« poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2016-11-29 17:28:21
Temat: Re: Pierniczki Pana PazioW dniu 16-11-29 o 17:16, Qrczak pisze:
> Wszystko poza piernikami.
Właśnie sądzę, że ichni kołacz (coś jak chleb z dodatkiem miodu i
suszonych śliwek) można uznać za prapiernik.
--
B.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2016-11-29 18:12:22
Temat: Re: Pierniczki Pana PazioQrczak pisze:
>> Ależ to, co już się pod wpływem kwaśnego środowiska rozłożyło, nie może
>> zareagować powtórnie już z niczym! To już są nieaktywne produkty reakcji
>> chemicznej, w tym kluczowe dla nas CO2 błąkające się gdzieś w atmosferze :)
>> Owe CO2 straciliśmy bezpowrotnie.
>>
>> To, że resztki nierozłożonej sody zostały (po tygodniach/miesiącach
>> leżakowania ciasta) aktywne, można rozpatrywać wyłącznie w kategoriach
>> wiary (nieuzasadnionej).
>
> No to moje pierniczki muszą być albo bardzo niedoinformowane, albo
> wierzące, bo rosną w pieczeniu znacząco.
Rosną w pieczeniu jak każde ciasto -- zgodnie z równaniem Clapeyrona.
Biszkopt też rośnie, choć nie ma w sobie żadnych wzrostotwórczych
substancji. Dość, że ma w sobie zamknięte pęcherzyki gazu (powietrza)
wtłoczone weń w trakcie bicia piany. Piernikowi też dwutlenek węgla
nie uszedł, bo jak. Przy wzroście temperatury gaz, jaki by nie był,
zwiększa objętość.
Jarek
--
Jest więc ten i tamten patos
Porzuciłeś znowu miasto
Po co masz dodawać drożdże
Gdy naprawdę rośnie ciasto?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2016-11-29 19:01:02
Temat: Re: Pierniczki Pana PazioDnia 2016-11-29 17:28, obywatel bbjk uprzejmie donosi:
> W dniu 16-11-29 o 17:16, Qrczak pisze:
>
>> Wszystko poza piernikami.
>
> Właśnie sądzę, że ichni kołacz (coś jak chleb z dodatkiem miodu i
> suszonych śliwek) można uznać za prapiernik.
Prapiernik bez "pierni". Mnie to raczej z babą drożdżową się kojarzy
taki słowiański kołacz.
Q
--
Niektórzy zarzucają mi bycie szowinistą, a ja zawsze w takiej sytuacji
powtarzam, że to nieprawda, bo szowiniści to tacy goście, którzy
uważają, że kobieta powinna siedzieć w kuchni.
Ja natomiast uważam, że w kuchni też może coś popsuć.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2016-11-29 19:10:41
Temat: Re: Pierniczki Pana PazioW dniu 16-11-29 o 19:01, Qrczak pisze:
>>> Wszystko poza piernikami.
>>
>> Właśnie sądzę, że ichni kołacz (coś jak chleb z dodatkiem miodu i
>> suszonych śliwek) można uznać za prapiernik.
>
> Prapiernik bez "pierni". Mnie to raczej z babą drożdżową się kojarzy
> taki słowiański kołacz.
Miodownik.
Mnie kojarzy się bardziej z chlebem żytnim sowicie osłodzonym miodem i
nafaszerowanym śliwkami. Może kiedyś zrobię na spróbkę.
--
B.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2016-11-29 20:08:25
Temat: Re: Pierniczki Pana PazioPani Basia napisała:
>>> Właśnie sądzę, że ichni kołacz (coś jak chleb z dodatkiem miodu
>>> i suszonych śliwek) można uznać za prapiernik.
>>
>> Prapiernik bez "pierni". Mnie to raczej z babą drożdżową się
>> kojarzy taki słowiański kołacz.
>
> Miodownik.
> Mnie kojarzy się bardziej z chlebem żytnim sowicie osłodzonym
> miodem i nafaszerowanym śliwkami. Może kiedyś zrobię na spróbkę.
Jak w wielu innych przypadkach, tak i tu, słowo mogło chadzać
innymi drogami niż sam wypiek. Niegdysiejszy bigos był bez
kapusty, a barszcz nikomu nie kojarzył się z burakiem. Kołacz,
to może z czasów drugiego wcielenia piernika, tego już z "pierni".
