« poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2012-04-16 07:10:07
Temat: Re: DebiutyW dniu 2012-04-16 09:04, czeremcha pisze:
>> Szczypta soli NAPRAWDĘ nie czyni z naleśnika wyłącznie podstawy do
>> wytrawnego nadzienia.
>
> Ale naleśnik bez soli jest bardziej elastyczny, tak jak ciasto na
> pierogi.
Nie narzekam. Ale i tak wolę sztywne i bardziej wysmażone.
--
Nie ma na tym świecie bestii podobnej złej kobiecie, chociaż bowiem
wśród czworonogów lew jest najsroższy, a wśród wężów drakon najdzikszy,
to żadnego z nich nie można porównać ze złą kobietą. (Piotr Komes)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2012-04-16 07:54:22
Temat: Re: Debiuty
Użytkownik "Animka" <t...@w...pl> napisał w wiadomości
news:jmfgdt$vqj$2@node2.news.atman.pl...
>W dniu 2012-04-15 11:38, czeremcha pisze:
>> Poza kisielami i budyniami z proszku - pierwsza próba to były bodajże
>> naleśniki wg książki kucharskiej. Było tam, żeby patelnię smarować
>> skórką ze słoniny i naleśniki były okropne... Wtedy jadało się je
>> raczej tylko na słodko... A lat ile? Może z 10?
>
> Ja tam smażę na maśle.
Naleśniki na maśle??
Co kraj to obyczaj.
Ja wyłącznie na skórce od słoniny/boczku.
N.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2012-04-16 07:54:51
Temat: Re: Debiuty"czeremcha" <1...@g...com> napisał
> Ale naleśnik bez soli jest bardziej elastyczny, tak jak ciasto na
> pierogi.
Ale jest niesmaczny ;-P
N.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2012-04-16 07:58:31
Temat: Re: Debiuty
Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
news:jmcjfd$mii$1@news.icm.edu.pl...
> Tak mnie natchnęło w innym wątku - pamiętacie swoje debiuty w kuchni?
>
> Ja jako wielbicielka leniwych chyba właśnie je zrobiłam jako pierwsze (nie
> licząc kogla mogla) w wieku lat pewnie około 10. Pamiętam, że byłam
> zachwycona, chociaż ich kształt przypominał kozie bobki. ;) Teraz robię
> takie płaskie rombowate.
> Jako 12-latka natomiast postanowiłam ugotować na działce barszcz ukraiński
> z zerwanych z grządki młodych warzyw. Wzięłam ich stanowczo za mało w
> stosunku do ilości wody w garnku i wyszła raczej woda z farfoclami zamiast
> zupy. ;)
Wcześnie zaczynałaś :)
Ja dopiero w wieku ok. 14 lat, gdy moja mama stwierdziła, że jak mam się
obijać podczas wakacji, to chociaż niech obiady zacznę gotować. No i
zaczęłam robić zupy, takie z prawdziwego zdarzenia, broń Boże mrożnki itp.
Nic trudnego, ale podziw w oczach moich koleżanek - bezcenny ;-)
Potem to już nie pamiętam - były jakieś faworki, ciasta, kotlety,
strogonowy, ale to już trochę później, raczej w ogólniaku.
N.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2012-04-16 08:06:18
Temat: Re: Debiuty
Użytkownik "Justyna Vicky S." <v...@t...poczta.bez.gazeta.tego.pl>
napisał w wiadomości news:jmf50s$7fl$1@inews.gazeta.pl...
> A z ciekawych wpadek w kuchni pamiętam jak robiłam barszcz biały i miałam
> dodac do niego rozmieszane jajko... Wzięłam jajko, rozmieszałam, dodałam
> mąki, rozmieszałam, wlałam do barszczu i uświadomiłam sobie, że coś
> spieprzyłam :D Dobrą chwilę się zastanawiałam po jaką cholerę dodałam mąkę
> do jajka... W efekcie zrobiłam barszcz z lanym ciastem.... Zajebiste
> wyszło :D
Ja całkiem niedawno robiłam budyń, a ponieważ nie miałam białego cukru, to
postanowiłam dodać brązowy.
I dodałam. Pomieszałam, posmakowałam - zero słodyczy, więc pomyślałam, że
może ten cukier jakiś mało słodki. Więc dosypałam więcej. Zaczęłam mieszać,
ale budyń jeszcze płynny, w kubku zaczął bardzo gęstnieć. Doszłam do
wniosku, że może ten cukier jakoś tak dziwnie działa i trochę zgłupiałam.
Posmakowałam drugi raz i znów - zero słodkości, ale za to jakiś dziwny
posmak. Sprawdziłam w końcu sam cukier sądząc, że może się zepsuł. No i
brawo! Wsypałam po prostu bułkę tartą, która była w identycznym pojemniku
;-)
N.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2012-04-16 08:11:12
Temat: Re: Debiuty
Użytkownik "czeremcha" <1...@g...com> napisał w wiadomości
news:28c7629f-15eb-41c3-8ef3-
> A wtedy praktykowało się smażenie na margarynie,
No następna.
