Data: 2006-03-27 19:13:13
Temat: Re: 14 latek, szczury i inne :-)
Od: Lia <i...@p...org>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 2006-03-27 20:25:00 w sprzyjających i niepowtarzalnych okolicznościach
przyrody grupowicz *Sowa* skreślił te oto słowa:
>> Widać po watkach Basi Z. co rusz, że to swoista norma. Skoro się we
>> własnym
>> domu na to pozwala to się ma. Jakby się nie pozwalało i wymagało od
>> własnych latorośli elementarnych właściwie rzeczy to by się nagle nie
>> budziło z ręką w nocniku i problemami jakie tu prezentuje co jakiś czas.
>
> Pomijasz tylko fakt, ze rodzice mają już taki ogólny problem, że chcieliby ,
> żeby ich dzieci były od nich lepsze.
> To i narzekają sobie czasem, choć w sumie sa szczęśliwi z tym co mają. Ich
> dom, ich sprawa
Aaaaaa takie jojczenie dla jojczenia? To jakaś nowa moda?
Basiu, jojczysz dla jojczenia czy jednak rzeczywiscie masz problem pod
własnym dachem?
>
>> Bo ja rozumiem, że nie wszyscy mają hopla i co wieczór odkażają WC
>> domestosem - ale są jakieś granice. A jak już smierdzi to te granice
>> zostały daaaawno przekroczone.
>
> takie jednoznaczne stawianie sprawy jest możliwe tak do 2-4roku życia albo z
> jednostkami dośc spolegliwymi, potem już trzeba negocjować i rózniastych
> forteli używać.
Zaraz, zaraz, bo ja czegoś nie rozumiem.
Jak chłop ma 14 lat to trzeba go podstepem brać, żeby słuchał jak matka
każe mu zmyć naczynia, wynieśc śmieci czy zrobić coś, żeby w całym domu nie
śmierdziało odchodami zwierząt?
Ja rozumiem, że można akrat w tym momencie być zmeczonym, zajętym
najwazniejsza aktualnie dla siebie sprawą, ale na litośc boską nie non stop
przez tydzien czy trzy tygodnie.
>
>> Problemem nie jest teraz co zrobić, żeby szczurki jesc dostawały i nie
>> żyły
>> pernamentnie we własnych odchodach. Problemem jest to, że niemal dorosły
>> chłopak nie ma wpojonego ani szacunku dla rodziców, ani odpowiedzialności,
>> ani pewnych nawyków higienicznych.
>
> Bardzo możliwe że ma, tylko nie ujawnia.
Tak, to fantastyczny szacunek dla rodziców kiedy się ma w dupie to o co nas
proszą, choć de facto nawet prosic nie powinni.
> Ja tez tak miałam, sprzątać,
> podnosić co upadło, kurze ścierać itd. zaczęłam dopiero jak przestałam
> mieszkać z rodzicami - czyli rok póżniej niż syn Basi ma lat. Wcześnie
> naprawdę nie widziałam naczyń w zlewie, butów na środku pokoju i szeregu
> szklanek na parapecie.
Tak, mnie za młodu tez nie bawiło latanie ze ścierą, zmywanie zaraz po
zjedzeniu (co za bezsens, za dwie godziny nadal bedzie brudne, i bedzie
nadawało sie do zmywania ;>), czy wynosic smieci na już (skoro mozna rano
wychodzac do szkoły). Ale nie miałabym szans przeprowadzić akcji pt nie
wynisze smieci przez 3 dni, nie zmywam naczyn przez tydzien, nie sprzatam
po zwierzaku przez 3 tygodnie. To, że moim rodzicom by to przeszkadzało to
jedno. Mi w pewnym wieku już by to przeszkadzało. Bo mi w domu pokazano, że
milej sie lezy do góry brzuchem jak wokół jest porządek.
> Zresztą trudno coś zauważyć jak się nie wyściubia nosa z książki i głowy z
> chmur.
Ale jak rodzice Ci suszyli głowę, że jednak dookoła sie zrobił syfek to
zauważenie tego było dość proste, prawda? Dosc ciezko sie skupic na ksiazce
jak ktos Ci truje tyłek obok ;)
>
>> Ale ja to już stara pewnie jestem, do tego mam zlew w kuchni i truskawki z
>> cukrem jadam...
>
> Wręcz przeciwnie, młodaś jeszcze i na dodatek praktyki z jajami mądrzejszymi
> od kury nie masz.:-)
Wierze, ze skoro moim rodzicom nie uzbrojonym w całą teraz dostepna wiedze
psycho i socjo nt wychowywania dzieci udało sie wychowac dwa skrajnie rózne
dzieciaki tak, że nie żyja w smrodzie i syfie, to i mi sie uda ;>
Przynajmniej już wiem, żeby nie czekać z wychowywaniem dzieci aż skoncza 14
lat, bo to sie źle kończy :]
> BTW - truskawki to wiem, ale jaki zlew?
Aaaa, taki wątek na rodzinie, o braku koniecznosci posiadania zlewu w
kuchni, skoro jest zlew w łazience ;) Miodny :]
>
>> Aaaa, można dalej w tym wątku klepać po plecach "naszą" Basie, gratulowac
>> zdolnego syna i udawać, że u nikogo nie wywołuje odruchów wymiotnych wizja
>> smrodu jaki produkuje 12 szczurów po 3 tygodniach nie sprzątania.
>
> A kto mówi ze mu szczury nie przeszkadzają na wyobraźnię? Raczej widzę że
> opinia jest taka, że jest ich za dużo. Z drugiej strony, nie moje szczury,
> nie mój problem, a ona prosi o rade a nie na herbatkę nad szczurkową klatką.
Słusznie prosi. Bo tylko najwieksi twardziele by sie chyba zdecydowali
wpaść na proszoną kolacyjkę...
>
>> Wolałabym mieć mniej zdolne dziecko, ale takie które się myje i jest
>> odpowiedzialne. Przynajmniej bym się nie bała, że mi się robactwo w domu
>> zalęgnie.
>
> Ja to jednak wolałabym zdolne. I tak się w końcu wyprowadzą.
Mniej zdolne nie implikuje niezdolnego ;> Są pewne nieprzekraczalne
granice, tak? ;)
--
Lia GG 1516512 ICQ 166035154 JID i...@j...org
nie wie nic o usenecie, kto nie pisał na teście /KAnusia/
|