Data: 2010-04-06 15:54:18
Temat: Re: Jako że cisza po świętach ...
Od: medea <X...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka pisze:
> Kiedyś jedna z koleżanek w pracy, na zewnątrz "wspaniała, spełniona i
> zaangażowana" nauczycielka oddziału przedszkolnego, kiedy jej szczerze
> zazdroszcząc powiedziałam, że ma fajną pracę z takimi małymi dziećmi,
> odpowiedziała: "Tia, fajne są jak cholera, póki się nie posrają".
> Zobaczyłam wtedy jej prawdziwe "zaangażowanie". Wobec rodziców tych dzieci
> prezentowała zgoła inną postawę, dokladnie taką, jakiej oni od niej
> oczekiwali. Wobec mnie jako (w jej mniemaniu) niezainteresowanej
> bezpośrednio sprawą, nie mającej wpływu na ocenę jej pracy oraz postronnej
> osoby, nie czuła się już zobligowana do gry.
A ja myślę, że każda praca ma swoje dobre i złe strony, czyli takie
aspekty, które się lubi, i takie, których się nie lubi, ale znosi się
je, ponieważ lubi się całą resztę albo widzi się sens tej pracy.
Koleżanka powiedziała Ci szczerze, czego w tej pracy nie lubi, ale to
jeszcze wcale nie znaczy, że nie była przedszkolanką z powołania, ani że
była złą przedszkolanką. Chyba że coś innego za tym jeszcze przemawiało.
Lekarz też nie lubi momentów, kiedy mu pacjent umiera na stole
operacyjnym, a pielęgniarka na pewno nie kocha opróżniania kaczek i
mycia zarzyganych pacjentów. Co wcale nie oznacza, że źle wykonują swój
zawód, czy robią to bez powołania.
Ty mogłabyś pracować tylko tam, gdzie WSZYSTKO Ci odpowiada, wszystko
sprawia przyjemność? No tak, ale o co i kogo ja pytam... Gdyby wszyscy
jednak tak mieli, to nikt by nie pracował...
Ewa
|