Data: 2011-06-09 10:18:33
Temat: Re: E.coli. No to...
Od: Lebowski <lebowski@*****.net>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2011-06-09 12:09, Vilar pisze:
>
> PS. Argument bardzo "za"
> Mieszkałam na Górnym Mokotowie, w sumie w zielonej okolicy (okolice
> Różanej) i byłam regularnie, co najmniej 2 razy do roku chora. Teraz, po
> okresie przejściowym, prawie w ogóle nie choruję. I twierdzę, i będę się
> upierać, że jednak wpływ zaokiennych atrakcji (np. smrody samochodowe)
> przekraczał możliwości obronne mojego organizmu.
> A może też inne kwestie, typu "cisza, spokój, możliwość wylegiwania się
> na trawce (zamiast na zasiusianych trawnikach Morskiego Oka) i gwałtowny
> spadek "gotowości bojowej" (stresu), jak tylko przekraczam granice
> Wesołej wracając do domu. Myślę, że to wszystko ma na nas większy wpływ,
> niż (przy całej świadomości) nam się wydaje.
Dziwie sie, ze piszesz to wlasnie z Wesolej.
Tereny Weslej, Goraszki i Wiazownej sa tak podmokle i malaryczne, ze z
tego mi wiadomo, to bardzo duza jest tam zachorowalnosc, zwlaszcza
zwiazana ze sprawami kobiecymi.
Przeciez to sa praktycznie same bagna i mokradla.
|