Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!newsfeed.tpinternet.
pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "Soad" <a...@g...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: MIŁOŚĆ - ciąg dalszy
Date: Mon, 15 Oct 2001 03:20:56 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl
Lines: 38
Message-ID: <9qddlc$po9$1@news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: pe5.gdansk.cvx.ppp.tpnet.pl
X-Trace: news.tpi.pl 1003108844 26377 213.76.28.5 (15 Oct 2001 01:20:44 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: 15 Oct 2001 01:20:44 GMT
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4133.2400
X-MSMail-Priority: Normal
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4133.2400
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:109006
Ukryj nagłówki
Witajcie.
Przed ok. miesiącem pisałam o wyniszczającym związku w którym jestem
(byłam?)
A o to ciąg dalszy mojej historii.
Nagle zaczęliśmy się spotykać. On powiedział, że siebie nienawidzi, że nie
wie jak sobie a co dopiero mi spojrzeć w oczy itd....
Potem 2 razy poszliśmy ze sobą do łóżka. Właściwie to była moja inicjatywa.
On powiedział, że by się nie odważył. Cały czas jedank podkreślał, że my się
zabijamy, a także, zaczał mówić takie rzeczy, że to sex, że teraz tylko sex.
Jednocześnie zachowywał się tak że to sex tylko nie był - znamy się, znam
jego zachowania. Powiedział też że bardzo dobrze że się spotkaliśmy itp. W
ubiegły piątek było spięcie, bo on mnie wszędzie widywał (to głupio brzmi )
a on czuł się osaczony. Rzeczywiście nosiło mnie. Potem dzwonił,
przepraszał, prosił o to bym się odezwała. Ja oczywiście go uspokajałam, w
końcu tego potrzebował. W sobotę pojechaliśmy do lasu. Tam mi powiedzał, że
to że mnie rzucił na zawsze to mój wymysł, on tylko potrzebował odpocząć.
Ale z drugiej strony przez ten cały czas mówił co innego.
Ale to nic. W piątek (przedwczoraj) poszliśmy na obiad. Był jakiś nieobecny,
ja automatycznie też. Przyznał że w nie najlepszej jest formie. Ale przed
tym piątkiem było spokojnie, dobre telefony, dobre smsy, dobre rozmowy.
Starał się. Mówił że chce żebym do niego dzwoniła, rozmawiała z nim, wpadał
w panikę przy najdrobniejszym swoim błędzie. Tego dnia wieczorem wysłałam 3
smsy - on żadnego. Jak tydzień temu on to samo, to ja od razu mu
odpowiadałam, bo wiedziałam że tego potrzebuje.
W sobotę zadzwoniłam. Okazało się że pojechał na wycieczkę żeby odpocząć,
uciec i zaczął się denerwować, że coś od niego znowu chcę. I stary
scenariusz. On się wściekał, rozłączał, ja za jakiś czas znów dzwoniłam no
i znów piekło. Właściwie o nic. Wieczorem przysłał sms - Dobranoc i niech
ten dzień się skończy. Wczoraj zadzwoniłam, on wściekły ja mu tylko dobre
słowo, on - Dziekuję, to pa. Potem milczał cały dzień. Ja nie.
Poradźcie proszę co tu się dzieje. Ja mam wrażenie, że to wciąż ta sama
kłótnia sprzed miesiąca, ale z drugiej strony jestem przerażona, że dał
szansę a ja znów zepsułam. Tylko czym?
Wciąż myślę o tamtych słowach z lasu, że sama sobie stworzyłam problem.
Napiszcie coś, proszę, bo czuję już czasem że nie mam siły żyć!
Pozdrawiam i z góry dziękuję
|