Data: 2002-01-22 22:29:28
Temat: Re: Jestem powodem rozstania...
Od: "Beata i Jacek" <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witaj Kate
> On chce jej pomóc - Ona nie chce. Ale to zrozumiałe dla mnie reakcje.
> Pomóc tzn. jest dziecko tak? Więc jak powinna wyglądać jego pomoc w takim
> układzie?
> Chciał pozałatwiać sprawy urzędowe - nie!, odwiedzac dziecko - po co?,
pomóc na
> początku, po urodzeniu - nie! ok. Zniechęca...
Wcale się nie dziwię, w takich sytuacjach jest to postawa obronna.
> Z jednej strony ją rozumiem, ale z drugiej strony, przecież on będzie
związany
> z dzieckiem całe życie, przecież tego nie może mu zabronic.
> Pozdrawiam
> Kate
Wiesz, Kate, przeczytałam wszystko co napisałaś, i co napisali Grupowicze,
myślałam że nie mam ochoty pisać, bo to nie moja sprawa jak sobie ludzie
życie układają, dostałaś sporo postów i potępiających i pocieszających,
ale..
Jestem monogamistką i za żadne skarby świata nie wcisnęłabym się w związek
między dwojga ludzi, a kogoś takiego co by mi się wcinał rozszarpałabym na
strzępy, tego pierwszego nie przeżyłam, to drugie tak. Na szczęście dla mnie
mój mężczyzna otrzeźwiał w porę i został ze mną. Tak myślę, ale...
jest jeszcze jedna sprawa, sprawa moich rodziców, otóż kiedy moi rodzice
mnie poczynali, gdzieś tam przychodził na świat syn mojego taty z pierwszego
małżeństwa(o tym moja mama dowiedziała się dopiero później).
Tata został z nami, jest wspaniałym człowiekiem, żyło nam się nieźle ale
gdzieś tam w powietrzu ciągle coś wisiało, byłam mała aby zrozumieć
cokolwiek więc nie wiedziałam co to takiego, będąc już nastolatką dopiero
wybuchła bomba - w jakiejś tam kłótni spowodowanej sprawą sądową o
podwyższenie alimentów, dowiedziałam się co to takiego - Mam brata
przyrodniego, którego na oczy nie widziałam, z jednej strony nienawidziłam
go bo zabierał moje pieniądze, a z drugiej byłam ciekawa jaki jest. Ot
dziecinna ciekawość, zwłaszcza że nie miałam rodzeństwa. Teraz w dorosłym
już życiu spotkałam go, (tata rzadko go widywał - matka nie pozwalała -
żądała tylko alimentów), wrogość do mnie od niego biła na kilometr, ale mimo
to udało nam się chwile porozmawiać. Całe życie tęsknił za ojcem, całe swoje
życie nienawidził mnie , mojej mamy i swojej tez.
W zasadzie mamy poplątane życie uczuciowe oboje.
Wiem, co już mnie spotkało, ale jeszcze nie wiem co mnie spotka, mam
nadzieje że teraz ja wykaże się dorosłością i nie skrzywdzę go ponownie.
Tylko dlaczego ja mam płacić za grzechy moich rodziców?
Tak więc Kate, miałam los, jaki może spotkać Twoje dziecko.
Nie pisze tego aby Cie straszyć czy radzić, tylko ciągle zapominamy o
dzieciach które niczemu nie są winne ale to one najwięcej cierpią. I życzę
Ci dużo wytrwałości, cierpliwości, abyś swoim dzieciom mogła zapewnić
wszystko czego potrzebują, miłości, bezpieczeństwa, ciepła. Dużo
wyrozumiałości. I w zasadzie współczuję Ci, mam moją kochaną mamę po paru
atakach nerwicy, depresji, lęków wszelakiego pokroju, mimo wspaniałego i
kochanego taty. Starali się oboje żyć w miarę normalnie, ale ciągle było cos
z czym nie potrafili sobie poradzić.
Myślę że i Ty boisz się tej przyszłości, ale teraz juz w zasadzie jestes
mądrzejsza niz byli moi rodzice kiedys dawno temu i będziesz wiedziała jak
masz postąpić.
Te posty i odpwiedzi sa przecież po to aby pomóc w trudnych chwilach.
Życzę dużo siły
trochę dziś smutna, rozżalona na świat, że nie jest taki piękny jakby się
chciało
Beata
ps. przepraszam że tak długo
|