Data: 2010-09-30 17:09:05
Temat: Re: Kawa, herbata i miód (do Chirona)
Od: medea <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2010-09-30 16:36, Ikselka pisze:
> Przeciez to wysoki poziom życia pozwala na posiadanie rzeczy nieprzydatnych
> :-)
> Więc luksus, bo fanaberie z zasady (i przeważnie tylko z zasady, jak
> sztuka, ekskluzywne kosmetyki) muszą kosztować. Po prostu "nieseryjny",
> niesztampowy, ponadto o ograniczonym rejonie zapotrzebowania, ale o wielu
> pretendujacych nie tyle do samego towaru, co do "rejonu" socjalnego.
> Gadżet.
Jasne, zgoda, ale taki luksus w postaci sztuki spełnia rolę żtp.
uszlachetniającą człowieka. Luksus, który karmi się cierpieniem
zwierząt, uważam za bezsensowny. I umówmy się - jedzenia nie zaliczam do
luksusu, a wybór co do jedzenia żabich udek pozostawiam już do
indywidualnego rozpatrzenia każdemu. ;)
> Wiekszy sens, bo całe zwierzę? Sądzisz, że tuszki hodowlanych zwierząt
> futerkowych się wyrzuca? - otóż nie, idą na karmę dla piesków, coraz
> liczniejszych w miastach, gdzie nie ma ich czym karmić. Idą na zaspokojenie
> masowej fanaberii - potrzeby posiadania zwierzęcia tam, gdzie wszak nie ma
> dla niego żadnych warunków. Czyli ekonomika jest tu jasna - życie idzie na
> życie, wykorzystane jest wszystko, nic się nie marnuje. jest tak, jak
> powiedzialaś.
> Masz psa?
> 3-)
Nie mam psa, ani żadnego innego zwierzęcia. Miałam świnkę morską i być
może nabędę następną, a te - jak wiesz - są roślinożerne. :)
Zresztą kiedyś miałam psa i karmiłam go jedzeniem/resztkami z naszego
stołu. No ale to były czasu, kiedy specjalnych karm w sklepach nie było.
> No, z tych małych są najlepsze futra, bo najcieńsza skórka i najbardziej
> miękka - z kretów i szynszyli :-D
Kretów całą masę dostarczają mi pod drzwi osiedlowe koty. Jeśli chcesz,
możemy się jakoś dogadać, może za pół roku uzbiera się tego na ładne
futerko. ;)
> Bo one ne służą do zaspokajania głodu, lecz potrzeby smaku.
No wiem. Ale jedno i drugie nie musi się wszak wykluczać i chyba Ty o
tym wiesz najlepiej. :)
> Móżdżek to i ja akurat uwielbiam - cielęcy.
Ale reszty z cielaka przecież nie wyrzucasz.
> A małp to akurat w Indiach pełno i nie tylko. Inwazja.
> Skoro można cielęcinę, to czemu nie małpiątka?
No nie wiem, dla mnie to prawie kanibalizm. ;)
NB wiesz, że przed spożyciem takiego małpiego mózgu, najpierw małpkę
zabija się tłukąc ją łyżką w niezarośnięte ciemię? Tak mniej więcej jak
skorupkę na jajku, widziałam kiedyś film z takiej ceremonii. Nie powiesz
mi, że takie rzeczy robią osoby w pełni normalne i niezdegenerowane.
Ewa
|