Data: 2003-06-10 14:46:27
Temat: Re: I kto wygrał w referendum?
Od: "Leszek" <l...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Scalamanca" <s...@N...wp.pl> napisał w
wiadomości news:20030610102201.3142.SCALAMANCA@NIESPODZIANKA.wp
.pl...
> Zbigniew Andrzej Gintowt pisze w news:bc3pfh$821$1@nemesis.news.tpi.pl
>
> > Oczywiście, że znacząca. ale 45% to nie większość Narodu. Większość to
55%
> > spośród tych którzy glosowali przeciw, lub uznali, że i tak wszystko
będzie
> > za nich załatwione, lub zwyczajnie "olało" patriotyczny obowiązek. Jakie
to
> > będzie miało znaczenie, pokaże przyszłość.
>
> Wiesz, dla mnie ci, którzy w ogóle nie głosowali, przyjęli, że
> zaakceptują każdy wynik, bo im wisi. Gdyby wyszło NIE,
> zaakceptowaliby nie. Gdyby wyszło TAK, zaakceptowaliby tak. Skoro
> jest tak, to dolicz nieobecnych do głosów ZA Unią i będziesz miał
> prawidłowy wynik. ;PPP
> [skoro już musimy im przypisywać intencje...skądinąd wiem, że
> kiedy sama nie głosowałam, to nie oznaczało, że byłam przeciwko]
Otóż mylisz się - tym razem sytuacja była zupełnie inna.
W dzisiejszych czasach wyborami tłumów w dużej mierze sterują media.
Statystyki wskazują, że dla zwolenników UE przeznaczono ok. 98% czasu
antenowego w TV, zaś dla przeciwników ok. 2% z ogólnej puli przeznaczonej na
omawianie UE. Jeśli do tego dodać dysproporcje w zaangażowanych środkach
finansowych - to wynik wydawał się przesądzony. Tylko że ten wynik nie ma
wiele wspólnego z obiektywnym wyborem. Reklama dźwignią handlu - to wiadomo
od zawsze, a Polska jest jednym z tych krajów (znowu wskazują na to
obiektywne badania), w których społeczeństwo stosunkowo mocno na reklamę
reaguje. Czym handlujemy - niech każdy sobie odpowie na to pytanie we
własnym sumieniu. Dodam tylko, że jest to jedyny znany mi przypadek, kiedy
kampania polityczna jednej ze stron, w sprawie zasadniczej dla polskiej
racji stanu, była oficjalnie finansowana przez kraje obce. Ciekawe co
powiedzieliby spece od Konstytucji i praw obywatelskich, gdyby to samo
uczynić przy okazji innych ważnych wyborów - ot choćby do parlamentu - i
jakaś zagraniczna organizacja (np. dla odmiany ze Wschodu, choć
niekoniecznie) przeznaczyła 1 mld dolarów na kampanię wyborczą jakiejś
jednej partii. Założę się o 20 eurocentów, które ostatnio znalazłem pod
supermarketem, że były by krzyki o zdradę polskich interesów narodowych.
Może mi ktoś to wyjaśnić ???
W sytuacji która się wytworzyła, sondaże wskazywały na ok. 80 % poparcia dla
UE, z jednoczesnymi obawami o frekewncję. W tej sytuacji każdy logicznie
myślący człowiek, który nie chciał aby referendum zakończyło się pomyślnie
(nie mylić z niechęcią do wejścia do UE - bo to dwie różne sprawy) powinien
zostać w domu, licząc na to że nie bedzie frekwencji. Takoż uczyniłem ja
(głosowałem "nogami") i wielu moich znajomych. To nie było olanie wyborów,
to nie była zgoda na to co wybierze większość - przeciwnie - to był protest
przeciwko temu wyborowi, a bardziej, przeciwko przekonaniu że jest to wybór
narzucony, a nie obiektywny. Nie było szans, aby referendum było na NIE,
były szanse, aby było nieważne - więc ludzie bardzo często nie głosowali,
aby było nieważne, aby nie było na TAK.
I to nie dlatego - że są przeciwko UE - oni są ZA wstąpieniem do UE, ale nie
na takich warunkach, a przede wszystkim NIE TERAZ. Owo nie teraz oznacza nie
tyle datę, co sytuację polityczną, w której wygrane referendum wzmacnia ten
kuriozalny rząd debili ze znanym towarzyszem na czele (zobaczcie jak zaczął
zachowywać się Miller - jakby to jego wybrali w referendum), w którym
warunki wejścia negocjują Ci sami ludzie, którzy przez 40 lat sprzedawali
nas Moskwie - i w którym owi towarzysze na wiele lat zajmą intratne posady w
Brukseli, na zasadzie podziału łupów.
LM
|