Data: 2009-12-01 21:56:39
Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 1 Dec 2009 13:24:00 -0800 (PST), darr_d1 napisał(a):
> On 1 Gru, 14:07, XL <i...@g...pl> wrote:
>>
>> Marzy mi się odejść tak, abym ani przez chwilę nie musiała myśleć, że ktoś
>> bliski z tego powodu cierpi. Mojego własnego cierpienia boję się tylko o
>> tyle, że sprawiłoby ból bliskim, jak mnie cierpienie mojej mamy odebrało
>> pół mnie. Ja sobie z własnym bólem poradzę, nie moglabym znieść jedynie
>> "bólu z powodu bólu" - u najbliższych.
>>
> Najbardziej żałosne jest bodaj obarczać wszystkich wkoło naszym
> cierpieniem, zwłaszcza w chorobie. Szlachetne natomiast i godne
> podziwu, szacunku, jest odejść w milczeniu. Nie dając po sobie poznać,
> jak nam ciężko i źle. Nie każdy jednak to potrafi, pomimo
> najszczerszych chęci. Do tego trzeba mieć głęboko zakorzenione, jako
> wartość 'najwyższą', dobro najbliższych właśnie. I przy tym jeszcze
> tak zwane "jaja" - IMHO.
>
> Pozdrawiam,
> darr_d1
No więc moja mama miała "jaja" - odeszła szybko, ucięła to wszystko jednym
ruchem, kiedy wszyscy pogrązeni byli we snie. Bo tylko o świcie była sama.
Przez cały czas swej choroby ani przez chwilę nie pokazała swego
cierpienia, ale mnie to w niczym nie pomogło - moja empatia była w tym
wszystkim jak rentgen... Mamie udało się oszukać ojca, brata, ale nie mnie.
Dlatego piszę, że tak boję się cierpienia bliskich z powodu ew. mojego.
Moje - to mały pikuś.
--
Ikselka.
|