Data: 2002-10-12 17:32:57
Temat: prosze, niech mnie ktos oświeci jaki błąd popełniłam...
Od: "Agnieszka" <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam!
Postanowiłam zrobić dzis ciasto drożdżowe ze śliwkami. Drożdżowe drugi raz w
życiu. Pierwszym mogłam zabić, ale wiem czemu a) drożdże mi kiepsko rosły b)
przekroczyłam znacznie ilość mąki podanej w przepisie, bo "ciasto mi sie za
bardzo do rąk lepiło" :)
Teraz trzymałam się przepisu jak tonący brzytwy: ilości:
50dkg mąki
4 dkg drożdży
1szkl mleka
10 dkg masła
15 dkg cukru
4 żółtka
szczypta soli
1 łyżka cukru waniliowego
1kg śliwek
Nie wiem czy jest sens cytować cały przepis, bo pewnie dla praktyków jest on
oczywisty. Problem mam taki:
zaczyn urósł świetnie, ciatko wyrabiałam do bólu nadgarstka :), rosło nie
najgorzej, po godz. zwiększyło objetość 2 x ( czy ten czas to norma?),
przełożyłam na blaszkę 24 na 28 ( taka raczej średnia, mam większą 24 na 40,
próbowalam "przymierzyć" moje ciasto do tej blaszki, ale zapełniło mniej
więcej połowę, więc dałam do mniejszej), na to śliwki odczekałam jeszcze
trochę, wszadziłam do nagrzanego piekarnika elektrycznego. 200stop. C- tak
stanowił przepis. Do tej pory było OK, nie minęło 10 min. pieczenia (ma
siedzieć 50min!!!!) prawie wykipiało, brzegi się baaaaaaardzo zbrązowiły, na
środku urosła jakaś gula, śliwki prawie pospadały. Trochę zmniejszyłam temp.
ale i tak się boję, że środek będzie niedopieczony, góra spalona.
Nagrzewanie włączone jest konwencjonalne.
Co zrobiłam nie tak, bo nijak to COŚ nie przypomina placka mojej babci?
Jaka blaszka jest właściwa i skąd to się wie?
I w ogóle proszę o wszelkie sugestie co do "wredności" placków drożdżowych.
Dzięki. Zgruzgotana kuchennie Agnieszka
PS. Zrobiłam dziś na obiad Quiche Lorreine. Wyszedł bez zarzutu.
|