Data: 2017-11-02 16:35:22
Temat: Re: Kacze cycki
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Ewa napisała:
>>>>> Warszawa to najbrzydsze miasto, jakie znam. Piętno komunistycznej
>>>>> architektury z radziecką kupą pośrodku jest nie do wywliminowania.
>>>>> Ot co.
>>>> Mało znasz, ot co!
>>>>
>>>> A ta "kupa" to Pałac Kultury i Nauki. Tam są teatry, kina, muzea,
>>>> Pałac Młodzieży (sam tam udzielałem się w modelarni lotniczej),
>>>> jest tez siedziba wielu instytucji naukowych.
>>> Akurat PKiN to bardzo ładny budynek, zwłaszcza w porównaniu z nowymi
>>> biurowcami-koszmarkami obok. Nie wiem, dlaczego ludzie się go tak
>>> czepiają.
>> Też nigdy nie potrafiłem zrozumieć radka Sikorskiego w tym jego
>> spóźnionym zapale do burzenia Pałacu Kultury. I mnie "radzieckość"
>> w otoczeniu długo dotykała i drażniła, ale drażnić przestała, gdy
>> tylko przestała być radzieckością, a stała się śladem historii.
>
> W ogóle burzenie jakiejkolwiek pracy ludzkich rąk, choćby i radzieckich,
> która dobrze spełnia swoje funkcje i w dodatku nieźle wygląda, to jakieś
> chore rozumienie godności narodowej i przyzwoitości.
Z wielkim rozbawieniem przeczytałem o "burzeniu całych kwartałów ulic"
pod trasę W-Z zaprojektowaną specjalnie dla ruskich czołgów. Nawet nie
chodzi o to, że nie było czego burzyć (polecam aplikację Google Earth,
która ma dla Warszawy historyczne zdjęcia lotnicze z 1935 i 1945 roku).
Trasa W-Z to pomysł z pierwszej połowy XIX wieku. Nie był realizowany
między innymi z powodu konieczności wyburzeń, i to w historycznym
centrum miasta. Pomysłu z tunelem nikt wtedy nawet nie śmiał rozważać.
A jest on świetnym rozwiązaniem komunikacyjnym. Oczywiście "szeroką
arterią" jest on tylko z punktu widzenia podklieleckiej wsi. Słabo znam
się na wojskowości, ale zdaje mi się, że taką dziurkę w ziemi łatwiej
zatkać niż budować barykadę. Dzisiaj w ogóle ta trasa ma marginalne
znaczenie, a te kilka nowych, naprawdę szerokich, też zakorkowane.
Nawet w czasie, gdy akurat ruskie czołgi nimi nie jadą.
>> W tym całym socrealizmie architektonicznym zawsze najgorsza była
>> nazwa i powiązania, a poza tym styl jak styl. Podobne bywały już
>> wcześniej. Nowa Huta też jest całkiem dobrym założeniem urbanistycznym,
>> na ludzką miarę. MDM również.
>
> Przede wszystkim są w ogóle w _jakimś_ stylu, wybudowane z szerszym
> zamysłem, z głową. Teraz łata się każdą dziurę między już istniejącymi
> budynkami, zagospodarowuje się każdą pozostałą jeszcze wolną przestrzeń
> w mieście, najlepiej w centrum, i niestety nie zawsze to wygląda
> szczęśliwie. Naćpane tych budynków niemal jeden na drugim a każdy inny.
> Mamy we Wrocławiu kilka takich koszmarków, ani to ładne, ani
> funkcjonalne, szkoda gadać.
Gdy się idzie z Placu Politechniki ulicą Śniadeckich (socrealistyczny
MDM) albo sąsiednią ulicą Lwowską (zabudowa wcześniejsza), to wrażenie
jest podobne. Socrealizm w architekturze i literaturze to jednak co
innego.
>> Mnie z tego nowego otoczenia najmniej leży ten, który akurat nie jest
>> biurowcem, lecz budynkiem mieszkalnym. A u ludzi wzbudza zachwyt. Mnie
>> też tysiąc razy tłumaczyli, że zachwyca -- a nie zachwyca.
>
> A nie wiem, który tam powinien zachwycać. Jest ich tam kilka, każdy z
> innej beczki.
Nie rozczulam się zbytnio nad estetyką szklanych wież, nad tym, jak jedna
pasuje do drugiej. Pod tym względem większość miast świata jest podobna.
Ale spodobał mi się ostatnio Plac Europejski. To nowy nabytek Warszawy,
harmonijnie zorganizowana przestrzeń wokół kompleksu biurowego.
--
Jarek
|