Jak nie masło, to margaryna.
Naleśniki?? Od kiedy?
> Tłuszcz wytopiony ze słoniny to smalec.
Ale tej słoninki bierze się tylko tyle, żeby ciasto nie przywarło.
Ciach, ciach, smarujesz i potem lejesz ciasto.
> I ma swój smak, niezaprzeczalnie. Jadasz kanapki ze
> smalcem i dżemem? Bo ja nie.
Ja jadam zupę mleczną z makaronem na słono. I do tego bułkę z dżemem.
Z kolei moja babcia smażyła słodkie placko-racuchy na słonince. PYCHA!
A Amerykanie mieszają słodki dżem ze słonym masłem orzechowym :)
N.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2012-04-16 08:25:02
Temat: Re: DebiutyW dniu 2012-04-16 10:11, Nixe pisze:
>
> Ale tej słoninki bierze się tylko tyle, żeby ciasto nie przywarło.
Dokładnie, tłuszcz słoniny tylko leciutko pokrywał patelnię, tyle że
była tłusta, nic nie pływało w tym smalcu. Nie chodziło przecież o
położenie kawałka smalcu.
A nikt nie jadł ciastek ze skwarkami?
th
--
http://nitkowo-theli.blogspot.com
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2012-04-16 08:34:11
Temat: Re: DebiutyOn 16 Kwi, 10:11, "Nixe" <n...@n...pl> wrote:
> Użytkownik "czeremcha" <1...@g...com> napisał w wiadomości
> news:28c7629f-15eb-41c3-8ef3-
>
> > A wtedy praktykowało się smażenie na margarynie,
>
> No następna.
> Jak nie masło, to margaryna.
> Naleśniki?? Od kiedy?
Napisałam - "wtedy", czyż nie? "Wtedy" margaryny były w modzie i tak
propagowane, jak teraz "5 porcji dziennie".
> > I ma swój smak, niezaprzeczalnie. Jadasz kanapki ze
> > smalcem i dżemem? Bo ja nie.
> Ja jadam zupę mleczną z makaronem na słono. I do tego bułkę z dżemem.
> Z kolei moja babcia smażyła słodkie placko-racuchy na słonince. PYCHA!
> A Amerykanie mieszają słodki dżem ze słonym masłem orzechowym :)
Kura na to: Kud-ku-dak!
Tyle, że ja powiem - a ja nie!
Powtarzam - miastowa jestem i skóry od słoniny za bardzo z domu nie
pamiętam. Mimo, że samą słoninę się kupowało, a i owszem. Podejrzewam,
że jeśli ze skórą - to lądowała w koszu. U babci też takiej tradycji
smażenia naleśników nie pamiętam - lubię jakie lubię i nie będę się
zmieniać ;-)
Ania
Ania
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
29. Data: 2012-04-16 08:34:57
Temat: Re: DebiutyOn 16 Kwi, 09:54, "Nixe" <n...@n...pl> wrote:
> "czeremcha" <1...@g...com> napisał
>
> > Ale naleśnik bez soli jest bardziej elastyczny, tak jak ciasto na
> > pierogi.
>
> Ale jest niesmaczny ;-P
Nie, wcale nie... Ale to może dlatego mam takie odczucie, że my w
ogóle mało solimy.
Ania
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
30. Data: 2012-04-16 09:06:07
Temat: Re: Debiuty
Użytkownik "czeremcha" <1...@g...com> napisał
> Napisałam - "wtedy", czyż nie? "Wtedy" margaryny były w modzie i tak
> propagowane, jak teraz "5 porcji dziennie".
Wiem, że wtedy, ale nawet jak na "wtedy" to dla mnie absurd.
Ciasto naleśnikowe jest płynne, więc trudno je smażyć na płynnym tłuszczu
(czyli roztopionej margarynie/maśle) tak, by zachowało swoją formę
płaskiego, cienkiego naleśnika. Próbowałam kiedyś z braku słoninki smażyć na
oleju i była to porażka, bo naleśniki się rwały na kawałki jeszcze podczas
smażenia. Wyszło z tego wielkie G ;-)
Na margarynie, a raczej maśle, owszem, można poddusić warzywa, podsmażyć
polędwiczki, zrobić jajecznicę, ale pierwszy raz słyszę o smażeniu
naleśników. Pomijam już, że masło się po prostu zaczyna "fajczyć" zanim
naleśnik się porządnie usmaży.
> Powtarzam - miastowa jestem i skóry od słoniny za bardzo z domu nie
> pamiętam.
Ja też - z krwi i kości.
Słoninę czy boczek kupowało się w mięsnym :)
Ze skórą. W innej, bezskórnej postaci nie pamiętam.
N.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |