Data: 2002-10-07 09:06:39
Temat: Re: Cena sukcesu?
Od: "TheStroyer" <a...@c...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
> A ja mam Tico (na kredyt zresztą) i więcej mi nie trzeba. No i ośmielę się
> zauważyć, że dla większości mężczyzn to zbyt mało, by warto było
> zainteresować się moją osobą. Niestety.
A ja w ogóle nie mam samochodu i kobiety też, bo odpadają,
kiedy poznają moją sytuację finansową ;) OK, zgódźmy się, że
ten świat jest popieprzony, niezależnie od płci ;) W każdym razie
możesz liczyć z Tico na moje awanse, chociaż ze względu
na swoją "typowo męską" sylwetkę nie mieszczę się w obrysie
tego auta. Wszerz, nie wzdluz ;)))
Na pytanie czy warto robić kasę, nie
> ma odpowiedzi. Jak ma się jej zbyt dużo jest się samotnym, gdy ma się jej
> mało też zostaje się samemu.
To różnie bywa, ale niestety da się zauważyć, że zachłanność na kasę
oddala od innych rzeczy i jakoś nigdy dobrze się nie kończy.
> Możliwe, że to mąż zarabiał zbyt mało, ale możliwe, że mąż zarabiał bardzo
> dużo i wciąż siedział w banku, pilnując swoich zarobionych papierków, a
> Marta mogła mieć dosyć samotności w domu.
To już by sobie lepiej znalazła kochanka, niż zakładała firmę ;))
Dużo zdrowiej i przyjemne z pożytecznym się połączy ;)
>
> Ja chcę, i "stoję przy garach" po 10 godzinach w pracy, tylko dla siebie,
bo
> już nie ma nikogo, kto chciałby cokolwiek zjeść z tych "garów". Bo właśnie
> kasa była najważniejsza, praca, ambicje i nawet nie wystarczyło czasu na
> ślub. No i dobrze.
Wcale nie dobrze. Jeśli jesteś ofiarą kasy, to sama powinnaś wiedzieć,
jaki to wspaniały instrument do rozbijania rodzin, łamania życia i
niszczenia
miłości... A tak ludzie za nim ganiają, tak o nim marzą, tak innym
zazdroszczą...
> włożyć do "garów". Mam jeszcze inne wyjście, mogę nie robić nic, położyć
się
> i umrzeć, trochę to potrwa zanim zagłodzę się na śmierć, więc przedtem
mogę
> jeszcze Was tutaj, zanudzać na śmierć, marudzeniem, jaka to jestem biedna
i
> nieszczęśliwa.
Nie tragizuj ;) Ja też pracuję, często do późnej nocy, też nikogo nie mam i
jakoś żyję. Wszystko się zmienia, więc będzie lepiej. Tylko przy garach nie
stoję, bo juz mi się nie chce (a ściślej mówiąc - nie mam warunków za
bardzo,
ze względu na brak kuchni w moim 17-metrowym mieszkaniu ;). Jem w knajpie ;)
JGrabowski
|