Strona główna Grupy pl.sci.psychologia problem jakich wiele

Grupy

Szukaj w grupach

 

problem jakich wiele

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-04-26 17:40:15

Temat: problem jakich wiele
Od: berkonio <b...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam wszystkich!
Bardzo dlugo wahalem sie czy napisac tego posta, bo wiem i tak, ze jak
sam sobie nie pomoge, to tym bardziej nie pomoze mi nikt przez ekran
monitora, ale co mi tam, musze to z siebie w koncu wyrzucic.
Mam problem jakich wiele przewija sie tutaj, ale mam nadzieje, ze ktos
to przeczyta. Otoz chodzi o niesmialosc. W moim przypadku istnieje
jednak kilka pobocznych aspektow tego problemu. Moja niesmialosc nie
bierze sie z czysto psychicznych problemow, jak sie wyluzuje to mowie
to co mysle i nie za bardzo obchodzi mnie co inni pomysla o tym co
mam do powiedzienia. Chodzi tu o sprawy fizjologicznych reakcji mojego
ciala - czyli ogolnie mowiac mam nerwice wegetatywna. Czerwienie sie
w sytuacjach, ktore normalnie nawet czlowiekowi niesmialemu nie
sprawiaja problemu. Dochodzi do tego jeszcze tik nerwowy, ktorego
sie nabawilem po jakims czasie - jest to drzenie ust podczas
usmiechania sie. Powoduje to, ze bardzo czesto kontroluje moj usmiech
przez co czesto staje sie on sztuczny. Bardzo czesto i juz od dawna
analizuje swoj problem. Wiele razy czytalem, ze bardzo maly procent
ludzi rodzi sie niesmialymi, ze wiekszosc nabawia sie tego problemu
przez rozne sytuacje zyciowe. Ja jestem jednak przedstawicielem
tego niklego procentu populacji. Jestem niesmialy odkad pamietam,
od przedszkola. Na poczatku nie byla to niesmialosc do calego
otoczenia, ale tylko do plci przeciwnej. Wlasciwie nawet teraz
tak jest, tyko, ze jesli jestem w meskim towarzystwie, o ktorym
wiem, ze ma bogate doswiadczenia w kontaktach z dziewczynami staje
sie nad wyraz nerwowy, a nerwowosc ta wprowadza fakt, ze oni juz
a ja jeszcze nie mimo moich 20 lat. Moje doswiadczenia w kontaktach
z dziewczynami sa praktycznie zerowe. Co jednak smiejszniejsze
wiem, ze jesli zdecydowalbym sie na pierwszy krok nie mialbym zadnego
problemu z poznaniem ladnej dziewczyny. Wiele razy slyszalem, ze
jestem przystojny i czemu jestem sam. A to jest wlasciwie jeden
z powodow mojego problemu. Najgorzej jest po drodze z domu na
przystanek autobusowy. Mieszkam troche na uboczu, w takim terenie
domkow jednorodzinnych i najbardziej boje sie, zeby czasem nie mijac
jakichs dziewczyn, najgorzej ladnych, bo te sa pewniejsze siebie i
patrza mi sie w twarz, a ja zaraz pale cegle. To samo w autobusie -
prawie zawsze spotykam jakies spojrzenia dziewczyn. Ogarnia mnie
niemoc, bo wiem, ze potrafilbym zagadac, czy wziasc numer i w wiekszosci
przypadkow nie spotkalbym sie z odmowa ale boje sie fizjologicznych
reakcji swojego organizmu. Spodziewam sie komentarzy typu:
przelam sie, nie badz frajerem itp, ale zareczam, ze to nie pomoze.
To jest silniejsze ode mnie, nachodzi mnie taka nerwowosc, ze odchodzi
mi ochota do wszystkiego i najchetniej zapadlbym sie pod ziemie.
Probowalem wiele razy i wymiekalem w ostatnim momencie.
Nie pomagaja rowniez afirmacje typu "jestem pewny siebie".
Jest jeszcze kilka innych problemow w moim zyciu. Niejako powiazanym
z tym jest to, ze w mojej rodzinie nigdy sie nie przelewalo, biedy
nie bylo, ale nigdy nie chodzilem ubrany tak jak bym chcial, nie
mialem pieniedzy na imprezy, chociaz przez ostatnie 2 lata bylo juz
troche lepiej pod tym wzgledem. Teraz mam prace, moze nie jakies
rewelacyjne zarobki ale sa perspektywy na poprawe. Do tego stopnia,
ze zaczynam szukac swojej drugiej polowki.I wlasnie dlatego teraz ta
przypadlosc doskwiera mi najbardziej. Moja niesmialosc wynikla rowniez
z tego, ze ze wzgledu na brak pieniedzy nie chcialem miec nikogo.
Widzialem, ze wiele kobietek mialoby ochote mnie poznac, ale ja sam
uciekalem od tego i blokowalem sie wewnetrznie, co zostalo mi do tej
pory. W mojej psychice zakorzenilo sie juz przyzwyczajenie do
kontrolowania samego siebie, czy aby sie nie czerwienie, do tego
stopnia, ze jak jestem w miejscach publicznych,
to nie potrafie myslec o niczym innym, co powoduje oczywiscie efekt
odwrotny od zamierzonego. Wiem jedno - jest to spowodowane moja
niska samoocena w dziedzinie spraw damsko-meskich. Wiem, ze powinienem
korzystac z urokow zycia, a tymczasem ono ucieka mi miedzy palcami.
Zaluje juz straconego czasu, ale po czesci usprawiedliwiam sie, ze
nie bylo to z mojej winy. Teraz powoli staje sie niezalezny, ale
przyzwyczajenia nie pozwalaja mi na odwrocenie swojego losu. Nie
pojde do psychologa, bo nie mam na to pieniedzy, zreszta po glowie
chodza mi juz mysli, zeby pojsc do prostytutki - jedna wizyta wszystko
by zalatwila:-). Jestem osoba zywiolowa, przynajmniej tak
mi sie wydaje, znajomi mnie lubia starsi ludzie takze. Mam tylko ta
jedna blokade. Pisze ten list po to, zeby dowiedziec sie jak to
wyglada ze strony postronnego obserwatora, bo czasami wydaje mi sie,
ze robie z igly widly, ale nie poradze nic na to. Ciekawy jestem czy
ktos ma podobne problemy, a moze jakies rady, zeby wyjsc z tego
bez uciekania sie do brutalnych srodkow?:-) Mam nadzieje, ze ktos
tu doczytal i nie umarl z nudow:-)

