Data: 2006-06-11 09:39:21
Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
<d...@o...pl>; <e6gmgk$sfn$1@news.onet.pl> :
> > Dla mnie nic. Dla Ciebie - wyciszenie od racjonalizowania. Spróbuj
> > poprostu żyć, nie tłumaczyć sobie wszystkiego, nie szukać winnych i
> > przyczyn swoich zachowań.
> I połozyc sie na wodzie aż woda mnie poniesie...jasne.Jak dla mnie to
> propozycja przestania panowania nad swoim zyciem Wtedy dopiero człowiek
> czuje sie bezbronny.Wybacz ale nie przekonasz mnie.
:)
A panujesz nad swoim życiem, czy próbujesz jedynie nad nim zapanować,
chwytając się kawałków rzeczywistości niesionych nurtem rzeki?
Typowy problem przy nauce pływania i jeżdżenia na rowerze - tylko
później okazuje się, że jednak można bez podpórki i trzymania się
kawałków rzeczywistości - trzeba tylko uważać na wystające korzenie i
zwalone drzewa.
> > Czyli jest wyjaśnienie Twojej postawy. Nie sądzę, żebyś nabyła
> > zachowania autoagresywne, bo to faktycznie niezdrowe, ale bez ich
> > namacalnej znajomości nigdy nie zobiektywizujesz opisu świata wokół
> > siebie. Czasami trzeba wziąść winę na siebie - mz. stosujesz na
> > określenie swojego udziału powszechnie wykorzystywane ogólniki, które
> > nic dla Ciebie nie znaczą, więc nie działają oskarżycielsko i
> > autoagresywnie.
> Moja "winą" jest zainicjowanie znajomosci.Cała reszta juz sie "działa "
> wedle Twoich wczesniejszych rad. I dziekuje juz bardzo za takie pływanie.
No to może wrócisz do śmierci ojca - przeżyjesz porządnie żałobę po nim,
zamiast wspierać się na kimś zbyt mocno? To też ciekawy pomysł - nie
przeżyłaś dobrze "żałoby", a zamiast tego przerzuciłaś część emocji na
faceta - i teraz nie możesz się od niego oderwać.
> > Za to wykazujesz zniecierpliwienie, kiedy jednak ktoś
> > się do nich "przyczepi" - przecież nie napisałaś o swojej współwinie po
> > to, żeby ktoś to rozważał, ale właśnie po to żeby nikt tego nie
> > rozważał. Zgoda na tyciuśką autoagresję, która uchroni Ciebie przed
> > niewygodnymi pytaniami i stwierdzeniami. Prawda? ;))
> prosze bardzo jestem otwarta na niewygodne pytania.Wal smiało.
Mógłbym, ale to by była złośliwość. ;)
> >> słuchaj nie rozumiem do czego zmierzam.
> >
> > Ja czy Ty?
> pomyłka- Ty.
Ja? Płynę. ;) To jest to, czego Ty nie potrafisz zaakceptować - szukasz
celu, a nie bierzesz pod uwagę, że na moją interakcję składają się moje
"zdolności"/umiejętności pływackie i Ty, jako rzeka.
> > Przecież sama napisałaś o innych facetach i o tym, że ten obecny Ciebie
> > blokuje. Depresja maskowana?
> Nie wiem czy jestes psychologiem ale to chyba ulubiony termin psychologow
> jak nie wiedza co powiedziec.Juz to kiedys słyszałam w gabinecie jakies 10
> lat temu.I juz nigdy wiecej tam nie poszłam.
Nie jestem psychologiem, ale mz. diagnoza była dobra. Tyle, że z
psychiką jest tak, że jeżeli pewne zaburzenie trwa zbyt długo, to
potrafi się przeobrazić w co innego.
> >> wiesz ja nigdy nie mialam pretensji o to co bylo tylko teraz chce zminic
> >> sytuavccje która mi nie odpowada.Luznej atmosfery miedzy nami juz dawno
> >> nie
> >> ma a wlasciwie do konca nigdy nie było.Co ni eznaczy ze ja nie lubie
> >> luznej
> >> atmosfery .
> >
> > Takiej bardzo luźnej? ;))
> a co przez to rozumiesz?
Taką bez jakichkolwiek zobowiązań - ale taka determinuje to, że i inni
nie mają wobec Ciebie *żadnych* zobowiązań - Jesteś dla nich tym, czym
oni są dla Ciebie. ;)
> > Użycie słowa "pruderyjny" wskazuje, że masz coś na myśli. Ja akurat tego
> > nie miałem - myślałem o relacjach emocjonalnych, a nie wyłącznie
> > seksualnych. Zresztą z różnych przyczyn temat relacji czystoseksualnych
> > jest dla mnie obecnie i od dłuższego czasu obcy.
> >
> > Ale jeżeli ostatnie zdanie opisuje Twoje zachowanie, to mogę Ci
> > zdradzić, że jest mi żal takich kobiet - facetów akurat nie jest mi żal,
> > ale też patrzę się na nich jak na dziwne zjawisko. ;) Tylko że ja, jako
> > facet, faktycznie mam łatwiej - kiedy by mi się zechciało, to mogę pójść
> > do agencji, no i jeszcze zostają tirówki, jeszcze tańsze. :)
> Ja równiez wspolczuje- ale bardziej mężczyznom.Ja Ciebie nie prowokuje
> pytaniami - dygresjami - to Ty wychodzisz z tą incjatywa.
Facetom nie ma za bardzo czego, bo u nich to głównie potrzeba seksu, u
kobiet często niezaspokojone emocje. Żal wypływa z faktu sprzeczności
chwilowych zachowań z celem długoterminowym.
> > Eee. Zdecydowanie nie. Prostsza interpretacja zakłada, że:
> >
> > - jeżeli kobieta mówi "tak", to oznacza "nie wiem"
> > - jeżeli kobieta mówi "nie wiem", to oznacza "nie"
> > - jeżeli kobieta mówi "nie", to oznacza "nie"
> być moze ale moze tez nie jestem kobieta tylko osobnikiem płci zenskiej z
> narzadami.Jak dla mnie interpretacja jest zawsze taka jak słowo.
Znaczy "nie wiesz"? :))
> > Tia. To zapodaj tu swojego faceta. Co Ci szkodzi - może się nawet obrazi
> > [:)], a może da się go przekonać, że nie Jesteś warta jego zachodu
> > [jakoś go trzeba będzie przekonać - w ten sposób też można]?
> kolejny mądry...
No cóż - sama sprowokowałaś odpowiedź - to jest jeden z wariantów. Ty
chcesz doprowadzić do sytuacji, kiedy facet nie będzie za Tobą szalał,
ale pozostanie. Mz., w krótkim okresie czasu, to jest niemożliwe. W
długim też nie za bardzo - może będzie utrzymywał jakieś kontakty, ale
emocje zanikną - będzie najwyżej "miło".
> jesli masz zamiar zaraz dodac ze moze sie czegos w zwiazku z tym boje to
> powodzenia - dodawaj ale nie bede w chodzic z Toba w interpretacje
> prowadzace donikąd.
Noo. ;)
Flyer
|