Data: 2002-05-17 22:30:16
Temat: Re: Drugi maz nienawidzi mojego dziecka - co robic?
Od: "ewa rostkowska" <o...@N...poczta.gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Loonie <L...@n...wp.pl> napisał(a):
>
> "ewa rostkowska" <o...@N...poczta.gazeta.pl> a écrit dans le message
> news: ac1a98$a6e$...@n...gazeta.pl...
>
> > Teraz, po 2 latach ona
> > udaje, ze on nie istnieje, a on jest do niej zlosliwy. Kazda rzecz ktora
> mala
> > zrobi interpretuje negatywnie. Kazde z nich mowi "nie ugne sie" . Ona
> > ostentacyjnie nie wykonuje jego polecen, a on nawet sie nie hamuje by miec
> > bardziej przyjazny ton. Powiem szczerze, oboje walcza o mnie (do mnie sa
> OK),
> > ale nie moge ich namowic do zadnych mediacji. Opadly mi rece. Pozdrawiam
> > wszystkich, ktorych zanudzilam!
>
> Hmm, kto tu jest do jasnej ciasnej dorosły? Przecież to on ma jakieś
> doświadczenie życiowe (pewnie niewielkie zresztą - w wychowywaniu), ustalone
> poglądy i światopoglądy (niekoniecznie dobre), itd. IMO problemem wielu
> rodziców (też przybranych) jest zbyt wielkie mniemanie o sobie. Myślą, że co
> to nie oni, przecież mają taki autorytet, ich to powinny dzieci "słuchać"
> (blee) i poważać(tu nie ma blee). Niestety na szacunek trzeba sobie
> zasłużyć, a nie egzekwować go siłą. Nie wszystkie dzieci akceptują
> autorytatywny ton i polecenia z góry. Osobiście wcale się im nie dziwię.
> Reasumując - dziecko IMO należy traktować jak dorosłego, tyle, że z większym
> zrozumieniem i tolerancją. Czego brakuje Twojemu facetowi jak cholera.
> Proponuję baaaaaaardzo poważną rozmowę z nim. Jeżeli dziecko nie chce się
> zachowywać jak dziecko to trzeba je traktować jak dorosłego i tyle. Czyli -
> brak poleceń, krzyków, autorytatywnego tonu, traktowania z góry, z
> niechęcią. Kontrola rodzicielska ograniczona do niezbędnego minimum. Może
> będzie miała przez to więcej luzu, ale trudno. Jakoś trzeba tę sytuację
> zmienić, eskalacja agresji do nieczego dobrego nie doprowadzi - to na pewno.
> Jak się trochę między nimi uspokoi można będzie podjąć kroki pokojowe i
> pojednawcze.
>
> --
> Pozdrowienia
> Loonie
> -----------------------------------------------
> w końcu ludzie dzielą się na 3 grupy: tych, którzy potrafią liczyć, i tych,
> którzy nie potrafią.
> http://www.cybra.pl/erystyka.html
>
I ta "doroslosc" meza wydaje mi sie podstawowym prblemem. Wg mnie doroslosc
polega na tym, by nie wchodzic w przepychanki z 13-latka, i miec dystans do
tego co sie dzieje. A juz na pewno nie brac tego do siebie i nie obrazac sie.
Przyklad: smarkula zawsze wchodzi pierwsza w drzwi, ktore trzymam (nawyk z
dziecinstwa). Moj maz jest oburzony, ze ona "sie pakuje pierwsza". Ktos ze
znajomych skomentowal: przeciez to mloda kobieta. Powiedzcie mi, czy to
normalne, ze dorosly facet obraza sie o cos takiego? Czy moze ja nie widze
problemu tam gdzie on jest i smarkata powinna wchodzic na koncu? Ale wydaje
mi sie ze to odruch, takie zaganianie dzieci do srodka. Smutne jest to, ze
dla mnie taki temat kiedys nie istnial a teraz to walkuje i mediuje, kto ma
byc pierwszy a kto drugi!!! A'propos szacunku, to ja wierze tylko i wylacznie
w przyklad a nie nakaz. Trudno mi ja namawiac do szacunku, bo ona wszystko
obala sypiac przykladami jak z rekawa- a mi brak argumentow. Bo czy zasada
starszenstwa to wystarczy? ZROZUMIENIE. Umrzecie ze smiechu. Moj maz mial
macoche i to mnie przekonalo, ze zrozumie takie dziecko jak nikt. A tu nici,
klapa.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|