Data: 2003-05-19 12:49:53
Temat: Re: "Dzien matki"-problem
Od: "Ewa Ressel" <r...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Oasy" <u...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:baaiul$t0d$1@news.onet.pl...
>
> Wcale tak nie uważam, ale o ile się nie mylę to padły słowa o
> niereformowalności babci i było też coś co mi wyglądało na totalne psucie
> koncepcji wychowywania dziecka i na tym starałem się skupić na razie a
> wyrabianie postaw altruistycznych zostawiłbym na później.
Po co od razu takie wielkie słowa "totalne psucie koncepcji"? Póki co babcia
uszczęśliwia dziecko samochodzikami - czy to naprawdę aż takie złe? I po co
u licha wplątywać w to wszystko Bogu ducha winne dzieciaki z domu dziecka?
>
> > Jak sądzisz, jakie uczucia wzbudzi to w dziecku? W ten sposób to ono (i
> > tylko ono) poniesie swego rodzaju karę z powodu nieporozumień pomiędzy
> > rodzicami a babcią.
> No i słusznie, zarówno ono jak i babcia postępują źle,
Trzylatek postępuje źle, bo prosi o samochodzik?
więc kara za takie
> postępowanie jest jak najbardziej słuszna, powiem więcej, krzywdą dla
> dziecka będzie niewymierzenie dziecku takiej kary i utrzymywanie go w ten
> sposób w przekonaniu że takie postępowanie jest ok.
Tzn. JAKIE postępowanie? Proszenie o prezenty to IMHO zachowanie
najzupełniej naturalne ("maaamo, kupisz mi coś?") - sztuką jest odpowiednio
odmówić, a nie dać, a zaraz potem zabrać. Zauważ, że to RODZICE wykręcają
numer telefonu do babci, by dziecko poprosiło ją o prezent. A może lepiej
byłoby po prostu wytłumaczyć małemu niestosowność całej sytuacji?
>
> > Decyzja, czy oddać zabawkę do domu dziecka, powinno być
> > tylko i wyłącznie decyzją jej właściciela - czyli dziecka. Oczywiście,
> > zapewne prościej jest odebrać zabawkę maluchowi niż ruszyc głową i dojść
> do
> > porozumienia z babcią.
> Chylę czoła przed tymi którzy potrafią wybrnąć z takich sytuacji w ten
> sposób, mi się to jednak nie zawsze udaje, często też ważniejsza jest
> skuteczność i szybkość działania niż zrobienie wszystkiego idealnie,
dlatego
> właśnie proponuję zdecydowaną, konsekwentną i szybką burzę,
Szybkość działania to jest potrzebna wtedy, kiedy dziecko pcha ręce do
kontaktu lub wybiega na ulicę. A tutaj - jak Ty to sobie wyobrażasz?
Przychodzi babcia z samochodzikiem, dziecko wniebowzięte wyciąga rączki, na
to wyskakuje rodzic, wyrywa zabawkę z tekstem: "oddamy to dzieciom z domu
dziecka". Dziecko jest nieszczęśliwe i rozżalone, a do rówieśników z
sierocińca czuje tylko i wyłącznie nienawiść.
po to by po
> wszystkim doprowadzić do idealnego ładu, no i później skupić się na
> wyrabianiu postaw altruistycznych.
Niestety, wychowanie to proces całościowy. Dla dziecka ważniejszy od Twoich
słodkich słówek będzie fakt, że dzieci z domu dziecka zabierały mu jego
ukochane zabawki.
Zresztą źródłowa propozycja Qwaxa, pod
> którą się podpisałem prowadzi do tego samego, tyle że skupia się na
> pierwszym etapie, czyli wyplenieniu postaw egoistycznych.
W tym wieku dziecko jest naturalnym egoistą. To jest sprawa dorosłych, żeby
swoje konflikty pozałatwiać między sobą.
> Gdy dziecko jest małe i takie coś udaje mu się z małymi samochodzikami to
> nie widzę powodów by nie miało mu się to udawać z brykami z salonu gdy
> dorośnie.
Jeśli chodzi o dzieci, to zamiast przejmować się na zapas, lepiej przyjąć
zasadę "niech każdy dzień martwi się o siebie". I nie wybiegać zbyt daleko w
przyszłość.
ER
|