Data: 2003-05-22 23:28:37
Temat: Re: Czy ryba psuje się od głowy?
Od: Amnesiac <amnesiac_wawa@_zero_spamu_poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Fri, 23 May 2003 00:26:46 +0200, "jbaskab" <j...@p...onet.pl>
wrote:
>A w czym się objawia się to zwalczanie? bo nie bardzo rozumiem?
Wymieniłem 3 punkty.
>> 1. Sama istota Kościoła Rzymskokatolickiego polega na tym, że tworzy
>> on wspólnotę wokół celu transcendentnego wobec doczesnego życia.
>> Zaangażowanie katolika w sprawy publiczne (a) ma charakter drugorzędny
>
>drugorzędny charakter nie znaczy "brak zaangażowania"
To prawda. Można tu mówić o "relatywnym upośledzeniu". W przeciwnym
wypadku sytuacja byłaby beznadziejna.
>A co to ma do rzeczy? W sądzie czy w parlamencie zwykły obywatel też raczej
>nie bedzie wywieszac ogłoszeń czy smiecic....
W sądzie/parlamencie "zwykły obywatel" nie będzie śmiecić/wywieszać
ogłoszeń, bo się będzie bał konsekwencji. Zresztą do parlamentu
"zwykły obywatel" rzadko chodzi, a czy w budynkach sądowych nie
śmieci, to nie byłbym tego pewien. W kościele nie śmieci, bo "wie, że
nie można, miejsce święte itd.". MZ różnica jest zasadnicza.
> A nie jest tak że kazdy z nas ma swoje "Prawdy Objawione" niezaleznie od
>wyznania czy niewyznania? Jestesmy zawsze wieźniami swojego swiatopogladu...
Po pierwsze, nie każdy ma prawdy "objawione". Po drugie, może mieć
prawdy "nieobjawione", ale nie musi to się przekładać na
pozaracjonalne forsowanie swoich przekonań wobec innych. Katolicyzm
swoich do swoich prawd nie przekonuje, tylko próbuje narzucić.
Wyprzedzając ewentualną Twoją odpowiedź: tak, wiem, że są w Kościele
Rzymskokatolickim tzw. światłe umysły, którzy zdają się być
tolerancyjni i do swoich prawd próbują przekonać, a nie je narzucić.
Pozornie. W przypadku porażki w "przekonywaniu" i oni nie wahają się
użyć środków pozaracjonalnych.
>> 2. Katolicyzm generuje postawy serwilistyczne. Żenującym dla mnie
>> spektaklem była "debata" czy papież popiera wstąpienie do UE czy nie
>> popiera. A jakie to ma znaczenie dla wolnego obywatela?
>
>A jakie znaczenie dla wolnego obywatela ma to czy Kwachu popiera wstąpienie
>do uni albo Małysz? I Przypomnij sobie postawę Giertycha. I co ty na to?
Byłbym rad, gdyby zdanie papieża w sprawie UE miało dla "wolnego
obywatela" takie znaczenie jak Kwacha, Małysza czy Giertycha. Tak
jednak nie jest. Owieczki wpatrzone w oblicze papieża z zapartym tchem
oczekują jego werdyktu, który powinien zostać podjęty przez nie same.
>Dogmat o nieomylności papieża dotyczy tylko spraw wiary...
Wiary i moralności, jeśli już. W interpretacji rozszerzającej oznacza
to praktycznie nieograniczoną nieomylność papieża. Wszystko można
podciągnąć pod moralność. Poza tym czym innym jest doktryna Kościoła
Rzymskiego, a czym innym praktyka (i tradycja). Ta ostatnia polega na
cichym popieraniu postaw serwilistycznych.
>> Dobrym przykładem jest postawa Ducha: "niechże przyjdzie jakiś mądry
>> władca, który wprowadzi nam sprawiedliwość, a my-ludziki cichutko
>> wycofamy się do naszych norek".
>
>To jest ludzkie a nie katolickie...
