Data: 2002-01-21 12:17:47
Temat: Re: Jestem powodem rozstania...
Od: "Margolka Sularczyk" <m...@p...bg.univ.gda.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Edycia napisał(a) w wiadomości: ...
>A Ty...? Jestes osoba, ktora sprowadza klopoty, dla
>ktorej maz zostawia zone, a ojciec dziecko.
Bzdura. KOmpletna bzdura. To nie ona podjela decyzje (choc jest za nia
wspolodpowiedzialna i mam nadzieje, ze ma swiadomosc jej konsekwencji, ktore
beda dla niej trudne) Ale to nie ona sprowadza nieszczescie, ona jest tylko
katalizatorem nieszczescia, ktore juz sie dzialo. Jak napisala wczesniej
Kami - w zwiazek, w ktorym nic zlego sie nie dzieje, nie wedrze sie ktos
trzeci.
>A moze tak bardzo potrzebowalas milosci? Moze i Tobie trzeba wspolczuc?
No wlasnie. Moze to po prostu rzeczywiscie ta milosc, ktorej im obydwojgu
bylo trzeba? Moze ta opowiesc o zlej zonie byla bardzo przekonywujaca? Moze
nawet prawdziwa? Uprawianie seksu niekoniecznie swiadczy o tym, ze ludzie
sie kochaja. Czasami w tym seksie wypalone pary rozpaczliwie szukaja
bliskosci - i czesto im to nie wychodzi. Natomiast niejako przy okazji
plodza dziecko. Bo sie ludza (celuja w tym kobiety, choc znam przyklad z
najblizszego otoczenia, ze nie tylko), ze to ten zwiazek wzmocni albo
polata. Potem np. taki facet probuje podjac odpowiedzialnosc za to nowe
istnienie. A miedzy nimi - juz nic nie ma. Zadnych uczuc, uklad handlowy -
ty mi dasz status zony i matki, dziecku - dasz ojca, sam bedziesz mial
spokojne sumienie. Blad. Straszny blad, ale wielu go popelnia. I potem
przychodzi inna milosc. Kwestia dojrzalosci jest rozwiazanie tej sytuacji. I
moze rozstanie z zona paradoksalnie okaze sie najlepszym wyjsciem dla dobra
dziecka. Moze - w tym konkretnym przypadku, od ktorego wyszlismy - w zwiazku
z Katarzyna ten mezczyzna odzyska poczucie wlasnej wartosci i bedzie mu
latwiej z daleka podjac obowiazki ojca niz gdyby zostal z matka i cale sily
tracil na spory z nia. Mozliwy scenariusz?
>Jesli chcesz bez zalu patrzec w lustro, wyslij go z powrotem do tej
kobiety,
>ktorej obiecal "wiernosc i uczciwosc malzenska" i do tej fasolki, ktora
>narazilas na zycie bez ojca.
I niech sie nawet pozabijaja. W imie - czego? Nie wierze w takie powroty,
zwlaszcza wymuszone.
>Nie krzywdz ich budujac swoje szczescie. Z nim
>nie zaznasz szczescia, a na pewno nie dozgonnego. Zostawi Cie, jak poczuje
>ciezar Waszego zwiazku.
Edyto... Masz jakis dar jasnowidzenia? Tak moze byc, ale moze byc i inaczej.
Katarzyna musi byc ostroza, bo to zly znak, taki poczatek. Ale nie ferujmy
wyrokow!
Ja mimo wszystko wierze, ze we wszystkim jest jakis Bozy plan. I ze w
ludziach nie drzemie tylko zlo i zla wola. Glupia jakas jestem, no nie?
Wierze, ze nawet jesli oni popelniaja blad i nawet jesli za niego zaplaca,
to im to do czegos bedzie potrzebne. Chocby do tego, zeby dorosnac.
Margola
PS POdpielam sie pod list Edyci, ale to do wszystkich - nie mozna swiata
sadzic czarno-bialo. Nie mozna nikogo potepic w czambul. Kazdy ma prawo do
obrony.
|