Data: 2009-12-01 22:06:53
Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...
Od: darr_d1 <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 1 Gru, 22:56, XL <i...@g...pl> wrote:
> Dnia Tue, 1 Dec 2009 13:24:00 -0800 (PST), darr_d1 napisał(a):
>
>
>
> > On 1 Gru, 14:07, XL <i...@g...pl> wrote:
>
> >> Marzy mi się odejść tak, abym ani przez chwilę nie musiała myśleć, że ktoś
> >> bliski z tego powodu cierpi. Mojego własnego cierpienia boję się tylko o
> >> tyle, że sprawiłoby ból bliskim, jak mnie cierpienie mojej mamy odebrało
> >> pół mnie. Ja sobie z własnym bólem poradzę, nie moglabym znieść jedynie
> >> "bólu z powodu bólu" - u najbliższych.
>
> > Najbardziej żałosne jest bodaj obarczać wszystkich wkoło naszym
> > cierpieniem, zwłaszcza w chorobie. Szlachetne natomiast i godne
> > podziwu, szacunku, jest odejść w milczeniu. Nie dając po sobie poznać,
> > jak nam ciężko i źle. Nie każdy jednak to potrafi, pomimo
> > najszczerszych chęci. Do tego trzeba mieć głęboko zakorzenione, jako
> > wartość 'najwyższą', dobro najbliższych właśnie. I przy tym jeszcze
> > tak zwane "jaja" - IMHO.
>
> > Pozdrawiam,
> > darr_d1
>
> No więc moja mama miała "jaja" - odeszła szybko, ucięła to wszystko jednym
> ruchem, kiedy wszyscy pogrązeni byli we snie. Bo tylko o świcie była sama.
> Przez cały czas swej choroby ani przez chwilę nie pokazała swego
> cierpienia,
Ja na przykład pamiętam z opowieści taty, jak jego ojciec a mój
dziadek umierał. Dziadek nie opowiadał o swojej chorobie, a był chory
na raka płuc, choć wszyscy wiedzieli że tak jest I gdy leżał już w
szpitalu, na "łożu śmierci' był przy nim mój tata, Pamiętam tylko jak
mówił, że dziadek czymś go zagadał, o coś spytał w wyniku czego tata
się odwrócił. Gdy ponownie spojrzał na dziadka, ten już nie żył. W
mojej ocenie dziadek czuł, że to 'już'. Jak później tata opowiadał,
lepiej dla niego było że nie widział samego momentu odejścia swojego
ojca. Jeżeli umierający naprawdę czują, że już odchodzą, uważam że
dziadek postąpił bardzo szlachetnie i godnie.
Pozdrawiam,
darr_d1
|