Data: 2005-08-18 21:32:04
Temat: Re: Co to kurwa piknik?
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"jbaskab" w news:05081812445455@polnews.pl...
/.../
> Następny eksperymentator;)
Szczerze cieszę się, że używasz tu poczucia humoru. To dobry pomysł.
O ile tylko nie będzie się wiązał z wygaszeniem niepokoju ;)).
> Allozjuszu, naprawdę nie jesteś w stanie odczytać mojej wypowiedzi
> humorystycznie?
> Tylko dlatego że brakło o: takiego znaczka ”;”?
Tak mówisz? Że humorystycznie trzeba...;)))
No wiem, że wiele czasu mija między poszczególnymi postami a więc
i również emocje mają swoje etapy, wygaszanie, narastanie, impulsy...
Zdawało mi się, że dość poważnie pisałaś słowa:
"Prosiłabym się oddiagnozować ode mnie. Tym bardziej że diagnoza
jest całkowicie błędna. "
Ale nie mam nic przeciwko potraktowaniu tego jak przejawu dobrego
humoru. Aśku - bez względu jak to wyglądało w przeszłości - nie ma to
znaczenia, o ile nikt nie będzie się obrażał i odchodził od stołu.
Nie zniósłbym braku Twojego łaskotania w płetwy ;)).... ale tu nie o mnie
i moje przyjemności chodzi.
> Nie jesteś w stanie wyczuć że
> w moja odpowiedz była podyktowana kilkoma faktami:
> - nie mam ochoty gadać na temat szpileczkologii, powiedziałam już wcześniej co
> wiedziałam i tyle.
Nawet wtedy, gdy wywołana przez Ciebie podstawa tej rozmowy jest fałszywa?
To by jakoś tak pasowało do ... no wiesz - tych owoców w uchu...
> - Uważam, że twoja teoria, czy diagnoza ( co jest, spieramy się o słówka?;)),
> jest całkowicie błędna?
Nawet wtedy, gdy jej wcale nie ma???
> - Mam własną teorię, o której nie chcę mówić?
> To jak z tą drugą stroną ekranu?:)
Jaką masz teorię? Powiedz proszę. Mam wrażenie, że to jakiś inny temat
będzie, ale nie będę uprzedzać...
> No tak: po wyrwaniu sześciu nóg mucha ogłuchła;)
Cieszę się, że nie masz mi za złe tej "... baby" ;)). Przypadek sprawił,
że w tym samym niemal czasie użył tego zwrotu TT, a to już mogło Cię
rzeczywiście wkurzyć :).
> (ciachu kawałek, z sadystyczną przyjemnością;)
:)). Różne są jak widać sposoby odreagowywania ...
/.../
> >Rozmowa publiczna jest czym o wiele szerszym, a jakakolwiek
> >"osoba" odgrywa tu wyłącznie rolę "kinowego ekranu", bądź
> >"szkolnej tablicy" - czegoś, co jest dostępne wszystkim. /.../
> A to jest dobre, klawiaturo bez człowieka;) A kto niby odpowiada za jasność
> wypowiedzi, za użyte sformułowania, za zagmatwanie sprawy lub jej
> przedstawienie w sposób jasny i oczywisty?
Kto odpowiada? A musi odpowiadać KTOŚ???
A skąd przypuszczenie, że to, co dla jednego jasne, będzie tak samo
jasne dla kogoś innego? To samo z ciemną stroną... Przecież, mimo
wielkich starań o jakość porozumiewania się, nie jesteśmy (i całe szczęście)
jednakowi!! Nie poruszamy się jak automaty pod dyktando tego samego,
cyfrowego oprogramowania!
Może więc odpowiada za to jakiś czynnik, bądź zespół czynników, za które
nikogo nie można / nie należy stawiać pod ścianą odpowiedzialności?
Może wynika to z faktu, że jesteśmy (ogólnie mówiąc) różni, że różnić
zaczynamy się od siebie już w chwilę po zapłodnieniu - nawet gdy jesteśmy
bliźniętami jednojajowymi, a co dopiero po kilkudziesięciu latach życia
w odmiennych warunkach i środowiskach?
> Czemu jest tak, że jednych zdania trzy razy przepuszczam przez
> mózgownicę i nadal nie rozumiem a inni, mówiący
> (piszacy) o tych samych rzeczach trafiają od razu?
Może dlatego, że między jednymi a drugimi _istnieją_ zasadnicze różnice?
Gdzieś tu wspomniałem o "podobieństwach" ułatwiających komunikację.
Czy nie sądzisz, że dwójka rodzeństwa, maluchów przedszkolnych, ma szansę
lepiej się rozumieć w sprawach którymi aktualnie żyją (klocki, piłeczki, laleczki),
od dwójki obcych sobie dzieciaków, zestawionej ze sobą przypadkowo
w przedszkolu? A jeśli tak - to dlaczego?
I czy wraz z wiekiem nie następują tutaj dwa równoległe procesy?
Stopień komplikacji problemów z jakimi się stykamy, oraz podążająca za nim
zdolność ich rozumienia? Mimo to, wiadomo przecież, że każdy żyje nie tylko
inaczej ale fizycznie gdzie indziej, co jest wystarczającym powodem, by
wiecznie usiłował przekonywać innych do swoich racji.... tak jak potrafi
(vide pspolana).
Jednak wcale nie jest powiedziane, że słowa tych, których rozumiesz od razu,
zawierają więcej sensu / mądrości / mocy czy jakichkolwiek innych wartości.
To tylko Ty się z nimi lepiej czujesz (jako bliższymi ciału / sercu).
Dobrze by było nie uciekać przez nieznanym....;)
> Czemu to samo zdanie
> powiedziane przez trzy różne osoby może mieć trzy różne znaczenia?
A wiesz co to jest proces? Nie taki sądowy...? Taki zachodzący w czasie....
Wiesz, że wszystko jest procesem, a w szczególności poziomy rozumienia
"tego samego" w wykonaniu różnych ludzi? Szczególnie w gronie, w którym
nikt nie nosi wizytówek w klapach określających ile ma lat... A zatem istnieje
możliwość "zderzania się" opinii najróżniejszych, mniej lub bardziej dojrzałych,
mniej lub bardziej poważnych, ale także "próbkujących", "drenujących",
"prowokujących" i tysiące innych możliwości. I nikt inny tylko Ty sama
(tu znów nie mówię o Tobie personalnie tylko ogólnie!!), musisz rozpoznać
jaki charakter ma dana wypowiedź, jaką posiada wartość poznawczą,
ile na niej możesz skorzystać w kształtowaniu własnych poglądów...
> jesteśmy na matematyce porozumiewając się wzorami o stałych niezmiennych?
Wybacz - nie rozumiem :)).
> Aska
>
All
|