Data: 2006-12-24 11:44:42
Temat: Re: Ciasto i wielko?ś blachy
Od: "czeremcha " <c...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
napisał(a):
Witaj!
> Nie musi pęknąć - to znak, że na początku była zbyt wysoka temperatura.
Ot, widzisz - co dom, to inna nauka :-))
> /.../ - tu była fajna historia "z życia"
No i tu nam się otwiera temat do następnej dyskusji - rodziciel mający do
dziecka duże zaufanie, pozwalający mu to i owo zmarnować /a czasy były
różne, produkty miewały zupełnie inną wartość niż teraz - czasem trudniej
było coś zdobyć niż kupić - subtelna różnica, ale my ją rozumiemy.../.
Doceniający to, że dzieciak chce czegoś nowego spróbować, czegoś się
nauczyć. Umiejący do tej nauki zachęcić. I dziecko zainteresowane tym, co
się wkoło niego - także i w domu - dzieje.
Dlatego dzieci wychodzące z takich domów - spod takich skrzydeł - nie mają w
życiu problemów w rodzaju "jak prasować firankę". Nie boją się próbować same
i uczyć się na własnych błędach. Nie rozdzierają szat nad ewentualną stratą
materialną /no wiadomo, jeśli nie jest specjalnie duża/. Nie wyrastają z
nich maminsynki, które do wszystkiego potrzebują wskazówek i stania za
plecami.
Czasem oglądam "supernianię". Powiedziała niedawno, że maminsynek to dziecko
nieszczęśliwe. Ma rację. Nie ma nic gorszego niż bać się życia.
Ania
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|