Data: 2007-03-08 06:34:00
Temat: Re: Jem po to żeby żyć, a nie zyje po to aby jeść
Od: "E." <e...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Me(L)Isa napisał(a):
>> Jasne - tak zareagowałam na 59 kg po świętach, że po kolejnych dwóch
>> kilkudniowych delegacjach mam 64 :(
>
> nie mów, że przez kilka dni (będąc w delegacji) przybrałaś na wadze 5 kg.
> to by znaczyło, że byłaś raczej na degustacji dobrego jedzenia i picia. ;-)
Zwykle to procesy połączone. Dodaj specyfikę hotelowych posiłków. Tak
czy siak na hotelowo-bankietowym wikcie, w krótkim czasie mam na sobie 5
kg więcej :(
> trzeba jeść bardzo powoli i zostawiać na talerzu połowę;-)
> najczęściej po 20 minutach przerwy nie masz już ochoty na dokończenie reszty
> :-)
W domu wydaje mi sie, że jem szybko. Jak jestem na wyjazdach i patrzę
jak jedzą inni to mam pewność, że marudzę nad talerzem. Niestety zwykle
jest tak, że je się w biegu, ma się na to mało czasu - zapycha się więc
szybko i leci dalej z kamieniem na żołądku.
> no i tu Cię mam. bezwarunkowo śniadanie i jeszcze dwa trzy małe posiłki
> o tych samych porach; można zrezygnować z kolacji, ale nie ze śniadania..
> tycie nie bierze się z NICZEGO - tylko z nadmiaru kalorii.
Nie mam rano apetytu, dopóki z domu nie wyjdę. Czasem wiec śniadanie mam
o 12:00 a czasem o 5:00.
> odwrotnie. Jak już napisałam wyżej, pierwszym (choć nie jedynym) powodem
> nadwagi jest ILOŚĆ i SPOSÓB odżywiania, oraz przemiana materii.
Nie zaprzeczam, nie twierdzę że nie masz racji - ba, nawet jestem
przekonana, że ją masz. Tyle, że jak sie jest w ciągu tygodnia w kilku
różnych miejscach, spedza się godziny w aucie, je restauracyjne posiłki
- to co jest takie oczywiste okazuje sie strasznie mało wykonalne :(
E.
|