Data: 2000-07-20 06:48:16
Temat: Re: Bylo: Re: placki (pancakes?) jest: pelne zlosliwosci,, jadu, goryczy, wymadrzania sie, a nadto dluuugie
Od: w...@t...com.pl (Wladyslaw Los)
Pokaż wszystkie nagłówki
Magdalena Bassett <m...@w...net> wrote:
> Polemizujesz bez sensu - nie moja wina, ze takie slowo jest przyjete, ja
> tylko podaje, jaka jest rzeczywistosc jezykowa w odroznieniu od
> "akademickiego" pojecia jezyka, czyli slownikow.
No wlasnie, skad ta pogarda dla "akademickich" slownikow? Piszesz tak,
jakby autorzy slownikow siedzieli i wymyslali znaczenia slow calkowicie
oderwane od zycia, aby narzucic nam, biedakom abstrakcyjne normy
poprawnosci. Tymczasem np. w PWN, u najpowazniejszego w Polsce wydawcy
slownikow, kilkanascie osob z redakcji slownikow zajmuje sie stalym
sledzeniem jezyka, tak literackiego, jak potocznego, jak i zargonow
fachowych oraz wszelkich innych odmian jezyka w poszukiwaniu nowych
slow oraz nowych znaczen slow istniejacych. Zareczam Ci, ze oni lepiej
wiedza "co jest przyjete", niz Ty, czy ja, ktorzy z jezykiem w roznych
jego wariantach mamy, mimo wstzystko, tylko wyrywkowy kontakt. To co
trafia do slownika, to definicje oparte na najpowszechniej wystepujacych
w jezyku znaczeniach, po odrzuceniu sensow wyraznie odbiegajacych od
normy. Mysle, ze autorzy slownikow amerykanskich, np. uzywanego przeze
mnie American Heritage Dictionary, ktorych celem jest "faithfully record
the language in easily understood definitions" postepuja podobnie.
> Jak juz mowilam, nalesniki to blintzes,
Ale napisalas tez:
>blintzes (nalesniki zawijane)
co odpowiada blinczesowi, przynajmniej w formie.
A jak wobec tego w tej wyroczni terminologi kulinarnej, IHOP, nazywaja
nalesniki plaskie?
> a pod nazwa frittata podaja
> ciasto nalesnikowe pulchne, z duza iloscia pokrojonych warzyw wrzuconych
> na srodek, po przewroceniu robi sie gruby, pulchny placek pelen warzyw,
> ale nie omlet, bo wlewaja ciasto, nie jajka.;
Nie jestem w stanie oczywiscie pojechac tam i sprawdzic, ale nazywanie
frittata placka z ciasta, wydaje sie ewidentnym naduzyciem jezyka.
Fritatta to w kuchni wloskiej omlet, a wg. American Heritage Dictionary:
frittata n.
An open-faced omelet, often cooked with meat, cheese, or vegetables.
Ty jednak pewnie uwazasz, ze profesorowie ze Stanfordu i Harvardu
pracuajcy nad AHD, nie raczyli zstapic ze swych wiez z kosci sloniowej
do IHOP zeby sprawdzic, co naprawde znaczy "frittata".
Szczerze mowiac, jezeli jest tak jak piszesz, to podejrzewam, ze
wynalazcy z IHOP, chcac sprzedawac cos podobnego do wloskiego omleta, a
uniknac klopotow ze swieymi jajkami, wyprodukowali ciasto majace
nasladowac omlet.
> Zgadzam sie z toba, naturalnie, ale czy kiedys zastanowiles sie, ze
> slowo placek pochodzi z niemieckiego platz?
Ciekawe, zawsze sadzilem, ze z lacinskiego placenta, (dosl. placek)
Powtarzam, to ze spoleczenstwo przyjmuje do swojego jezyka obce wyrazy,
jest jak najbardziej oczywiste i naturalne. Nie znaczy to jednak, zeby
godzic sie na kazdy przypadek wprowadzanuia do jezyka obcych slow,
zwlaszcza, dana rzecz mozna znakomicie i od dawna wyrazic w tradycyjnej
polszczyznie.
> Osobiscie nie gardze slownikami, leksykonami, thesaurusami,
> encyklopediami - mam kilka. Sa to narzedzia pracy. Lubie byc precyzyjna
> w swojej pracy i nie znosze bledow. W zyciu natomiast rozluzniam sie i w
> mowie potocznej bawie sie jezykiem, uzywajac go w sposob gietki i
> "zywy".
Zabawne, ja tez lubie bawic sie jezykiem uzywajac go w sposob gietki i
zywy. Widocznie bawimy sie w roznych piaskownicach. ;-)
> Ta grupa wydaje sie spotkaniem towarzyskim, gdzie uzywa sie
> jezyka zrelaksowanego, stad moze masz wrazenie, ze jestesmy wszyscy
> bardziej "potoczni".
Nie mam takiego wrazenia i nie protestuje przeciwko kolokwializmom w
"kuchni". Ja tylko nie cierpie, jezeli ktos nie wiedzac, jak cos nazwac
po polsku nieudolnie posluguje sie obcymi slowami, zwlaszcza jezeli sam
ich nie rozumie.
Wladyslaw
|