Pozdrawiam!
berkonio

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-04-26 18:37:26

Temat: Re: problem jakich wiele
Od: "Dominik" <d...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Jeżeli widzisz, że jest okazja poznania dziewczyny,
która Ci się podoba, to wyobraź sobie, że stoisz nad
WIEEELKIM WODOSPADEM i... rzuć się z niego.

Czasami tak po prostu jest, że pewne rzeczy, których się
pragnie przychodzą bardzo trudno. Ale warto walczyć.
Kiedyś byłem na seminarium naukowym. Jeden z referatów
miała wygłosić pewna dziewczyna - studentka, (jak się później
dowiedziałem - bardzo zdolna i duże osiągnięcia miała, była też
organizatorem tego seminarium). Kiedy stanęła na środku sali,
z unoszącej się ciszy słychać było tylko głośne i szybkie bicie jej serca
(z powodu mikrofonu.przypiętego do klapy). Widać było, że z wielkim
trudem formułuje swoje myśli, trudno było jej przekazać to co chciała
bo czuła się bardzo speszona tą sytuacją. Jednak przez blisko
półtorej godziny stała na środku tej sali i wygłaszała swój referat.
A ja byłem pełen podziwu dla niej, że nie uciekła, że walczyła do końca i
wystarczyło obrócić głowę, żeby dostrzec, że inni słuchacze również.
Myślę, że jeżeli tak strasznie przeszkadza Ci swoja nieśmiałość,
to rzucenie się KILKA razy z wodospadu jest jedynym sposobem, żeby
nauczyć się pływać.

