustatkujesz, wyjdziesz za maz
to znikna Twoje zmartwienia.
> >Skoro
> > wiele ludzi Cie lubi, masz przyjaciol to nie ma czym sie przejmowac, bo
> jak
> > to sie mowi: "stara przyjazn nie rdzewieje". Sama dobrze o tym wiem, bo
> moi
> > najlepsi kumplowie sa z najmlodszego dziecinstwa.
>
> Taak...
> Coś o tym wiem.
>
> > Mam nadzieje, ze juz niedlugo nie beda Cie meczyc takie obawy. Zycze Ci
> tego
> > z calego serca.
>
> Dzięki, Aniu.
> Teraz widzę, że potrafisz być OK, a więc zmieniłem o Tobie zdanie
> (tak na marginesie, jesli to dla Ciebie coś znaczy :-)) ).
Bardzo wiele to dla mnie znaczy. Ja Ci rowniez dziekuje.
> Ptaszydło Filip
Ania
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-07-25 16:16:08
Temat: Re: nieuzasadniona obawa
Ania Lipek <a...@p...com> wrote in message
[ciach]
> No i to jest sedno wszystkiego. Ktoz niby boi sie samotnosci skoro zyje z
> kobieta, ktora z calego serca kocha? Jak sie ustatkujesz, wyjdziesz za maz
^^^^^^^^^^^^^^
> to znikna Twoje zmartwienia.
Braaawo piekna gafa :-)
Dobra teraz powazniej. Anno czy jestes pewna? Moim zdaniem kultura masowa
nauczyla nas troszke niezdrowego podejscia do milosci. Znalezienie sobie
ukochanej/ukochanego nie jest panaceum na problemy duszy. Ja ze swej strony
polece jedynie przeczytanie ksiazki Anthonego DeMello "Przebudzenie" mi
osobiscie ta pozycja bardzo pomogla jezeli chodzi o kwestie zdrowego
podejscia do zycia. W necie mozna ja znalezc pod adresem
http://www.geocities.com/Athens/Forum/5921/books/DeM
ello/
[ciach]
> Ania
Pozdrawiam serdecznie
Michal Kepinski
c...@b...com
--
Przyznajemy się do niskich cen - http://rubikon.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |