Data: 2011-10-24 10:09:41
Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?
Od: medea <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2011-10-24 11:39, Qrczak pisze:
> Dnia dzisiejszego niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
>>
>> W dniu 2011-10-24 10:30, Qrczak pisze:
>>>
>>> Może się za rzadko przegląda.
>>> Ja już widzę, ale wstydzić się nie będę. Walczyć też mi się nie chce.
>>
>> Wiesz, mi tego trudno nie zauważyć, zwłaszcza przy okazji różniastych
>> pogrzebów, kiedy się zbiera rodzina, którą widuję wyłącznie przy
>> takich okazjach raz na kilka lat. Słyszę wtedy wypowiadane nieraz ze
>> łzami w oczach "och, to przecież Marylka!". I chociaż widzę w sobie
>> niektóre paskudne wady mojej mamy (chociażby furiactwo), to wolę się
>> utożsamiać z tą lubianą przez wszystkich Marylką. ;)
>
> A bo czasem właśnie zależy wszystko od tego, co chcemy zapamiętać. I
> czy na pewno musi to być to, co nas samych tak bardzo irytowało.
Najbardziej pamiętamy to, co wywoływało w nas największe emocje, często
negatywne i niezrozumiałe. Fajnie, jeśli są też jakieś pozytywne, na
których możemy się skoncentrować.
> Chociaż (biorąc swój przykład na tapetę) z chwilą, gdy zauważyłam u
> siebie, przestało mnie denerwować u matki. Jest pewnie na to jakaś
> teoria.
Bo zrozumiałaś na własnej skórze, skąd, co i jak? Ja tak mam, co nie
znaczy, że nie wkurzam się wtedy sama na siebie. ;)
>
>>>> Bardzo trudno osiągnąć ten dystans, ale Ty już go masz.
>>>
>>>
>>> Ale odsunąć się trochę mogę. W sumie to bardzo dobra metoda, tylko
>>> przytulić ciężko tak na dystans.
>>
>> Pewnie. Wyobraź sobie tylko, jak faktycznie trudno przytulić, kiedy
>> dystans przekracza normalny wymiar tego świata.
>
>
> Nie wyobrażę sobie, bo przytulać lubię. Już.
To dobrze. Zazdroszczę Ci tego przytulania.
Ewa
|