Data: 2002-01-22 12:47:06
Temat: Re: Jestem powodem rozstania...
Od: "Wanda" <w...@a...wox.org>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Nie uogolniajmy, zeby stwierdzic kto jest winien w calej tej sprawie
trzeba
> by bylo wiedziec jeszcze
> jak wyglada ta historia od strony partnera Kasi i jego zony. Dopiero
> obiektywna ocena 3 punktow widzenia
> sprawy mogla by pozwolic na wyciagniecie wnioskow.
Tak, ale jakim trzeba być facetem, żeby zostawić żonę w takim
momencie????!!!! Jeżeli to prawdziwa milość (jego i Kasi) to powinna
wytrzymać próbę czasu, na rozwód zawsze można się zdecydować a wspieranie
żony, chociażby z przyjaźni, koleżeństwa, poczucia współobowiązku to powinno
być u faceta normalne! Ciąża, narodziny dziecka, następnie opieka przez
pierwsze miesiące jego życia - nie mógł by się aż tak "poświęcić", żeby
chociaż zdecydować się na pomoc ze względu na to co ich łączyło wcześniej
(bo do ślubu też go chyba po pijanemu na siłę nie ściągnęła)? Zresztą już
ktoś napisał, że inaczej sprawa wygląda jak mężczyzna odchodzi od kobiety,
kiedy mają już starsze dziecko. W każdym bądź razie, gdyby mnie to spotkało
teraz (odejście męża) sądzę, że dałabym sobie radę, 1,5 roku temu byłabym
załamana totalnie, wyzbyta z marzeń i zaufania do wszystkich mężczyzn razem
wziętych. Hormony w ciąży i po porodzie dają takiego kopa, że na prawdę
można się załamać. A poza tym wiadomo, że stres ma wpływ na rozwój dziecka
co jakoś nie jest argumentem w tej dyskusji. Nie popieram tej egoistycznej
ucieczki do innej pani! W ogóle strasznie się rozgadałam a tu przecież
szkoda słów....
hej - Wanda
A tak na marginesie
> podziwiam Kasie za to ze miala
> odwage napisac o tym na grupe no bo z gory wiadomo bylo jaki bedzie odzew.
>
> Pozdroofka
> Nea
>
>
>
|