Data: 2003-12-23 11:05:06
Temat: Odp: mąż
Od: "jbaskab" <j...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik mam_problem <m...@o...pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:4...@n...onet.pl...
> Dziendobry, witam wszystkich, jestem tu pierwszy raz. Opisze moj problem,
moze
> ktos mi cos pomoze, chaciaz watpie, ale nie wiem juz co robic i gdzie sie
> zwrocic. Prawdopodobnie gucio z tego wyjdzie, bo na necie siedza glownie
ludzie
> mlodzi z innymi problemami. A ja mam juz prawie 50 lat, dorosle dzieci i
> problem z mezem. Jestesmy juz razem prawie 30 lat, on twierdzi, ze mnie
kocha
> (tak droga mlodziezy, starsi ludzie tez sie czasem kochaja), ale od czasu
do
> czasu (co 3-4 miesiace) urzadza cos takiego jak teraz. Tzn wymysla jakis
> problem, przedstawia swoje zdanie na ten temat i jesli moje jest inne to
> przestaje sie odzywac. Tym razem poszlo o obowiązki warty honorowej przy
grobie
> nieznanego zolnierza. Poprzednio - bo sie balam przejsc nad przepascia (i
nie
> przeszlam). A 2 lata temu urzadzil pokaz na cale miasto (zdradzili mnie,
> zostawili mnie - to o mnie i dzieciach), gdy wydumal sobie, ze jeden z
naszych
> synow w wymyslonym przez niego dniu powinien zatelefonowac. Nie, nie, bron
boze
> nie umawiali sie na telefon, syn zazwyczaj telefonowal 2-3 razy w
tygodniu, ale
> akurat w tym dniu nie. No to maz sie ciezko na niego obrazil, a gdy reszta
> rodziny powiedziala mu ze nie ma racji - obrazil sie rowniez na reszte.
Akurat
> sie tak zdarzylo, ze w tym czasie zachorowal i poszedl do szpitala
(oczywiscie
> nic nikomu nie mowiac, bo byl ciezko obrazony). Mysmy go na drugi dzien
> znalezli w tym szpitalu (w koncu jest jeden), ale co sie naopowiadal
(zostawili
> mnie) i na dodatek nie chcial sie poddac operacji dopoki cala rodzina nie
> przeprosila go i nie przyznala mu racji iz slusznie sie na jednego z synow
> obrazil. Zazwyczaj wczesniej czy pozniej przyznawalam mu racje, gdy sie o
> jakies dyrdymaly obrazal, teraz jest troche inaczej, bo on juz wie, ze
racje mu
> przyznaje dla swietego spokoju(corka mu to niedawno wygarnela - nie odzywa
sie
> do niej jus 3 miesiace), a nie dlatego ze zmienilam zdanie. Albowiem
trzeba sie
> z nim zgodzic z calym przkonaniem, inaczej jest niewazne. Czy on czasem
nie
> jest jakis psychol? Zblizaja sie swieta i troche mi go zal, bo ja bede z
> dziecmi a on sam. Przepraszam, pewnie nikogo to nie obejdzie, ale sie
> przynajmniej wyzalilam.
Małżeństwo moich rodziców trwa tylko dzięki matce. Mój ojciec jest bardzo
dobrym tatą ale beznadziejnym i okropnym męzem. I jak jest tak bardzo źle,
jak znowu ciche dni trwają za długo, a ojciec zaczyna już "umierać", moja
mama, przepraszając się sama po raz kolejny, tłumaczy sobie i nam:
"Jest skórczybykiem ale to mój skórczybyk". Z naciskiem na mój.
I tłumaczy znaną frazę, że kocha się "pomimo"
I przez jakiś czas jest raj. Prawie dosłownie.
I jak czasami na nich patrze, w takim okresie pokoju, to myslę że warto być
razem. Jedno jest juz nie do wytrzymania i drugie, mimo pozorów, też:). Ale
te lata w boju, pozowliły im dojść do stadium w którym porozumienie jest
całkowite. Oczywiscie, w okresach pokoju:)
I po przeczytaniu twojego postu, myslę że szkoda, że moja mama nie uznaje
internetu:)
Bo jej, mimo tego co napisałam, też nie jest łatwo.
Mam nadzieję że mimo wszystko wasze święta będą pogodne
I tego wam życzę.
Aska
|