Data: 2002-09-21 22:45:21
Temat: Re: ...
Od: "Mrowka" <m...@p...wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Sokrates" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:am493l$7va$1@news.tpi.pl...
> Brak czasu i odpowiedniego skupienia nie pozwolił mi podjąć
> odpowiedzi na ten wątek, jednak w tym miejscu chciałbym
> zaznaczyć moją zbieżność z tym, co napisał Qwax. Też mam
> takie odczucie, że w tego typu sytuacjach, gdy rozpada się
> małżeństwo ze skutkiem definitywnym, to należałoby zachować
> pewną kolejność i po takim rozpadzie dać sobie czas na bycie
> samemu, na zagojenie ran i emocji. Takie przesiadanie się w
> biegu z pociągu na pociąg faktycznie może zakończyć się
> wylądowaniem na słupie i to tylko dlatego, że nie wzięło się
> oddechu przed przesiadką. Może to banalne stwierdzenie, ale
> wydaje mi się, że dość często ten drugi pociąg nie jest
> faktycznym lekarstwem na własne życie, tylko placebo,
> ponieważ człowiek nie jest przygotowany na nowy związek.
To wszystko zalezy od sytuacji.
Gdy nie ma szans na uratowanie malzenstwa a nie ma sie wystarczajaco sily
aby je zakonczyc ,szuka sie podswiadomie bratniej duszy.Czesto znajduje sie
nia w innym mezczyznie.
Tylko nie zawsze ma sie szczesnie trafic na tego wlasciwego tzn.istneje
ryzyko ze w tej naszej rozpaczy rzucimy sie wramiona takiemu samemu
draniowi....
Ja bylam w takiej sytuacji ze nie mialam dokad odejsc i gyby nie moj obecny
partner to albo bysmy sie z Exem pozabijali albo bym trafila do
czubkow.Jedno jest pewne razem bysmy nie byli.
No i nie wiem co by wtedy bylo z dzieckiem...
Magda
|