Data: 2004-03-25 11:57:40
Temat: Re: Decyzja o dziecku [bardzo długie]
Od: "Basia Z." <bjz@USUN_TO.poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Hanka Skwarczyńska" :
> Niestety dobrotliwe tłumaczenia nie pomagają na obawy, że:
> a) wcale tego dziecka nie pokocham miłością dziką i szaleńczą, tylko
będzie
> mnie wkurzać dokładnie tak samo, jak wszystkie dzieci do tej pory[1],
> b) nie dam rady tego dziecka wychować na dobrego, szczęśliwego człowieka
(tu
> można rozwijać dowolnie długo),
> c) wbrew najlepszym intencjom wyposażę dziecko we wszystkie własne,
> wyjątkowo uciążliwe schizy (vide np. niniejszy post),
> d) z racji podeszłego wieku oraz stanu zdrowia urodzę dziecko
> chore/upośledzone/cokolwiek i będzie się biedne musiało męczyć przez całe
> życie (tu serdeczne podziękowania dla mojego taty, który zapewne liczył,
że
> takimi pogróżkami zmotywuje mnie do szybszego podjęcia decyzji - suprise!
> suprise!),
> e) mimo wszystko nie dam rady nie spać przez trzy lata i zostanę bohaterką
> medialnych sensacji pt. "dziecko wypadło z okna na ósmym piętrze, gdzie
była
> matka?!",
> f) z wrodzonym talentem do panikowania spędzę resztę życia na dostawaniu
> skurczów żołądka ze strachu przed sytuacją jak powyższa,
> g) wszyscy dookoła, z dziadkami na czele, będą złośliwie sabotować moje
> bohaterskie wysiłki zmierzające do wychowania dziecka na dobrego,
> szczęśliwego człowieka,
> h) obowiązek bycia dobrą matką padnie mi na mózg, co doprowadzi do
> dramatycznego spadku jakości mojego związku z TŻ, z którym w dodatku nigdy
> nie dojdę do porozumienia na temat właściwego postępowania z dzieckiem
> i) tak dalej.
>
Chyba przestań czytać grupy dyskusyjne o dzieciach ;->
Nie jest tak tragicznie.
Po prostu jest inaczej.
Pozdrowienia.
Basia
|