Data: 2003-03-21 22:10:07
Temat: Odp: Plakaty gejów
Od: "boniedydy" <b...@z...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Adela <p...@O...CZpoczta.fm> w wiadomości do grup dysku
syjnych napisał:
>
> "boniedydy" <b...@z...pl> wrote in message
> news:b5fmp0$l91$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> > Przyjaźń w różnym stopniu może wiazać sie z dzieleniem się zwierzeniami
> > dotyczącymi związków miłosnych drugiej osoby. Obstaję przy tym, że ich
> > orientacja to ich prywatna sprawa. Ich człowieczeństwo i cechy, za które
> ich
> > cenię, to coś dalece wykraczającego poza ich orientację seksualną, i nie
> ona
> > jest ani dla mnie, ani dla nich najważniejsza.
>
> W takim razie mamy inne definicje i rozumienie przyjazni. Ja nie wyobrazam
> sobie przyjaznienia sie z osobami dla ktorych to z kim dziele moje zycie
> jest zbywane stwierdzeniem "to twoja prywatna sprawa".
> Dla mnie moja zdolnosc do dawania i otrzymywania milosci jest najwazniejsz
a
> w zyciu; to podstawa tego kim jestem, podstawa mojego szczescia, spokoju i
> zaufania do swiata. W duzej czesci jest ona nieodlacznie zwiazana z moja
> orientacja psychoseksualna -- kocham kobiete, jestem z kobieta i w natural
ny
> sposob o tym byciu razem mowie -- ot chocby w czasie takich rozmow, jak w
> wielu watkach tutaj na pl.soc.rodzina. Z moimi przyjaciolmi rozmawiam m.i
n.
> na takie tematy, ktore naturalnie prowadza do mowienia "my" -- zrobilysmy,
> widzialysmy, kupilysmy itd itp. Nie wyobrazam sobie przyjazni z kims przed
> kim musialabym albo sie z tym ukrywac albo zmieniac rodzaj gramatyczny na
> "zroblismy, widzielismy, kupilismy" (co zreszta mialoby -- jak kazde
> klamstwo -- bardzo krotkie nogi).
Chyba źle mnie rozumiesz. "Prywatna sprawa" to nie oznacza, ze nie chcę nic
o tym wiedzieć. To oznacza, że przyjaciel moze mi o tym mówić lub nie, to ni
e ma dla mnie znaczenia (a raczej nie musi mieć; to zależy od sposobu, w jak
i mówi). Natomiast nie lubię robienia z orientacji seksualnej swojej ideolog
ii. Poza tym chyba wszystkich oceniasz po sobie. Nie wszyscy szeroko opowiad
ają o czynnosciach wykonywanych wspólnie ze swoją partnerka/partnerem, z róż
nych powodów - np. narastające zobojetnienie i wygasanie uczuc.
> >
> > Jestem głęboko sceptyczna co do tej kampanii. Tego rodzaju kampanie
> > przekonują tylko przekonanych. O wiele lepiej, uczciwiej i odważniej
> byłoby
> > po prostu ujawnić się w społeczeństwie: niech pary homoseksualne powiedz
a
> o
> > tym, kim sa, i że "są wsrod nas, zyją tak samo; kochają sie i wchodzą w
> > zwiazki oparte na wzajemnym uczuciu, przyjazni i szacunku".
>
> Jak maja powiedziec szerokiemu ogolowi, jak nie przez taka kampanie?
Kampania nie jest dobrym sposobem. Raczej stwarza złudzenie, że cokolwiek zm
ienia, a nie naprawdę zmienia.
> Kazde ujawnienie sie homoseksualnej pary moze miec zasieg lokalny.
No właśnie. Dużo zasięgów lokalnych = zasięg ogólnopolski.
