Data: 2003-10-13 20:15:07
Temat: Re: Dlaczego byłam milusim bobaskiem?
Od: "EvaTM" <e...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:bmf33o.3vs97nl.1@ghost.h64a8e282.invalid...
> Stany rozczulenia czy wręcz opiekuńczości wyzwalane na widok niemowląt
> (szczeniaków), nie pojawiają się dlatego, że ewolucja nakazuje być
szczeniakom
> (niemowlętom) osobnikami nieporadnymi i wymagającymi opieki.
> One takie po prostu są bo nie ma innego wyjścia!!
> Nie staną się przecież nagle dojrzałe fizycznie!!
>
> Ewolucja ma o wiele prostsze spsoby wymuszenia na dorosłych, zachowań
> adekwatnych do potrzeb niemowlęcia, niz ubieranie tegoż w specjalne
> atrybuty - duże główki i oczki, małe łapki chwytające wielki palec, i
takie tam.
> Baszko!!
> Moim zdaniem dorabiasz falbanki tam, gdzie wystarcza całkiem prosta ramka.
Nie dorabia.
Gdyby dzidziuś rodził się welkim, brzydkim, zębatym,
mało przytulnym i aroganckim potworkiem,
żadna kobieta nie byłaby chętna by go do piersi przytulać ;)
O SSaniu już nie wspominając ;)..
Gdyby nie to, żadne Miśki i inne tam Pluszaki ;)
nie miałyby u kobiet (i dzieci) większych szans.
A teraz bez żartów - przecież już dawno udowodniono,
że dorosłe (i nie tylko) osobniki reagują na miły wygląd
małych stworzeń. Ewolucja zadbała więc o to, by małe
osobniki takie właśnie były. W jakiś sposób wzbudza to pozytywne emocje już
nawet w zupełnie maleńkich dzieciach, takich które nawet nie chodzą jeszcze.
Nie można więc powiedzieć, że jest to jakieś zachowanie
wyuczone.
Bliski kontakt z własnym maleńkim dzieckiem,
jego wygląd, dotyk, zapach, uśmiech - wywołują w (normalnej ;)) kobiecie
istną feerię pozytywnych, bardzo głębokich emocji.
To samo zapewne dzieje się, gdy kobieta czuje
tak wielką potrzebę tego kontaktu, a własnych dzieci nie ma,
że adoptuje dziecko i oczywiście chce wybrać najładniejsze
i najmniejsze lub.. zdarzało się, że przy pewnych ograniczeniach umysłowych
- nawet porywa.
Natomiast gdy rodzi się dziecko w jakiś widoczny sposób odbiegające od
normy, matki muszą pokonywać barierę wstydu i lęku przed innymi osobnikami,
muszą dorastać do uczucia. Nie wszystkie z tego wychodzą zwycięsko, czasem
psychicznie odrzucają dziecko lub nawet gorzej.
Oczywiście większość - na szczęście - dorasta do zaopiekowania się nawet
brzydkim potomkiem,
choć - co wiem z doświadczeń własnych na porodówkach,
patrzy na ładne dzieci innych matek z niejakim żalem.
Zresztą nic w tym przecież dziwnego - mamy wbudowany
w mózg mechanizm oceny i porownań.
E.
|