Data: 2015-10-14 20:33:22
Temat: Re: Do XL - NTG
Od: "Pszemol" <P...@P...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> wrote in message
news:slrnn1t43f.9i2.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
> Pan Pszemol napisał:
>
>>> Na pewno jest to po to, by klientowi było łatwiej. Mam tylko wątpliwość,
>>> czy da się przerzucić ogórki z beczki do worka i go szczenie zamknąć.
>>> Mogą wywiązać się przy tym fermentacje, które zrobą rozedmę worka.
>>
>> Być może... A być może fermentacja mlekowa, o którą tu chodzi jednak
>> gazów nie wydziela.
>
> Ale inne mogą wydzielać -- użyłem liczby mnogiej. Nie ma gwarancji,
> który drobnoustrój po operacji przełożenia weźmie się do roboty.
Nie ma gwarancji.
Z drugiej strony worki foliowe mają jakąś tam wytrzymałość na rozciąganie.
>>> Stąd moje podejrzenie, że to jest pasteryzowanie. Inni podejrzewają, że
>>> kwas mlekowy (E270) pochodzi tam z dodatku. I nie wiadomo kto ma rację.
>>
>> Być może ani jedni ani drudzy.
>> Po prostu jest to kiszone, takie jak te w beczce, tylko zapakowane
>> aby było z płynem, szczelnie zamknięte i nie było problemów z beczką
>> w sklepie i ludzmi paluchami sięgającymi do ogórków.
>
> Mogą mieć też jedni i drudzy. Wyobrażam sobie, że seryjna produkcja
> ogórków kiszonych jest czymś w rodzaju procesu ciągłego. To tak jak
> z chlebm, w którym pozostałości w dzieży tworzą zaczyn do następnego
> zarobienia ciasta -- i tak przez całe pokolenia piekarzy. Więc i tu
> do nowych ogórów wraz z kulturami bakteryjnymi może trafić trochę
> kwasu mlekowego zrobionego z ogórków poprzednich. Mogę sobie też
> wyobrazić, że pod koniec fermentacji dodaje się czystego kwasu
> mlekowego, aby do reszty wykończyć mikroby i ustabilizować produkt.
> Technika zaczerpnięta z winiarstwa -- tak robi się na przykład wermut,
> dodaje się alkohol, który wykańcza pozostałe drożdże i przyspiesza
> klarowanie. Gdyby tak było z ogórkami i kwasem mlekowym, to by może
> nawet pasteryzacja była zbędna.
Brzmi to bardzo przekonywująco, ale to nie trudne bo na przetwórstwie
przemysłowym żywności się nie znam, więc możemy sobie pogdybać :)
>>> Są tacy, co bez smaku kiszonych ogórków żyć nie mogą (i nie wypiją,
>>> jeśli ich nie ma). Dla nich takie woreczki to błogosławieństwo. Ja,
>>> jak od czasu do czasu mam smak na kwaszeniaka, to idę po ten z beczki.
>>> Ale od workowatego mnie nie odrzuca.
>>
>> Jak ktoś ma zacięcie, to można zrobić eksperyment potwierdzający
>> lub przekreślający podejrzenia: zalaź E270 świeżego ogórka,
>> do woreczka strunowego i poczekać - porównać efekty...
>
> Ja miałem takie zacięcie. Dość dawno temu. Dostałem skądeś flachę
> stężonego kwasu mlekowego (cz.d.a.), nie wiedziałem co z tym zrobić.
> Przeczytałem w książce (czasy były przedinternetowe), że do marynowania
> używa się tak kwasu octowego, jak i mlekowego. Zrobiłem w tym korniszony
> i nasturcję. Smak inny niż po marynowaniu w occie, oczywiście bez
> octowego smaku, ale nie miało to nic wspólnego z kiszonym ogórkiem.
> Klarowna ciecz, a nie mętna woda jak w beczce czy torebce. Po prostu
> marynowane vel konserwowe. Śmieszne są wyobrażenia niektórych ludzi, że
> po zalaniu ogórka kwasem mlekowym powstaje ogórek kiszony vel kwaszony!
W ogóle to jest wszystko fascynujące z tym kiszonym octem :-))
>> Ja chyba aż tyle paranoi do sklepowych wyrobów nie znajduję w sobie.
>> No może tylko do żelatyny :-P
>
> Gdzie tu paranoja? Dzisiaj każdy może sobie wyguglać coś na temat
> marynowania. I kwasów do tego używanych.
Paranoją nazywam posądzanie każdego producenta z czapy że swoje ogórki
nazywa kiszonymi a "przecież" ich nie kisił, bo to długo trwa... :-))
Rozumiem że jak na serze gouda napisane że dojrzewał 5 lat
to też niemożliwe, panie, bo jakże to 5 lat czekać na zyski?? Naiwniaki!
Octem lub mlekowym tego pittiga popędzić, będzie szybciej!
|