Taka
> kampania moim zdaniem moze tez pomoc gejom i lesbijkom wlasnie w ujawniani
u
> sie, jesli zobacza, ze moga sie zidentyfikowac ze zwyklymi ludzmi na tym
> plakacie kiedy zobacza inny wizerunek homoseksualisty niz ten pokazywany w
> zmanipulowanych relacjach z Parad
OK, ale gdyby byli odwazni, juz dawno temu by się ujawnili. I wtedy ogół spo
łeczeństwa świetnie by sam z siebie wiedział, ze zmanipulowana relacja z Par
ady jest nieadekwatna do rzeczywistosci. Nie trzeba by było robić żadnych ka
mpanii, a pieniądze można byłoby przeznaczyć dla naprawdę potrzebujacych.
> >Miałoby to o
> > wiele szerszy i trwalszy skutek. Wszelkie kampanie, które są gdzieś tam
> IMO
> > fałszywe, które roszczą sobie pretensje do oświecania ciemnego ludu,
> drażnią
> > mnie i nastawiają wrogo wobec autorów.
>
> Nawet te w slusznych sprawach? Jak np kampanie na rzecz zauwazenia przemoc
y
> w rodzinie czy zauwazenia problemow ludzi niepelnosprawnych.
Kampanię przeciwko pomocy w rodzinie wzglednie popieralam, bo przynajmniej p
ropagowała ona telefon, pod którym ofiary przemocy mogły uzyskać pomoc. Kamp
ania na rzecz zauwazenia problemow ludzi niepelnosprawnych, ostatnia którą w
idziałam w Warszawie, ta z posągami bodaj Wenus z Milo itd. była pomysłowo z
aplanowana, ale myślę, ze wywołałą raczej chwilę humanistycznej zadumy, a kt
o miał się wyśmiewać z niepełnosprawnych, ten się dalej wyśmiewa. Nie wiem,
jakie pieniądze na nią poszły, ale konkretny efekt mają IMO nie one, lecz np
. pieniądze na przystosowanie przejść podziemnych lub wejść do budynków publ
icznych, bo to przynajmniej faktycznie zwiększa szanse niepełnosprawnych na
efektywne poruszanie się w przestrzeni publicznej.
> Mnie one nie draznia. Mnie draznia bardziej reklamy, ale tez nie tak, zeby
> miec od razu wrogie nastawienie.
No wiesz, za reklamy płaci reklamodawca i są to pieniądze, które mają przyni
eść konkretny efekt. Za kampanie społeczne też ktoś płaci i też coś one maja
osiągnąć pozytywnego, tylko że na ogół pieniądze na nie przeznaczone można b
y znacznie lepiej (ale niestety mniej widowiskowo) wydać.
> > > Bo to wlasnie oznacza Gay Pride - nie "falszywa dume" a to, ze jest na
m
> > > dobrze z samymi soba, ze nie wstydzimy sie byc tym kim jestesmy, ze
> > czujemy
> > > w zgodzie z nasza orientacja seksualna. To nie jest duma - to poczucie
> > > wlasnej wartosci i poczucie wlasnej godnosci.
> >
> > Po co w takim razie nazywać to "Gay Pride", skoro jest to po prostu
> poczucie
> > własnej wartości?
> >
>
> Nie wiem. Ja akurat nie uzywam tego terminu. Pewnie wzial sie on z
> angielskiego
mi się też wydawało, że "gay pride" raczej wzięło się z angielskiego - ciek
awe ;)
-- gdzie pojecie 'pride' jest o wiele czesciej uzywane
> (szczegolnie w USA -- gdzie wszyscy sa ze wszystkiego dumni, a oznacza to
> mniej wiecej to co w polskim poczucie wlasnej wartosci) w roznych
> kontekstach. Moze tez z tego, ze jest krotszy i bardziej dobitny niz
> "poczucie wlasnej wartosci".
A nie. Bo zawiera słowo "gay" . Bo gej ma mieć poczucie dumy z powodu bycia
gejem, a nie tylko zwykłe poczucie własnej wartości jako człowiek.
boniedydy
|