Data: 2016-06-02 17:57:08
Temat: Re: Creme au violette
Od: bbjk <b...@p...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 16-06-02 o 16:44, Jarosław Sokołowski pisze:
> Kuchennej też. Użyłem kiedyś do zrobienia benedyktynki,
> nalewki takiej.
Zatem ewidentnie podchodzi pod apteczną, a nawet apteczkową, co zresztą
potwierdza zdanie poniższe:
> Gdy mi tylko
> zaczynało brakować cierpliwości, dość było pociągnąć nieco
> złocistego płynu z karafki.
>> Ciekawostka: http://ekobaby.pl/sklep.php?cat=13&id=31
>
> Znam tę ciekawostkę. Kiedyś to była rzecz powszechna, żadna
> tam ciekawostka, że się ząbkującym niemowlętom dawało korzeń
> fiołkowy. Chodziło się po to do apteki własnie. Tak mi mówił
> pan Andrzej, człowiek mocno przedwojenny, gdy zobaczył te
> moje roślinki przygotowane do zalania.
A ja nie znałam. Nie wiem, czy wsadziłabym to niemowlęciu w gębusię.
Chyba nie.
Choć gorsze rzeczy dawali dla uspokojenia.
> Pana Andrzeja wieźli pociągiem do Auschwitz. On w swoim wiecznym
> i bezgranicnym optymizmie uważał, że nic złego stać się nie może.
> Ogromnie była zaraźliwa ta jego pogoda ducha. Zawsze. Cały pociąg
> po brzegi wypełniony najgorszymi przeczuciami i niosącymi je ludźmi.
> Tylko w ostatnim wagonie śmiech. Na miejscu się okazało, że
> urodziny Hoessa czy któregoś z nich. Jest impreza, nie ma czasu.
> Rozpuścili wszystkich. Tak mi się skojarzyło pod wpływem zapachu
> korzenia fiołkowego.
Optymizm ratuje. I to jest optymistyczne w ciężkich czasach.
--
B.
|