Data: 2000-01-06 18:54:40
Temat: Re: EKOLOGIA
Od: Maciej Szmit <M...@m...iw.lodz.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Joanna wrote:
> Użytkownik Maciej Szmit <M...@m...iw.lodz.pl> w wiadomości do grup dys
> kusyjnych napisał:3...@m...iw.lodz.pl...
> Nauka o stosunkach miedzy organizmami a ich srodowiskiem. Nauka o
> ochronie przyrody to sozologia :-)
>
> Widzę, że ograniczyłeś się do definicji ze słownika wyrazów obcych. Gdybyś
> zaglšdnšł do Encyklopedii PWN znalazłbyś sformułowanie: ekologia środowisk
> owa czyli sozologia :-)
Brzmi jak Polska Rzeczpospolita Ludowa czyli Ludowa Polska Ludowa. Ekologia
srodowiskowa czyli srodowiskowa nauka o stosunkach miedzy srodowiskiem i
organizmami :-) Dobrze, nie bede sie czepial ;-). Sek tylko w tym, ze w
dzisiejszych czasach nalezy polac farba jakiegos lisa albo polozyc sie na
tamie, zeby zyskac zaszczytne miano "ekologa". Wiem, to nie wina ekologii tylko
roznych dziwakow, ale to drazni.
> Ponadto, jest tam takie zdanie:"Głównš zasadš ekologii jest jedność organi
> zmu ze środowiskiem." Zatem czy działań nie sprzeniewierzajšcych się tej j
> edności nie można nazwać ekologicznymi? Czy jest konieczność stosowania te
> rminu mniej popularnego, jakim jest sozologia?
Hmm to zalezy. Wszystko ma rozsadne granice. Albo uznaje sie czlowieka za
zwierze (oczywiscie stojace zdecydowanie wyzej niz inne zwierzaki) i przydaje
mu sie pelnie praw zwierzecia (w szczegolnosci, ze bedzie zabijal inne
zwierzeta i tepil wszystko, co mu w nisze ekologiczna wlezie), albo przyjmuje
sie jakis "humanizm" ale wtedy nie bardzo widac dlaczego mialby miec jakis
szczegolny stosunek do bytow zdecydowanie nizszych. Osobiscie blizsza jest mi
pierwsze postawa (chyba, ze chodzi o humanizm typu religijnego, ktory jest w
przeciwienstwie do innych humanizmow przynajmniej jakos uzasadniony). Ale to
sie robi dosc metna filozofia, na dodatek podszywana demagogia. IMNSHO sadze,
ze nalezy zachowac kardynalna cnote umiaru, tym bardziej, ze i praktyczne
aspekty za tym przemawiaja. Nie bede oczywiscie wylewal mazutu do rzeki, ba
gotow jestem pogonic wandala, ktory tak robi, natomiast nie przestawie sie
zdecydowanie na korzonki i ubrania ze sztucznych tworzyw (bo to zdecydowanie
nierozsadne i wybitnie zle dla mnie). Nie zadeklaruje tez rezygnacji ze Starane
na rzecz recznego pielenia mniszka i z Roundupu na rzecz przekopywania paru
tysiecy metrow kwadratowych po kilka razy rocznie (perz). Natmiast nie bede
pryskal moich poziomek np Karate (tj jezeli bede zmuszony je popryskac, to nie
bede ich jadl ani nie bede pozwalal nikomu ich jesc, a w ogole bede pryskal
kwiaty a nie owoce). Co do metod ekologicznych w ochronie zbiorow: podejrzewam,
ze nie same w sobie na duza skale sa drogie i stosunkowo malo skuteczne. Jakby
bylo inaczej to nikt by nie wymyslal herbicydow i innych swinstw, bo by sie nie
oplacalo. Natomiast warto je stosowac, tam, gdzie nie gra roli cena (w koncu do
warzyw z wlasnego ogrodka zdecyowanie doplacamy) oraz wszedzie indziej jako
srodki pomocnicze. A w skali przemyslowej nalezy domagac sie drakonskiego
przestrzegania zasad bezpieczenstwa i umiaru.
--
Maciej Szmit M.Sc.
http://www.iw.lodz.pl/MSzmit
|