Dominik


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-26 19:01:07

Temat: Re: problem jakich wiele
Od: "go" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Moja niesmialosc nie bierze sie z czysto psychicznych problemow, ...

Czy to nie jest problem "wszystko by było inaczej gdybym był inny".
Kilka skromnych rad:
1) Zaakceptuj siebie wraz z "wadami".
2) Jak nie umiesz, lub jest to zbyt trudne to patrz punkt 1.

> ... zreszta po glowie
> chodza mi juz mysli, zeby pojsc do prostytutki - jedna wizyta wszystko
> by zalatwila:-).

A następnie znajdziesz sobie inny problem np. typu " jak mogę być z
dziewczyną, która mnie kocha (i vice versa) skoro zaczynałem życie seksualne
z prostytutką ", czy też będzie problem "straconego czasu" lub późnego
rozpoczęcia". Załatw problem z akceptacją, to i te sie rozwiążą.


> Mam tylko ta jedna blokade.

Być może. Brzmi ona "nie potrafię siebie zaakceptować" :)


> bo czasami wydaje mi sie, ze robie z igly widly, ale nie poradze nic na to

Robisz. Spróbuj np. takiej techniki: nie blokuj myśli, tylko pozwól im
przelecieć przez głowę, przyjrzyj sie im BEZ OCENIANIA.
Pompujesz energię w mysli o tym, ze "ja jeszcze nie, a inni tak" nadając im
olbrzymia siłę. To tak jakbyś podgrzewał wodę w czajniku i dziwił sie, że
zaczyna wrzeć.
Takie są fakty i ich nie zmienisz, natomiast w Twoim środowisku panuje
przekonanie, ze trzeba zacząć wcześniej. Przekonanie o faktach mozna
zmienic, faktów nie zmienisz.

> Pisze ten list po to, zeby dowiedziec sie jak to
> wyglada ze strony postronnego obserwatora ...

W zasadzie odpowiedziałem już wyżej. Tak to wygląda z mojego, czysto
subiektywnego i amatorskiego punktu widzenia.


> Mam nadzieje, ze ktos tu doczytal i nie umarl z nudow:-)

Ktoś doczytał, ktoś nie doczytał i pewnie ktoś zszedł po drodze :)
Chciałeś napisać post'a to napisałeś i "olej" to co ktoś pomyślał na Twój
temat, krzywdy nikomu nie zrobiłeś, a nawet jak ktoś zmarł, to czytał post'y
na tej grupie wyłącznie na własną odpowiedzialność :)))

Pozdrawiam.
Andrzej

PS1 Ty też to czytasz na własną odpowiedzialność ;)
PS2 Jak zwykle polecam Branden'a np. "Odpowiedzialność ..." :)))
Facet pisze o tyle fajnie, ze nie poleca oszukiwania świadomości mantrami
typu "jestem pewny siebie"
PS3 Hihi, a nawet nie mam za to polecanie prowizji - chyba niedopatrzenie
;)))









› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-26 21:11:04

Temat: Re: problem jakich wiele
Od: "ODDie" <o...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Dochodzi do tego jeszcze tik nerwowy, ktorego
> sie nabawilem po jakims czasie - jest to drzenie ust podczas
> usmiechania sie. Powoduje to, ze bardzo czesto kontroluje moj usmiech
> przez co czesto staje sie on sztuczny.

Witam

Kiedys tez bylem cholernie niesmialy i nawet pamietam, ze tik z ustami
mialem. Do tego dochodzilo cholerne jąkanie sie (co zreszta jeszcze do konca
mi nie minelo, bo mam czasami problemy z wypowiedzeniem niektorych slow, ale
z czasem nauczylem sie jakos szybko zastepywac je "miekszymi" synonimami -
ale jak by nie bylo - to dalej jest moj problem).
I wiesz co mi pomoglo? Spotkalem dziewczyne, widywalem sie z nia dos dlugo i
doszedlem do wniosku, ze jak sie nie wezme qrnia w garsc z ta niesmialoscia
to nic w zyciu nie osiagne a i Ona mi sprzed oczu ucieknie - w ten sposob
strace wszystko. Tak wiec pomoglo mi to i jakos z czasem niesmialosc
zniknela - co prawda trwalo to dobrych pare miesiecy, ale zawsze.

