Data: 2002-01-21 11:08:39
Temat: Re: Jestem powodem rozstania...
Od: "Margolka Sularczyk" <m...@p...bg.univ.gda.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Monika Gibes napisał(a) w wiadomości: ...
>
>Jaki miałby być powód, aby Katarzyna nie miałaby zostać potraktowana
>podobnie, jak jej poprzedniczka? Że jest wspanialsza? Każda kobieta jest
>wspanialsza, na początku związku. Kiedy tak mało wymaga, a tak dużo daje.
>
>Nie chcę wylewać kubła zimnej wody na głowę szczęśliwej Kate, ale IMHO
>facet, który zostawia jedną kobietę w ciężkiej sytuacji (a nikt nie
przekona
>mnie, że bycie samotną matką nie jest ciężką sytuacją) i przychodzi mu to
>bezboleśnie (bo przecież Kate go pogłaska po głowie, gdy na sali sądowej
>będzie mu zbyt ciężko), nie zawaha się za bardzo przed podobnym
>potraktowaniem kolejnej rodziny.
Tym bardziej, ze - niestety - sama znam taki przypadek.... dwie zony, dwoje
dzieci - a facet w cieple kraje z nastepna...
>A dlaczego pęka po ślubie (często jeszcze - po ślubie i spłodzeniu dziecka)
>a nie wcześniej? Bo rodzina to nowe wyzwania i nowa odpowiedzialność.
Nie tyle nowa odpowiedzialnosc, co zmaterializowana. Bo z ta
odpowiedzialnoscia jest tak, ze ona istnieje caly czas. I dojrzali, swiadomi
mezczyzni (chce mi sie wierzyc, ze tacy sa, a wsrod nich tatus mojego
Kopytka) zdaja sobie z tego sprawe od poczatku.
Swoja droga, kobiety czesto za malo widza... za malo chca zrozumiec i
przyjac i maja GENIALNY mechanizm wypierania jesli idzie o uswiadamianie
sobie, ze pewne zachowania mezczyzn zwiastuja nieuchronna katastrofe. I nie
chce tu w zaden sposob mieszac Katarzyny - ale ja, niestety, nie zwiazalabym
sie z mezczyzna, ktory postapil tak nieodpowiedzialnie. A juz na pewno nie
wtedy, kiedy on powinien wlasnie ponosic konsekwencje (takze emocjonalne)
swojego wybryku. A kobieta jest mu teraz wlasnie po to, by glaskala i
usprawiedliwiala. Kaska, dla wlasnego bezpieczenstwa, zachowaj troche
dystansu i sprawdz go na setki sposobow, nim zdecydujesz sie na zalozenie z
nim rodziny. Nie przecze, ze moze byc tak, ze rzeczywiscie nie zdawal sobie
sprawy z odpowiedzialnosci, jaka na nim ciazy, gdy zaklada rodzine. Ze to
nieodpowiednia osoba, ze to nie milosc a przyzwyczajenie. nie wiem. Moze
teraz bedzie bardziej dojrzaly. Ale daj sobie czas na to, by to sprawdzic. I
miej na nosie BARDZO OSTRE okulary. Zaufaj, tak trzeba.
>
>MIranka też ma rację - przynajmniej w części. Staraj się, Kate, aby on
>właściwie traktował swoje dziecko. Pomyśl, że za jakiś czas on może tak
samo
>traktować Twoje.
No wlasnie. Wiele teraz zalezy od Ciebie. To praca - i na dlugie lata - zeby
wspierac go w ojcostwie dla tamtego dziecka. Matka dziecka moze reagowac
roznie, wiesz pzreciez, jak bardzo moga bolec zawiedzione zaufanie, zlamane
serce i inne banalnie nazywane rzeczy, ktore dla niej sa tragedia. Pewnie
obwinia Ciebie za to, co sie stalo. Niewazne. Przyjmij to z pokora (ma w tym
troche racji, prawda?) i pracuj nad tym, zeby dziecko nie stracilo ojca. Ja
czulabym sie moralnie odpowiedzialna za to.
Zycze Ci wiele sily, bo teraz, to pestka, potem bedzie bardzo pod gorke.
Margola
|