Data: 2000-04-06 07:56:00
Temat: Odp: Odp: kulinarne wpadki
Od: "kianit" <k...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
pamietam jak na poczatku moich poczynan kucharskich
moja mama trafila do szpitala, a rodzinka kategorycznie
zazyczyla sobie zupki ogorkowej. pierwszy garnek wylalam
ciezko sie zastanawiajac, dlaczego pomimo godzinnego(!)
gotowania ziemniaki sa surowe, jak sie domyslacie
dodalam ogorki juz na poczatku, razem z innymi
warzywami :). przy drugim bylam juz bogatsza o wiedze na
temat zarowno momentu ich dodawania jak i formy, u mnie
zawsze sie ogorki zasmazalo z maka. odczekawszy
stosowny czas, wzielam sie za smazenie ogorkow. jakiez
bylo moje zdziwienie, gdy na patelni zrobila mi sie piekna
klucha z ogorkowego ciasta parzonego :)) co wiecej, w
calej mojej naiwnosci dodalam ja do zupki wierzac, ze sie
jakos rozpusci... zebyscie widzieli mine mojej chrzestnej,
ktora przyszla na kontrol moich poczynan :))))) stala nad
garem brei o co prawda prawidlowym zapachu, ale
kolorze, kontyntencji i z "wkladka" kluszana daleko
odbiegajacymi od idealu...
od tej pory, jak nie chcialo mi sie gotowac zupy ogorkowej,
stwierdzalam tylko: jak uwazacie, ale bez kartofli, bo
niepotrzebne beda razem z kluska .... skutkowalo :))))
|