Pozdrawiam
ODDie
o...@g...pl
GG: 2462065


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-26 21:41:59

Temat: Re: problem jakich wiele
Od: "Kubek" <c...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

...a ja mam podobnie jak Ty....i zgadzam sie tu z kolegami - trzeba siebie
zaakceptowac i powiedziec sobie (tak w pozytywnym znaczeniu) a wali mi to co
np mysla inni- palisz cegle i co z tego? taki jestes, to Twoj urok, a
rozmyslanie o tym tylko pogarsza sytuacje....myślenie o wrogu wzmacnia
go...ja tez sie czasem bardzo mecze i chcialbym uciec, ale trzeba sie wziasc
w garsc..a pozytywne myslenie to swoją drogą...jak sobie bedziesz wmawial
żeś pewny siebie i takie tam frazesy to nikomu nie zaszkodzi a Tobie
wcale....

...a ja też jeszcze nie "mialem" dziewczyny...w znanym nam znaczeniu i co z
tego? wcale sie tego nie wstydze...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-27 08:07:06

Temat: Re: problem jakich wiele
Od: "Ola" <o...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witaj kolego.Napisze ci tylko tyle że kiedys tez bylam niesmiala tak samo
jak ty ,przeszło mi w momencie kiedy zaczełam inaczej sie ubierac -wiem to
okrutne ale w moim przypadku to sie sprawdzilo. Nie kontroluj usmiechu bo
dlatego masz te tiki a czerwienienie sie to nic zlego-znalam taka osobe
podobnie jak ty atrakcyjna i sie tym nie przejmowala, a nie wiem czy ktos
potrafil robic to lepiej od niej,jezeli naprawde nie potrafisz sie przelamac
do kobiet to faktycznie skorzystaj z agencji-grunt zebys zrobil cos abys
zaczal normalnie zyc czyli tak jak pragniesz-z reszta nikt nie musi wiedziec
jak rozpoczeles wspolzycie.A z tym zaczeciem wspulzycia to wiesz ze czasem
sa ludzie ktorzy maja 30 na karku i jescze tego nie robili.

Nie przejmuj sie az tak mocno:)!!!


