Data: 2002-10-11 11:55:37
Temat: Re: Konflikt w domu- wciąż dlugie
Od: "Łania" <d...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Qwax" <...@...Q> napisał w wiadomości
news:4259-1034331844@213.17.138.62...
> Przy takiej argumentacji "wychowujesz go dla świata" Ja mam (zawsze)
> rację natomiast Twoja argumentacja pada.
Nie zgadzam się :-)
Przez wychowanie "dla świata" rozumiem z jednej strony rozwijanie
umiejętności przystosowania się do niego, a z drugiej checi zmiany go na
lepsze. Trudne, ale wierzę, że możliwe.
"Stopniowanie trudności" uważam za jedną z podstawowych zasad wychowania.
> Tak to jest z układem Czarne/Białe.
> Ja staram się by być w pobliżu granic a ty usiłujesz granicami
> wytłumaczyć stanie po środku (w szarości).
Dla mnie życie nie jest czarno-białe tylko właśnie w odcieniach szarości,
stąd zresztą trudność w dokonywaniu wyborów - to co w jednym przypadku
prawie białe, w innym zbliża się do czerni.
"Złoty środek" to to do czego staram się dążyć we wszystkim.
> > Działania dziecka w tym wieku moim zdaniem wynikają przede wszystkim
> z jego
> > potrzeb.
> Twoim zdaniem!!!
> A nie zauważyłaś, że dziecko jest wpros geniuszem w zdolnościach
> przysfajania 'nowego' - jego potrzeby są potrzebami ale 'sposób ich
> realizacji' jest nauczony.
Po części masz rację, ale są pewne granice tego uczenia się sposobu
realizacji. Przykład krańcowy: roczniak nie nauczy sie zaspokajać potrzeby
bliskości przez telefon.
>A jeżeli popełnisz błąd przy pierwszym
> napisie to wymazanie go czasami kończy się porysowaniem tablicy.
> Dlatego też nie można robić na zasadzie - 'potem, jak dorośnie, to się
> to odkręci'
Dla mnie to nie "odkręcanie" czy "wymazywanie" tylko dorysowywanie kolejnych
nowych elementów do podstawowego "jestem bezpieczny" oraz "moje działania
zmieniają świat" .
> > Czyżby komunikat (na tym etapie) " twoje podstawowe potrzeby nie są
> > ważne" był właściwym kamieniem węgielnym?
> >
> Jak napisałem wyżej nie 'potrzeby' tylko 'sposób ich realizacji'.
To jak niby inaczej roczniak ma zaspokajać potrzebę kontaktu i bliskości z
matką niż poprzez obcowanie z nią?
> Jedna z moich TŻ była twardsza druga miększa - i dlatego mam
> porównanie. Żeby było śmieszniej widzę również efekt miękkości po już
> dorosłym 'syneczku' tej bardziej miękkiej.
Jestem za w miarę płynną ZMIANĄ stopnia miękkości w miarę dorastania
dziecka.
Czytałam kiedyś taką myśl, która bardzo mi się spodobała. Nistety nie
pamiętam jej dosłownie, ale sens był taki: "małego traktuj jak władcę,
troche starszego jak kumpla, dorastającego jak podwładnego".
> Pozdrawiam
> Qwax
Pozdrawiam
Ania
|