Data: 2005-08-18 08:49:59
Temat: Re: Co to kurwa piknik? - baby ;)
Od: "tycztom" <t...@v...iem.pw.edu.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Użytkownik "tycztom" <t...@v...iem.pw.edu.pl>
> fastryga
Mechanizm, którym tu fastrygujesz... nie napawa optymizmem - Asiula.
Przypomina mi się laboratorium wysokich napięć. Było takie ćwiczenie
"przeskok kula - ostrze". Miałaś trafo wysokiego napięcia. Niby banalna
sprawa. Zwiększasz napięcie i patrzysz kiedy przeskoczy "piorun" z
ostrza na kulkę. A później inna laborka: ostrze-ostrze. Cza było mieć
założone słuchawki, coby nie ogłuchnąć. Bardzo pouczające. Dodam, że BHP
i inne środki ostrożnoci były tu newralgiczne. Jakiekolsiek uchybienie
groziło np. spaloną buźką... nie cza było wielkie wyobraźni. Studiowałem
ze starymi chłopami (też), po takich i podobnych wypadkach. PaCZysz a tu
cała twarz w bliznach, bo mu się przed sylwkiem strefy pomyliły i w tym
trafo-domku stanął nie tu gdzie cza. Jak mówi PSP'olana' poezja - no
niestety.
Obserwując Ciebie Asiula mam nieustanne wrażenie, że każda moja opowieść
u układzie 'kula-ostrze' (globalnie, może trochę o bezpieczeństwie)
kończy się dokładnie tym samym: jak ślepe kurze jajo synchronizujesz się
z tonacją "JA", czy jak to pisał De_Jezuita "MNIE", patrząc wymownie na
to ostrze, które TT i inni 'na pewno' tu przyciągnęli, co by wbić
'biednemu' kurczaczkowi w biedne serduszko ;) Dziecko... ile tu jesteś?
Ile czytasz tę grupę?
Jest jeszcze inny, dużo groźniejszy mechanizm. Ale dajmy spokój.
Otóż mamy tu ciekawsze rzeczy do przedyskutowania, które w większej
mierze mogą doTyczyć tegoż, publicznego dreptaka. Pytanie brzmi:
- jak?
- jak uwolnić się od OBCOWANIA z kurczętami? Bo to życie można stracić a
i tak grochem... - albo jeszcze gorzej: JAK obcować, gdy inaczej
SE_NE_DA?
> Aska
Ale ja CI_po wiem, jak ja wymyśliłem. Swego czasu moja 'baba' - tak samo
mUndra jak i Ty wymyśliła, że oszuka mnie ponownie na pieniążkach. To
było tak w odstępie 2 lat. Ponieważ mie się znudził sponsoring
zaciągnęła za moimi plecami całkiem cudny dług. Cholera wie na co
wydała, do dzisiaj nie wiem. Szlag mnie trafił, bo to już drugi raz ta
sama 'dzida'. Bolało jak jasna cholera. Dziura w sercu jak nic. Ale taka
prawDziwa... Kombinowałem dwie noce. W końcu wymyśliłem. Zrobiłem
podobne dziurki (kwardaciki) nożyczkami w każdym jej ubranku.
Wykombinowałem, że muszę jej _pozwolić_ poczuć dziurkę w sercu
(rozpieszczonej .....). Problem jaki się pojawił brzmiał: nie poczuje
dziurki w sercu ten, kto serca nie ma. A więc poczuje dziurki w
ubrankach. I poczuła. Jak nic. Żeby było piękniej dziurki z ubranka
wywierciły jej dziurkę gdzieś - w środku. Cholera wie gdzie, bo serca to
ona nie ma na pewno. Czyli to na czym mi zależało zostało spełnione -
motyw edukacyjny.
Także problemem TU możnaBY się zająć innym: jak żyć obok takiej baby,
kiedy z różnych powodów SE_NE_DA cofnąć. A może jednak COFNĄĆ? :) A co
tam :)
Ad. cofania przypomina mi się scenka, gdy miałem 10 lat. Sąsiad cofał
Nyską - niebieską :) .... cofa i mówi:
- Tomek, mów mi kiedy siatka.
No to drę buźkę:
- Siaaaatka, Siaaaaatka!
Sąsiad nic.
Nagle JEB w siatkę tylnym zdrzakiem i mówi:
- widzisz Tomasz! Teraz jest siatka.
TT
--
mansarda netopierza
http://tycztom.7net.pl
|