Ola
Użytkownik "berkonio" <b...@w...pl> napisał w wiadomości
news:3CC990FF.E72B3134@wp.pl...
> Witam wszystkich!
> Bardzo dlugo wahalem sie czy napisac tego posta, bo wiem i tak, ze jak
> sam sobie nie pomoge, to tym bardziej nie pomoze mi nikt przez ekran
> monitora, ale co mi tam, musze to z siebie w koncu wyrzucic.
> Mam problem jakich wiele przewija sie tutaj, ale mam nadzieje, ze ktos
> to przeczyta. Otoz chodzi o niesmialosc. W moim przypadku istnieje
> jednak kilka pobocznych aspektow tego problemu. Moja niesmialosc nie
> bierze sie z czysto psychicznych problemow, jak sie wyluzuje to mowie
> to co mysle i nie za bardzo obchodzi mnie co inni pomysla o tym co
> mam do powiedzienia. Chodzi tu o sprawy fizjologicznych reakcji mojego
> ciala - czyli ogolnie mowiac mam nerwice wegetatywna. Czerwienie sie
> w sytuacjach, ktore normalnie nawet czlowiekowi niesmialemu nie
> sprawiaja problemu. Dochodzi do tego jeszcze tik nerwowy, ktorego
> sie nabawilem po jakims czasie - jest to drzenie ust podczas
> usmiechania sie. Powoduje to, ze bardzo czesto kontroluje moj usmiech
> przez co czesto staje sie on sztuczny. Bardzo czesto i juz od dawna
> analizuje swoj problem. Wiele razy czytalem, ze bardzo maly procent
> ludzi rodzi sie niesmialymi, ze wiekszosc nabawia sie tego problemu
> przez rozne sytuacje zyciowe. Ja jestem jednak przedstawicielem
> tego niklego procentu populacji. Jestem niesmialy odkad pamietam,
> od przedszkola. Na poczatku nie byla to niesmialosc do calego
> otoczenia, ale tylko do plci przeciwnej. Wlasciwie nawet teraz
> tak jest, tyko, ze jesli jestem w meskim towarzystwie, o ktorym
> wiem, ze ma bogate doswiadczenia w kontaktach z dziewczynami staje
> sie nad wyraz nerwowy, a nerwowosc ta wprowadza fakt, ze oni juz
> a ja jeszcze nie mimo moich 20 lat. Moje doswiadczenia w kontaktach
> z dziewczynami sa praktycznie zerowe. Co jednak smiejszniejsze
> wiem, ze jesli zdecydowalbym sie na pierwszy krok nie mialbym zadnego
> problemu z poznaniem ladnej dziewczyny. Wiele razy slyszalem, ze
> jestem przystojny i czemu jestem sam. A to jest wlasciwie jeden
> z powodow mojego problemu. Najgorzej jest po drodze z domu na
> przystanek autobusowy. Mieszkam troche na uboczu, w takim terenie
> domkow jednorodzinnych i najbardziej boje sie, zeby czasem nie mijac
> jakichs dziewczyn, najgorzej ladnych, bo te sa pewniejsze siebie i
> patrza mi sie w twarz, a ja zaraz pale cegle. To samo w autobusie -
> prawie zawsze spotykam jakies spojrzenia dziewczyn. Ogarnia mnie
> niemoc, bo wiem, ze potrafilbym zagadac, czy wziasc numer i w wiekszosci
> przypadkow nie spotkalbym sie z odmowa ale boje sie fizjologicznych
> reakcji swojego organizmu. Spodziewam sie komentarzy typu:
> przelam sie, nie badz frajerem itp, ale zareczam, ze to nie pomoze.
> To jest silniejsze ode mnie, nachodzi mnie taka nerwowosc, ze odchodzi
> mi ochota do wszystkiego i najchetniej zapadlbym sie pod ziemie.
> Probowalem wiele razy i wymiekalem w ostatnim momencie.
> Nie pomagaja rowniez afirmacje typu "jestem pewny siebie".
> Jest jeszcze kilka innych problemow w moim zyciu. Niejako powiazanym
> z tym jest to, ze w mojej rodzinie nigdy sie nie przelewalo, biedy
> nie bylo, ale nigdy nie chodzilem ubrany tak jak bym chcial, nie
> mialem pieniedzy na imprezy, chociaz przez ostatnie 2 lata bylo juz
> troche lepiej pod tym wzgledem. Teraz mam prace, moze nie jakies
> rewelacyjne zarobki ale sa perspektywy na poprawe. Do tego stopnia,
> ze zaczynam szukac swojej drugiej polowki.I wlasnie dlatego teraz ta
> przypadlosc doskwiera mi najbardziej. Moja niesmialosc wynikla rowniez
> z tego, ze ze wzgledu na brak pieniedzy nie chcialem miec nikogo.
> Widzialem, ze wiele kobietek mialoby ochote mnie poznac, ale ja sam
> uciekalem od tego i blokowalem sie wewnetrznie, co zostalo mi do tej
> pory. W mojej psychice zakorzenilo sie juz przyzwyczajenie do
> kontrolowania samego siebie, czy aby sie nie czerwienie, do tego
> stopnia, ze jak jestem w miejscach publicznych,
> to nie potrafie myslec o niczym innym, co powoduje oczywiscie efekt
> odwrotny od zamierzonego. Wiem jedno - jest to spowodowane moja
> niska samoocena w dziedzinie spraw damsko-meskich. Wiem, ze powinienem
> korzystac z urokow zycia, a tymczasem ono ucieka mi miedzy palcami.
> Zaluje juz straconego czasu, ale po czesci usprawiedliwiam sie, ze
> nie bylo to z mojej winy. Teraz powoli staje sie niezalezny, ale
> przyzwyczajenia nie pozwalaja mi na odwrocenie swojego losu. Nie
> pojde do psychologa, bo nie mam na to pieniedzy, zreszta po glowie
> chodza mi juz mysli, zeby pojsc do prostytutki - jedna wizyta wszystko
> by zalatwila:-). Jestem osoba zywiolowa, przynajmniej tak
> mi sie wydaje, znajomi mnie lubia starsi ludzie takze. Mam tylko ta
> jedna blokade. Pisze ten list po to, zeby dowiedziec sie jak to
> wyglada ze strony postronnego obserwatora, bo czasami wydaje mi sie,
> ze robie z igly widly, ale nie poradze nic na to. Ciekawy jestem czy
> ktos ma podobne problemy, a moze jakies rady, zeby wyjsc z tego
> bez uciekania sie do brutalnych srodkow?:-) Mam nadzieje, ze ktos
> tu doczytal i nie umarl z nudow:-)
>
> Pozdrawiam!
> berkonio
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-27 10:13:13

