Data: 2003-08-11 09:55:13
Temat: Re: Dlaczego...
Od: "Jakub Berent" <j...@l...com.p1>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Nie zauwazyliscie, ze [...] sytuacja faceta meczy? [...]
Nie sądzę, aby przy silnej motywacji zmiana takich przyzwyczajeń
stanowiła kłopot. Skoro wewnętrzne poczucie winy niewystarczająco
mobilizuje do powściągliwości przy kolejnych nadarzających się
okazjach, to znaczy, że jest ono nic nie warte.
Dokonałem osobistej oceny _postępowania_ z pominięciem _intencji_,
których mógłbym jedynie się domyślać. Cóż więcej można tu powie-
dzieć? Autor wątku ma swój rozum, teraz wie co niektórzy myślą
o jego postawie w przedstawionej sytuacji - jak wykorzysta tę
wiedzę, zależy wyłącznie od niego samego. Przecież nie "przepro-
gramujemy" go nawet najbardziej wygładzonymi wskazówkami, bo on
świetnie sobie zdaje sprawę, co jest nie tak i jak powinien
zachować się w przyszłości. Poradzenie sobie z tym problemem
to przede wszystkim jego cel i powinien dojść do niego samo-
dzielnie, zanim coś z zewnątrz - symboliczny kopniak w dupę -
go do tego nie zmusi. Dopóki zachowuje się tak jak opisał,
pozostaje dla mnie zwykłym gnojkiem...
> W jakimze innym, poza pochwaleniem sie, celu moglby wypisywac
> to tutaj [...]?
Nie wiem. Spekulowanie o intencjach jest w moim przekonaniu
mało konstruktywne i nierzetelne, bo nie sposób wyzbyć się
własnych implikacji, które rzutują na tak przeprowadzone
wnioskowanie. Zostawmy to...
W moim odczuciu temat został wyczerpany.
Pozdrawiam,
--
Jakub Berent
|