Data: 2002-11-20 21:12:45
Temat: Re: Ja w sprawie samobojstwa
Od: "Greg" <o...@f...sos.com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Vicky" w news:argrf3$qnh$1@news.tpi.pl napisał(a):
>
> > Czy takiej osobie mozna dac jakas nadzieje? Czy jest
> > wogole sens przekonywac kogos takiego aby
> > jednak dalej zyl?
> Myślę że tak. Każdy w sobie ma jakieś uczucia, a jeśli je
> ma to można je w nim robudzić, a wtedy życie nabiera sensu.
A gdybys rozwinela? Jakie to uczucia? Milosc? Co jesli dana osoba w nia
nie wierzy, a nawet jesli to jest jej to obojetne? Zwyczajnie czuje sie
jakby kangur na biegunie polnocnym, a wiec totalnie nie na miejscu.
> Problem tylko w tym że trzeba tego człowiek a dobrze poznać,
> żeby wiedzieć czego mu do szcześcia potrzeba.
Mam wrazenie, ze piszesz o kims kto nie jest w stanie logicznie myslec
(chocby przez szalejace emocje). Co jednak z osoba, ktora jest (chyba) w
pelni wladz umyslowych, rozumuje calkowicie logicznie, zdaje sobie sprawe
z wlasnych zalet, slabosci z tego, ze czasem sie udaje, czasem nie itd.?
Taka osoba czasem sie smuci, czesto usmiecha, nic ja nie boli itp.
Zwyczajnie nie ma ochoty zyc - tak po prostu. Bez prob ukarania w ten
sposob kogos, rozwiazania jakiegos problemu... Takie - "przybylem,
zobaczylem... nie zainteresowalo mnie".
pozdrawiam
Greg
|