Temat: Re: problem jakich wiele
Od: "Kubek" <c...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

...a tak nawiasem mówiąc to t się serio nazywa nerwica wegetatywna? ...jak
mam to w sobie zaakceptować to musze wiedzieć co prawda?


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-27 11:03:58

Temat: Re: problem jakich wiele
Od: GABi <g...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

berkonio wrote:

> Witam wszystkich!

Witaj :-)

> jak sie wyluzuje to mowie to co mysle
> i nie za bardzo obchodzi mnie co inni pomysla o tym co
> mam do powiedzienia.

I o to chodzi !
Popieram w całej rozciągłości.
Uważam, że nie należy udawać kogoś,
kim nie jest się w rzeczywistości.
To nigdy nie popłaca.

[......]

> Pisze ten list po to, zeby dowiedziec sie jak to
> wyglada ze strony postronnego obserwatora, bo czasami wydaje mi sie,
> ze robie z igly widly,

Robisz.
To jak jesteś odbierany, zależy wyłącznie od Ciebie.
Jeśli nawet, nie masz wpływu na to, że się czerwienisz,
ale Twoje zachowanie będzie naturalne, nie mówię, że od razu
masz sprawiać wrażenie pewnego siebie, to będzie jeszcze gorzej,
to nikt na to, nie zwróci nawet uwagi.

Mam takiego znajomego.
Żonaty , dwoje dzieci.
Czerwieni się do tej pory.
Ale ja tego nie widzę.
To jest on, tak wygląda, i jest ok :-)

> ale nie poradze nic na to.

Poradzisz.
Przestań o tym myśleć.
Jak widzisz ładną dziewczynę, która Ci się podoba.
Myśl o czymś dla Ciebie przyjemnym, daj jej do zrozumienia,
że Ci się podoba, one to uwielbiają.
Skup się na jej reakcji, na Twoją osobę.
A moze ona też jest nieśmiała, ma podobne problemy,
jesteście sobie przeznaczeni i czeka na Twoją inicjatywę.

I taka moja rada.
Jeśli już naprawde, nie potrafisz się wyluzować.
Mówienie dziewczynom o swojej nieśmiałości,
jest też niezłym magnesem.
Znam takie przypadki, kiedy to facet celowo
żalił się w towarzystwie, jaki to on jest nieśmiały,
zakompleksiony, bezradny.
Ty wiesz jak to działa na dziewczyny ????
Piszesz, że jesteś przystojny i podobasz się,
to tym bardziej powinieneś to sprawdzić, mówię poważnie.

Taki zagubiony, atrakcyjny mężczyzna,
może być prawdziwym obiektem pożądania.

No nie wiem, inczej nie potrafiłabym Ci pomóc.

> Mam nadzieje, ze ktos
> tu doczytal i nie umarl z nudow:-)

Przeczytałam, i nie umarłam.
Musisz być bardzo fajnym facetem,
tylko naprawdę więcej wiary w siebie.