To jest dekadenckie, a nie ludzkie.
>Katolicyzm w istocie promuje takie
>> "wycofywanie się do norek" [krytyka biskupa - niedopuszczalna!].
>
>kiedys tak...
>Obecnie to juz kwestia mentalności ludzi, nie wyznania...
Mentalność w dużym stopniu jest pochodną wyznania. Zauważ jakie są
reakcje na *jakiekolwiek* formy krytyki Kościoła: prawie zawsze
zaczyna się od przypisywania złych intencji, chwilę później pojawia
się zarzut o antyreligijność, antyklerykalizm etc.
>> Katolickim bohaterem jest chłop pańszczyźniany. Niestety nie można
>> interesować się dobrem wspólnym siedząc w swojej norce.
>
>Czemu nie?
>Bitwa o dobro wspolne jest równocześnie bitwą o norkę. Chyba ze panstwo jest
>traktowane na zasadzie przeciwnika jak to jest obecnie powszechne....
>I czesto uzasadnione...
Ano właśnie. Bitwa o dobro wspólne stała się faktycznie bitwą o norki.
W takiej sytuacji w ogóle mówienie o dobru wspólnym nie ma sensu. W
tym kontekście państwo zawsze będzie przeciwnikiem. I w tym właśnie
upatruję patologię naszego życia. Niewiarygodne, ale był czas, kiedy
ludzie autentycznie poświęcali swoje norki na rzecz dobra publicznego.
>> 3. Retoryka aktualnego pontyfikatu. Rodzina, rodzina, rodzina. Z nudów
>> można umrzeć. To, co rozbija rodzinę (rzeczywiście lub rzekomo),
>> natychmiast zostaje potępione.
>
>Uważasz ze rodzina jest zła?:P
Nie uważam, że rodzina jest zła. Twierdzę, że nie jest jedyną istotną
wartością.
>A to, co rozbija przestrzeń wolnej
>> refleksji nad sprawiedliwością jest traktowane jako "niegroźne" (vide
>> przypadek Radia Maryja).
>
>A przez kogo jest tak traktowane? Nie ma po prostu mozliwosci wplyniecia na
>szanownego ks Rydzyka zarowno ze wzgledu na wiernych jego popleczników jak i
>na mechanizmy wewnatrzkoscielne ktore powoduja ze Rydzyk jest praktycznie
>niezalezny...Jest w tym może i hipokryzja ale głównie bezradność ze strony
>Koscioła ale nie lekcewazenie...
Bardzo wygodne wytłumaczenie. Biedny ten Kościół, taki bezradny. Niech
no tylko na tapecie stanie ustawa antyaborcyjna, albo związki homos,
momentalnie ożywią Kościół siły witalne i bezradność minie. A z
Rydzykiem hierarchia wpadła we własne sidła: poplecznicy
ojca-dyrektora to doprowadzone do perfekcji modele, o którym Kościół
Rzymski zawsze marzył (istoty posłuszne i gotowe do boju na rozkaz). A
że wymknęły się spod kontroli wraz ze swoim dowódcą? Zawiniła
strategia wobec baronów kościelnych...
>> działa na niekorzyść tego, co nazwałem tutaj kulturą obywatelską, ale
>> jego hierarchia priorytetów jest jednoznaczna [i dla kultury
>> obywatelskiej niekorzystna].
>
>Jednoznaczna- tak. Niekorzystna?
Zdecydowanie tak. Tak przy okazji: jak powinien zachować się
prawowierny katolik gdy stanie przed konfliktem wartości: wytyczne
papieża vs. roztropność polityczna?
>PS. Katolicyzm opiera sie na Biblli a tam wyraznie jest powiedziane żeby co
>cesarskie oddac cesarzowi a co boskie Bogu....
Właśnie. Zauważ, że nie zostało już nic dla Kościoła! BTW katolicyzm
jedynie twierdzi, że opiera się na Biblii.
Pozdrawiam,
--
Amnesiac
|