Data: 2015-01-30 20:51:54
Temat: Re: Cydr wlasnej roboty
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
ZZZ piszzze:
> Jest niewielkie prawdopodobieństwo, że to drożdże były słabe,
> przestarzałe czy przegrzane ale nie wiem jakiego trzeba by mieć
> pecha żeby tak było w przypadku kolejnych 2 - 3 prób.
[...]
> No i rzeczywiście sok jabłkowy na to ma nie być z konserwantami,
> ale napisałeś że miałeś go od producenta jabłek, więc chyba
> wiedział co sprzedaje.
Przejrzałem cały wątek, ale nie dopatrzyłem się wzmianki na temat
pochodzenia soku. Ani nawet tego, że sok już jest, a nie dopiero
jabłka. Skąd o tej porze sok jabłkowy -- to dobre pytanie. Może
wyciśnięty w sezonie, pasteryzowany i przetrzymany w słoikach?
Raczej wątpię. A może dopiero co wyciśnięty z tego, czego Putin
zjeść nie chciał? To już prędzej. Producenci wiedzą, co sprzedają,
że nie są to już te same jabłka, co prosto z sadu. Przechowalnictwo
jabłek, to bardzo fajna sprawa. Kiedyś tak dobrze nie było. Opiera
się ono głównie na kontrolowanej atmosferze w komorze chłodniczej.
Ale jakieś substancje wstrzymujące procesy biologiczne mogą (i są
zapewne) przy tym stosowane. Ludziom nie zaszkodzą, ale drożdżom,
już tak.
Tu nie od rzeczy będzie zapytać o sposób przyrządzenia tego zaczynu
nazwanego "matką drożdżową". W winiarstwie owocowym bierze się do
tego trochę moszczu, który ma być fermentowany. Jeśli tutaj też tak
było, to by mogło tłumaczyć niepowodzenia. Te drożdże z paczuszki,
czyli niewielka ich ilość, zwęszyły jaka robota je czeka, w jakich
warunkach, i od razu padły z wrażenia. Jeśli tak faktycznie było,
to lepiej ożywić je w innym roztworze, żeby nie wiedziały, że będą
robiły jabcoka, w dodatku z podejrzanego materiału. Gdyby namnożyć
ich większą ilość, gdyby się rozochociły jak te drożdze piekarskie,
gdyby dopiero wtedy wlać je do soku -- to może nie zauważą i rozpędem
doprowadzą rzecz do końca.
Jarek
PS
Za komuny stosunkowo łatwo można było u nas w sklepach kupić soki
bułgarskie. Nawet smaczne niektóre. Wśród nich był też sok z winogron.
Niektórzy kupowali większą ilość z myślą "wleję to w gąsior i zrobię
wino". Zawsze wychodził z tego najwyżej kożuch z pleśni.
--
Czym się różni Maciąg od Naciągu, a także kto ma najmniejszą w Kosmosie
pielownicę wzdłużną i dlaczego pchły smoczkotyłkie mchu jeść nie chcą.
|