--
GABi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-28 11:45:26

Temat: Re: problem jakich wiele
Od: "Anka" <a...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

>spróbuj wtoczyć w życie powyższe rady. A od siebie mogę tylko dodać jedną
rzecz. Postaraj się nie przejmować tak bardzo reakcjami Twego ciała.
Prawdopodobnie uspokoją się one choć trochę kiedy nie będziesz o nich cały
czas myślał. Osobiście nigdy mi nie przeszkadzało kiedy facet się rumienił.
Wręcz przeciwnie... uważam, że to urocze. Taki facet jest po prostu
słodki... tak więc weź to proszę pod uwagę. Zyczę powodzenia i pozdrawiam
serdecznie! :)


Użytkownik "berkonio" <b...@w...pl> napisał w wiadomości
news:3CC990FF.E72B3134@wp.pl...
> Witam wszystkich!
> Bardzo dlugo wahalem sie czy napisac tego posta, bo wiem i tak, ze jak
> sam sobie nie pomoge, to tym bardziej nie pomoze mi nikt przez ekran
> monitora, ale co mi tam, musze to z siebie w koncu wyrzucic.
> Mam problem jakich wiele przewija sie tutaj, ale mam nadzieje, ze ktos
> to przeczyta. Otoz chodzi o niesmialosc. W moim przypadku istnieje
> jednak kilka pobocznych aspektow tego problemu. Moja niesmialosc nie
> bierze sie z czysto psychicznych problemow, jak sie wyluzuje to mowie
> to co mysle i nie za bardzo obchodzi mnie co inni pomysla o tym co
> mam do powiedzienia. Chodzi tu o sprawy fizjologicznych reakcji mojego
> ciala - czyli ogolnie mowiac mam nerwice wegetatywna. Czerwienie sie
> w sytuacjach, ktore normalnie nawet czlowiekowi niesmialemu nie
> sprawiaja problemu. Dochodzi do tego jeszcze tik nerwowy, ktorego
> sie nabawilem po jakims czasie - jest to drzenie ust podczas
> usmiechania sie. Powoduje to, ze bardzo czesto kontroluje moj usmiech
> przez co czesto staje sie on sztuczny. Bardzo czesto i juz od dawna
> analizuje swoj problem. Wiele razy czytalem, ze bardzo maly procent
> ludzi rodzi sie niesmialymi, ze wiekszosc nabawia sie tego problemu
> przez rozne sytuacje zyciowe. Ja jestem jednak przedstawicielem
> tego niklego procentu populacji. Jestem niesmialy odkad pamietam,
> od przedszkola. Na poczatku nie byla to niesmialosc do calego
> otoczenia, ale tylko do plci przeciwnej. Wlasciwie nawet teraz
> tak jest, tyko, ze jesli jestem w meskim towarzystwie, o ktorym
> wiem, ze ma bogate doswiadczenia w kontaktach z dziewczynami staje
> sie nad wyraz nerwowy, a nerwowosc ta wprowadza fakt, ze oni juz
> a ja jeszcze nie mimo moich 20 lat. Moje doswiadczenia w kontaktach
> z dziewczynami sa praktycznie zerowe. Co jednak smiejszniejsze
> wiem, ze jesli zdecydowalbym sie na pierwszy krok nie mialbym zadnego
> problemu z poznaniem ladnej dziewczyny. Wiele razy slyszalem, ze
> jestem przystojny i czemu jestem sam. A to jest wlasciwie jeden
> z powodow mojego problemu. Najgorzej jest po drodze z domu na
> przystanek autobusowy. Mieszkam troche na uboczu, w takim terenie
> domkow jednorodzinnych i najbardziej boje sie, zeby czasem nie mijac
> jakichs dziewczyn, najgorzej ladnych, bo te sa pewniejsze siebie i
> patrza mi sie w twarz, a ja zaraz pale cegle. To samo w autobusie -
> prawie zawsze spotykam jakies spojrzenia dziewczyn. Ogarnia mnie
> niemoc, bo wiem, ze potrafilbym zagadac, czy wziasc numer i w wiekszosci
