Data: 2003-10-13 18:18:30
Temat: Re: Dlaczego byłam milusim bobaskiem?
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Przemysław Dębski" w news:bme3ta$5gt$1@foka1.acn.pl...
/.../
> > Że zaczynają działać jak kupcy na targowisku próżności.
> > Na czymś takim trwałego związku zbudować się nie da.
> Czyli, tak Twoim zdaniem być nie powinno. Z drugiej strony wiemy jak być
> powinno. Ale jest jeszcze trzecia strona pt. jak jest.
No, jest zwykle wszystkiego po trochu. Skrajności również są. Ja tylko mówię,
że skrajność typu "handlowego" wróży związkowi bardzo źle, natomiast
skrajność oparta na uczuciu i zaufaniu wróży związkowi bardzo dobrze
(nic nie trwa wiecznie).
Środek - czyli "jest jak jest", składa się zwykle z mieszanki tych stanów,
i zazwyczaj ewoluuje ze skrajności czysto uczuciowej, w bardziej handlową.
Niewiele chyba można na to poradzić.
/.../
> Napewno każdy z nas, kiedyś był przez kogoś oszukany/naciągnięty. I chodzi
> mi tu o jak najbardziej realne oszustwo w sferze materialnej. Np. przez
> jakiegoś "żebraka" co to zbierał na operację dla dziecka i poszedł na piwo
> za zebrane pieniądze. Zobacz. Ktos poprostu zagrał sobie na naszej reakcji
> na "pucipuci".
Z czasem człowiek staje się odporny na takie zagrania. Było i jest ich
w realiach całkiem sporo. A to, że "dajemy się nabrać" nie musi być
równoznaczne z nieświadomym poddawaniem się naciągaczom.
Równie dobrze można od początku decydować się na taki krok
świadomie i mieć z tego satysfakcję.
> Cóż, "pucipuci" to nic innego jak próba wyciągnięcia czegoś
> ode mnie. Niesmaczna próba, i budzi wewnętrzny sprzeciw.
Jeśli mówimy o związku dwojga ludzi, no to ten niesmak niezbyt
dobrze mu wróży...
Moim zdaniem we wszystkim można zachować umiar.
> /.../ Teraz mamy sytuację, w której obydwie strony
> odbierają "pucipuci" podobnie, czyli chcą coś dostać, ale nie wiedzą jak.
> Jasne. Wiemy jak być powinno czyli "bierz i dawaj". Ale: "Jak zacznę dawać
> to znaczy że się złamałem", "a jak dam i nic nie dostanę ? przecież pucipuci
> nie pomogło więc zapewne on/ona nie chce mi czegoś dać". Ja tu nie widzę
> problemu "handelku" tylko zaufania.
Dodatkowo widzę problem współgrania możliwości z jednej strony i oczekiwań
z drugiej. Jest to taka krzyżówka, która działa w obie strony bez zarzutu, gdy
ludzie trafiają wzajemnie w swoje potrzeby.
> Widzisz to tak, chcą sobie zaufać ale
> się boją i nie wiedzą jak, kto pierwszy, co zrobić by się nie naciąć. Wiemy
> jak być powinno, w zasadzie powinno to złe słowo, wiemy jaki stan rzeczy
> usatysfakcjonowałby obydwie strony. Tylko ja za cholere nie wiem jak do tego
> stanu możnaby doprowadzić.
Wydaje mi się, ze doprowadzanie do niego na siłę jest nieporozumieniem.
On albo jest, albo go nie ma. Jeśli go nie ma (spontanicznie i naturalnie),
to jednostronne wysiłki niczego tu nie zmienią.
> Pzdr.
> P.D.
>
pozdrawiam
All
|