Data: 2001-10-04 11:31:35
Temat: Odp: Maski
Od: "Mefisto" <o...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Saulo"
> To oczywiste, ze w ostatecznym rozrachunku nie ma innego zrodla
> ksztaltowania sie czlowieka niz inni ludzie. Nie zamierzam z tym
> polemizowac.
> Podany przez Ciebie mechanizm tego ksztaltowania jest jednak wysoce
> uproszczony.
> Nie uwzglednia ani roznych rodzajów zrodel, ani strzalki czasu.
> W szczegolnosci oprocz relacji z innymi ludzmi, ksztaltuja nas co najmniej
> material genetyczny rodzicow i doswiadczenie ludzkosci zaposredniczone w
> kulturze (ze szczegolnym uwzglednieniem literatury).
> Poza tym, nie uwzgledniasz malejacej zwykle w czasie podatnosci na wplyw
> innych ludzi i filtrowania tego wplywu przez uksztaltowane juz wczesniej
> zreby tozsamosci.
> Od pewnego momentu czlowiek jest zasadniczo uksztaltowany w swej
> spojnej/niespojnej tozsamosci/tozsamosciach i broni jej przed zmianami.
>
> Pozdri
>
> Saulo
>
Darowałem sobie rozwazania o roli genów, hormonów itp w rozwoju charakteru,
bo w zasadzie skupiamy się na relacji jednostki z inną/innymi jednostkami.
Pretensje były o to, że można świadomie wybrać sobie specyficzne reguły
zachowania wobec pewnej soby, odmienne niż wobec jakiejś innej. Takie
zachowanie było nazwane maską, przesłaniającą prawdziwą osobowość.
Nie uważam, by w tym temacie genetyka grała jakąś szczególną rolę. Geny nie
przełączają osobowości, wyznaczają jedynie pewne podstawowe wzorce. Tzn.
upodobania do pewnych strategii działania, ogólna aktywność, to ich działka,
ale może być to znacznie modyfikowane. Geny ci nie programują kompleksów.
Co do kultury - to przecież na niej opiera się tożsamość. Albo zachowuje się
jej przejawy, albo traci się wszelki punkt podparcia. Podałem przykład
bezludnej wyspy, mogę podać jeszcze przykłady ludzi, którym fundament
kulturowy roztrzaskano: plemiona indiańskie żyjące w rezerwatach; plemiona
afrykańskie w nowoczesnych, powstających ex nihilo państwach; Cyganów
wepchniętych do blokowisk.
Wyraz "ja", to też nie jest struktura wrodzona, tylko abstrakt, konstrukt
kulturowy.
Od początku wątku ustosunkowujemy się do kowencji kulturowych, np podawania
ręki, dołączania pozdrowienień na końcach postów, tylko dyskusja przechodzi
od konkretu do abstraktu.
Co do malejącego wpływu zewnętrza - po części masz rację. nasze działania
już w dorosłym wieku są mocno zdeterminowane.
To teraz rozstrzygnij, czy to jest nasze prawdziwe ja, prawdziwa twarz, czy
tylko nawarstwienie masek. Bo jeżeli to drugie, to chyba pozostaje do wyboru
w ogóle nie wychowywać albo się pogodzić z faktem, że ludzie mają różne
oblicza na różne okazje.
Oczywiście, że filtrujemy nowe fakty przez to, co mamy już utrwalone.
Dopiero wymieniłem na ten temat parę zdań z Czarkem. A cały watek też się
narodził, bo parę osób na grupie zaczęło się zastanawiać, co z tymi filtrami
zrobić, jak patrzeć na siebie, co przyjąć, co odrzucić, co znaczy być soba i
czy można być nie sobą. Próbujemy uplastycznić swoje poglądy i zachowania,
przeorganizować się i zdefiniować, co tak naprawdę pomoże nam w ustaleniu
homeostazy.
Z tego punktu widzenia strzałka czasu i samozadowolenie innych ludzi schodzi
jakby na plan dalszy.
No to masz wszystko w jednym tekście. Z uwzględnieniem mojego filtra;)
Pozdrowienia
Mefisto
|