Data: 2003-04-28 10:47:53
Temat: Re: Co robicie, jak się kłócicie?
Od: "puchaty" <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Grzegorz Janoszka" <G...@p...onet.pl-----USUN-TO>
napisał w wiadomości
news:slrnbappt4.sr2.Grzegorz.Janoszka@kier.icsr.agh.
edu.pl...
> To że coś rozumiem, nie oznacza, że muszę to akceptować.
> Jeśli ktoś kierując się emocjami będzie kaleczył wszystkich dookoła,
> to mam to zaakceptować i nie reagować?
Sądzę, że nie "wysokość tonów" jest powodem kaleczenia drugiej
strony ale treść jaką tony niosą. Kaleczyć można bardzo łatwo (a
IMO nawet łatwiej) na chłodno i z premedytacją.
Znam małżeństwo, w którym jedna ze stron "gra" osobę, której nie ponoszą
nerwy. Wszystko umie wytłumaczyć (często całkiem logicznie).
Do tego faceta jego TŻ ma zastrzeżenia, że na wszystko ma gotową odpo-
wiedź!
IMO w całym problemie kłótni istotne jest zachowanie równowagi.
Równowagi między tym co "krzyczy" serce a tym co mówi umysł.
Kłótni również się trzeba nauczyć.
> Zrozum, że mężczyzna też ma swoje emocje i też go można zranić/obrazić.
> I związek nie jest polem do realizacji emocji tylko kobiet.
Bardzo dobrze to rozumiem i może właśnie dlatego nie potrafię "zlewać".
(sam również nie chciałbym być "zlewany" gdy mnie nerwy poniosą)
> A "zlewanie" jest pewną formą samoobrony ("żeby mnie nie poniosło").
To jest jakaś metoda - pod warunkiem, że w tej drugiej stronie nie wzbudzi
jeszcze większej agresji. (no chyba, że nie chodzi o rozwiązywanie problemów
a o "postawienie na swoim")
puchaty
|