Prapiernik (jak by go tam nie nazwać) był z miodem, z mąki żytniej
raczej, jeśli prasłowiański, ale jeszcze bez przypraw korzennych
(tudzież bez oleju kokosowego, wonnego). Może z jagódkami jakimi,
co o nich Rosjanie wspomnieli. W sumie sposób na przedłużenie
świeżości chleba. I uczynienie go bardziej pożywnym, przez ten miód.
Jarek
--
...a jego pokarmem była szarańcza i miód leśny.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2016-11-30 07:28:30
Temat: Re: Pierniczki Pana PazioW dniu 16-11-29 o 20:08, Jarosław Sokołowski pisze:
> Prapiernik (jak by go tam nie nazwać) był z miodem, z mąki żytniej
> raczej, jeśli prasłowiański, ale jeszcze bez przypraw korzennych
> (tudzież bez oleju kokosowego, wonnego). Może z jagódkami jakimi,
> co o nich Rosjanie wspomnieli. W sumie sposób na przedłużenie
> świeżości chleba. I uczynienie go bardziej pożywnym, przez ten miód.
Przepis na ten delikates wyczytałam w papierowym wydaniu książki Lisów
http://wyborcza.pl/1,145452,19378838,kuchnia-slowian
-sprzed-ponad-tysiaca-lat-tlokno-bryje-i-polewki.htm
l
generalnie to nie jest kuchnia, jaką miałoby się ochotę natentychmiast
odtwarzać u siebie.
--
B.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2016-11-30 10:46:17
Temat: Re: Pierniczki Pana PazioPani Basia napisała:
>> Prapiernik (jak by go tam nie nazwać) był z miodem, z mąki żytniej
>> raczej, jeśli prasłowiański, ale jeszcze bez przypraw korzennych
>> (tudzież bez oleju kokosowego, wonnego). Może z jagódkami jakimi,
>> co o nich Rosjanie wspomnieli. W sumie sposób na przedłużenie
>> świeżości chleba. I uczynienie go bardziej pożywnym, przez ten miód.
>
> Przepis na ten delikates wyczytałam w papierowym wydaniu książki Lisów
> http://wyborcza.pl/1,145452,19378838,kuchnia-slowian
-sprzed-ponad-tysiaca-lat-tlokno-bryje-i-polewki.htm
l
> generalnie to nie jest kuchnia, jaką miałoby się ochotę natentychmiast
> odtwarzać u siebie.
O bryjkach zwykle jest mowa przy każdej strej kuchni. Takiej z neolitu
też, a może i przy starszych. Odkopią punkt żywieniowy z epoki kamienia,
albo wyciągną praszczura z lodowca, zbadaja jedno i drugie, ziarenka
policzą -- zaraz się pojawia opis, z ilu to gatunków traw w tamtym
czasie była modna polewka. Kuchnia, całościowo rzecz biorąc, tamtej
epoki była do bani. Ale coś ciekawego wszędzie da się znaleźć, choć
niekoniecznie aż delikates.
Ja kiedyś bazę materiałową na bryjkę nabyłem w supermrkecie, w Geancie
chyba jeszcze, zatem dawno temu, choć może nie aż w neolicie. Nabyłem
kilogramową torbę ze zmieszanymi ziarnami fasolek różnych i soczewic.
Oraz drugą zawierającą miks kasz i zbóż. Jedno podpisane było bodaj
"zupa zimowa", drugie "zupa staropolska" czy jakoś tak podobnie.
Uwarzyłem z tego coś, co nawet było dobre. Z grzybami, suszonymi.
Ale wróćmy jeszcze do piernika, prapiernika właściwie. Teraz sobie
pomyślałem, że pumpernikiel, to jego bliski krewny. Też z mąki żytniej,
też czymś dosładzany (słodem chyba, zbożowym), też dosmaczony jakoś,
też ciemny. I też nie w puszystości siła jego, lecz w wilgotności.
To się w osobliwy sposób wypieka, jeśli w ogóle można nazwać to
pieczeniem. Trzymają ciasto, które wcale nie rośnie, przez całą
dobę we formie o temperaturze niewiele wyższej od stu stopni.
Takie zaparzanie raczej.
Jarek
--
A dworzanin widzi, ze Józek warzy na ogniu bryjke, takom dość mizernóm, to
mu pado: "Kiebyś ty Józek umioł troche karku zginać, to byś ty na zómku w
Niedzicy móg nie takie jedzenie mieć". A Józek mu na to: "Kiebyś ty umioł
takóm bryjke warzyć, to byś nie musioł przed panami kark giąć".
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |