Data: 2006-01-19 13:16:15
Temat: Re: Dyktafon w szkole -coś jeszcze
Od: "Harun al Rashid" <a...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Agnieszka Krysiak" napisała
>A czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza "Jacek J."
> <n...@p...com> mówiąc:
>
>>Największe wrażenie zrobiła na mnie dyrektorka szkoły, twardo broniąca
>>swych histerycznych decyzji (podjętych natychmiast - chyba ze strachu
>>przed uczniami - bez sprawdzenia, konfrontacji i wyjaśnień),
>>gotowa bezkompromisowo bronić uczniów, nawet wbrew ich woli.
>>O tym że można zawiesić, a nie wywalić, pewnie nie zdążyła pomyśleć...
>
> Też mi się to rzuciło w oczy. Głupio zrobiła, a teraz nie potrafi się
> przyznać do błędu. Zresztą, co ma zrobić, żeby sobie tyłek chronić...
>
Tam wszyscy zrobili źle: uczniowie, nauczyciel, dyrektorka. W różnym
stopniu, ale wszyscy winni.
>
> Jestem za monitoringiem, ale bynajmniej nie przez internet. Zajęcia
> powinny jak najbardziej być nagrywane, ale na identycznej zasadzie, jak
> w banku czy innej instytucji - całościowo, bez możliwości ingerencji z
> zewnątrz. Podziałałoby to dyscyplinująco zarówno dla nauczycieli, jak i
> dla uczniów.
>
Oj, przydałoby się. I pracę nauczyciela łatwiej ocenić (to dla dyr.),
udoskonalić lekcję (dla n-la), mieć wsparcie w razie nauczycielskiej
niesprawiedliwości/samowolki (dla ucznia).
Tylko kto za to zapłaci?
Szkoła na 750 uczniów to jakieś 30 sal, tyleż kamer plus rezerwa, nagrania
każdych zajęć, około 150-200 h dziennie.
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
|