> przypadkow nie spotkalbym sie z odmowa ale boje sie fizjologicznych
> reakcji swojego organizmu. Spodziewam sie komentarzy typu:
> przelam sie, nie badz frajerem itp, ale zareczam, ze to nie pomoze.
> To jest silniejsze ode mnie, nachodzi mnie taka nerwowosc, ze odchodzi
> mi ochota do wszystkiego i najchetniej zapadlbym sie pod ziemie.
> Probowalem wiele razy i wymiekalem w ostatnim momencie.
> Nie pomagaja rowniez afirmacje typu "jestem pewny siebie".
> Jest jeszcze kilka innych problemow w moim zyciu. Niejako powiazanym
> z tym jest to, ze w mojej rodzinie nigdy sie nie przelewalo, biedy
> nie bylo, ale nigdy nie chodzilem ubrany tak jak bym chcial, nie
> mialem pieniedzy na imprezy, chociaz przez ostatnie 2 lata bylo juz
> troche lepiej pod tym wzgledem. Teraz mam prace, moze nie jakies
> rewelacyjne zarobki ale sa perspektywy na poprawe. Do tego stopnia,
> ze zaczynam szukac swojej drugiej polowki.I wlasnie dlatego teraz ta
> przypadlosc doskwiera mi najbardziej. Moja niesmialosc wynikla rowniez
> z tego, ze ze wzgledu na brak pieniedzy nie chcialem miec nikogo.
> Widzialem, ze wiele kobietek mialoby ochote mnie poznac, ale ja sam
> uciekalem od tego i blokowalem sie wewnetrznie, co zostalo mi do tej
> pory. W mojej psychice zakorzenilo sie juz przyzwyczajenie do
> kontrolowania samego siebie, czy aby sie nie czerwienie, do tego
> stopnia, ze jak jestem w miejscach publicznych,
> to nie potrafie myslec o niczym innym, co powoduje oczywiscie efekt
> odwrotny od zamierzonego. Wiem jedno - jest to spowodowane moja
> niska samoocena w dziedzinie spraw damsko-meskich. Wiem, ze powinienem
> korzystac z urokow zycia, a tymczasem ono ucieka mi miedzy palcami.
> Zaluje juz straconego czasu, ale po czesci usprawiedliwiam sie, ze
> nie bylo to z mojej winy. Teraz powoli staje sie niezalezny, ale
> przyzwyczajenia nie pozwalaja mi na odwrocenie swojego losu. Nie
> pojde do psychologa, bo nie mam na to pieniedzy, zreszta po glowie
> chodza mi juz mysli, zeby pojsc do prostytutki - jedna wizyta wszystko
> by zalatwila:-). Jestem osoba zywiolowa, przynajmniej tak
> mi sie wydaje, znajomi mnie lubia starsi ludzie takze. Mam tylko ta
> jedna blokade. Pisze ten list po to, zeby dowiedziec sie jak to
> wyglada ze strony postronnego obserwatora, bo czasami wydaje mi sie,
> ze robie z igly widly, ale nie poradze nic na to. Ciekawy jestem czy
> ktos ma podobne problemy, a moze jakies rady, zeby wyjsc z tego
> bez uciekania sie do brutalnych srodkow?:-) Mam nadzieje, ze ktos
> tu doczytal i nie umarl z nudow:-)
>
> Pozdrawiam!
> berkonio
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-29 09:57:46

Temat: A co z pryszczami?!
Od: "orto" <o...@N...poczta.gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

A jesliby do powyzszych klopotow dodac jeszcze przyszcze, ktore utrudniaja
nawiazywanie kontaktow, to co byscie mi poradzili??? Bo ja sam juz nie
wiem.... :(

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

NLP?
Pomocy!
Jak ksiazka dla 45letniego faceta ktory zaczyna sie uczyc angielskiego ?
test osobowosci Cattella
Psychologia humanistyczna - ideologia XX - tego wieku?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »