Data: 2011-07-15 08:27:31
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: "R" <r...@p...interia.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Piotrek" napisał w wiadomości
news:4e1ecb4e$0$2488$65785112@news.neostrada.pl...
> On 2011-07-14 11:48, R wrote:
> Jakby to powiedzieć ...
>
> Mam wrażenie, że argumentujemy w dwóch różnych sprawach.
Ja też mam takie wrażenie i to już od samego początku.
> Oczywiście jestem za tym, żeby ludzie zdobyli jak najwięcej wiedzy i
> umiejętności mogących pomóc im w życiu.
>
> Poczynając od umiejętności wyrażania swoich myśli i choćby liczenia, a
> kończąc na specjalistycznej wiedzy niezbędnej do wykonywania pracy
> zawodowej.
>
> Wiedza o zaburzeniach psychicznych, moralności, wierze czy seksie jest
> tylko jedną z wielu informacji, które również mieszczą się w tym "worku".
Ale właśnie ta część tego "worka" jest przydatna w małżeństwie. IMHO kiepsko
jest z dostępnością wiedzy o tym, gdzie taką wiedzę znaleźć.
> I to jest zdaje się główny nurt Twoich przemyśleń. Z którym oczywiście się
> zgadzam, nie sposób się z tym nie zgodzić.
>
> Natomiast ja w swojej argumentacji odnoszę się do zgody na nieformalne
> ubezwłasnowolnianie osób zaburzonych psychicznie, zawartej w KRiO.
>
> Uważam, że to prawo jest przestarzałe i nie przystaje do obecnego stanu
> wiedzy medycznej oraz dyskryminuje osoby zaburzone.
Ale jeżeli go znieść - trzeba dać coś w zamian. Moją propozycją tego "w
zamian" było choćby minimalne podniesienie poziomu edukacji w tych sprawach.
W dowolny sposób (nie koniecznie zaproponowany przeze mnie) - byleby jako
tako skuteczny dla osób chcących (by tym którym się nie chce i tak nic nie
pomoże) i też niestety trzeba wziąć pod uwagę finanse (bo pewnie
najskuteczniej byłoby wprowadzić odpowiednie lekcje podstaw psychologii
stosowanej do szkół).
> A w dodatku IMHO po prostu nie działa, mając na uwadze znane mi przypadki
> małżeństw osób zaburzonych i informacje pojawiające się choćby w tym
> wątku. Lub działa źle, mając na uwadze odmowę zatwierdzenia małżeństwa w
> przypadku osoby chorej na porażenie mózgowe, czy co to tam było.
W jedynym znanym mi przypadku takiego małżeństwa - małżeństwo to skończyło
się stwierdzeniem jego nieważności po paru tygodniach jego trwania jak żona
się zorientowała, że z mężem jednak jest coś nie tak i doszukała się
przyczyn (nie wiem na co był chory i jak to się objawiało - poznałam ją i to
jak już miała drugiego męża i trójkę dzieci z nim). Więc wtedy zadziałało
jak należy.
Konkretne przykłady da się zapewne znaleźć na jedną i drugą stronę.
Ja nie mam wątpliwości, że jest pewnie wiele zburzeń psychicznych (choćby
właśnie lżejsze przypadki depresji - bo chyba jednak nie we wszystkich
ludzie chcą się choćby zabijać czy zabijać swoje dzieci) które nie muszą
kolidować z małżeństwem czy nawet posiadaniem dzieci ale jest dużo ale. I
tego nie da się tak prosto usunąć usuwając jeden artykuł z kodeksu. Dopóki
nie ma propozycji czegoś w zamian - moim zdaniem lepiej zostawić tak jak
jest a potem poszukać prawników, psychiatrów i proponować coś nowego.
> Argumenty Chirona, że prawo działa dobrze i dlatego nie należy go zmieniać
> nie przemawiają do mnie ponieważ IMHO są oparte wyłącznie na jego wierze w
> to, że prawo działa dobrze.
Jakby nie działało - nie należy go zmieniać póki nie ma propozycji czegoś
lepszego zamiast. I to propozycji przygotowanej przez dobrych prawników po
konsultacji z psychiatrami. Dyskutowanie problemu na jak najszerszym forum
publicznym oczywiście wydaje mi się dobrym pomysłem.
> No ale powyższe rozważania o tym, czy prawo działa dobrze czy źle (nie czy
> jest dobre czy złe) nie dadzą rozstrzygnięcia tak długo jak długo nie
> znajdziemy danych statystycznych.
>
> Kropka.
A z tym się oczywiście zgadzam.
> Ale jak wspomniałem wcześniej chyba dyskutowaliśmy o dwóch różnych
> sprawach.
Jak wyżej - z pewnościa.
--
Renata
|