Data: 2011-10-24 21:26:37
Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 24 Oct 2011 22:24:10 +0200, medea napisał(a):
> W dniu 2011-10-24 14:40, Ikselka pisze:
>> Dnia Mon, 24 Oct 2011 11:16:32 +0200, medea napisał(a):
>>
>>> W dniu 2011-10-24 10:49, Nowy lepszy tren R pisze:
>>>> I to się będzie pogłębiać, pociesz ją jeszcze :)
>>> Wolę tego dołka nie pogłębiać. Aczkolwiek nie wiem, czy jest jakaś inna
>>> metoda.
>>>
>>> Ewa
>> To są aż takie okropności, że siostrze sprawia przykrość uświadamianie jej
>> ich?
>> :-/
>
> Nie, to nie są okropności, ale to na pewno coś, co negatywnie
> odbierałyśmy jako dzieci. To tak, jakby Tobie ktoś powiedział, że
> faworyzujesz jedną z córek dokładnie tak samo, jak Twoja mama
> faworyzowała brata. Musiałabyś sobie najpierw to uświadomić, żeby coś z
> tym zrobić. Uświadomienie sprawia ból, a zmiana wiąże się często z
> ogromnym wysiłkiem.
>
Myślałam, że chodziło o jakieś gesty lub mimikę albo sposób modulacji głosu
itp. przynależny danej osobie i będący cechą ją charakteryzującą.
Przytoczony przez Ciebie przykład faworyzowania jednego z dzieci akurat
dotyczy mnóstwa osób, jest mało charakterystyczny, mało wyróżniający.
--
XL
"Z drzew spadają czasem gałęzie. Ba, zdarza się, że trafią kogoś w głowę i
kaput. Czy z tego wynika, że mogę siedzieć z piłą na drzewie i czatować na
jakiegoś skurwysyna? Wytłumacz mi, przekonaj. Chętnie tak zrobię, znam paru
skurwysynów."
Anonim - przeciw zrównywaniu uśmiercania nadmiarowych zarodków w metodzie
in vitro z naturalnymi poronieniami
|