Data: 2002-10-07 08:43:45
Temat: Re: Cena sukcesu?
Od: "Veronika" <v...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "TheStroyer" <a...@c...com> napisał w wiadomości
news:anrghq$1alm$1@news2.ipartners.pl...
> Mężczyźni nie musieliby poświęcać niczego, gdyby kobiety nie wymagały
> od nich zbyt wiele. Ciągłe porównywanie z sąsiadami, co to "mają Toyotę,
> a my tylko Poloneza" może troszkę wkurzyć. Zresztą, w dzisiejszym świecie
> wszystko stoi na głowie, wiec może masz i rację.
A ja mam Tico (na kredyt zresztą) i więcej mi nie trzeba. No i ośmielę się
zauważyć, że dla większości mężczyzn to zbyt mało, by warto było
zainteresować się moją osobą. Niestety. Na pytanie czy warto robić kasę, nie
ma odpowiedzi. Jak ma się jej zbyt dużo jest się samotnym, gdy ma się jej
mało też zostaje się samemu.
> Podejrzewam, ze raczej mąż zarabiał zbyt malo, a ona chciała mieć
> nowy samochód i większe mieszkanie. Oczywiście, to tylko spekulacja.
> Nie twierdzę, że jej mąż jest bez winy. Ale to ona cierpi. Czy opłacało
> się robić pieniądze, żeby je wydawać na alkohol, w którym topi się
> frustracje?
Możliwe, że to mąż zarabiał zbyt mało, ale możliwe, że mąż zarabiał bardzo
dużo i wciąż siedział w banku, pilnując swoich zarobionych papierków, a
Marta mogła mieć dosyć samotności w domu. Nie wiadomo jak było. Wiadomo, że
bywa i tak i tak.
> Mądrze mówisz. Ale skąd weźmie się ten samochód z klimą?
Od klimy w głowie mi się kręci, wolę auta bez :-)
> > Można i pracować zawodowo i stać "przy garach". Może to robić tylko
> kobieta,
> > jeśli tylko chce. I można robić to wspólnie, wystarczy tylko chcieć.
>
> A kto chce? Gdybyż to jeszcze z tej pracy zawodowej kobiet był jakiś
> pożytek dla świata...
Ja chcę, i "stoję przy garach" po 10 godzinach w pracy, tylko dla siebie, bo
już nie ma nikogo, kto chciałby cokolwiek zjeść z tych "garów". Bo właśnie
kasa była najważniejsza, praca, ambicje i nawet nie wystarczyło czasu na
ślub. No i dobrze. Z mojej pracy może nie ma pożytku, ale muszę pracować,
teraz już muszę pracować przynajmniej 10 godzin dziennie, żeby mieć co
włożyć do "garów". Mam jeszcze inne wyjście, mogę nie robić nic, położyć się
i umrzeć, trochę to potrwa zanim zagłodzę się na śmierć, więc przedtem mogę
jeszcze Was tutaj, zanudzać na śmierć, marudzeniem, jaka to jestem biedna i
nieszczęśliwa.
V-V
|